Spis treści
Pamiętacie rok 2021? To wtedy William Li, prezes Nio, z pompą ogłosił rewolucję: „tysiąc kilometrów” zasięgu dzięki „baterii ze stałym elektrolitem”. To była obietnica, która miała przeskoczyć całą konkurencję i zlikwidować problem „lęku o zasięg” raz na zawsze.
Minęły trzy lata. Na początku 2024 roku „cudowna” bateria 150 kWh faktycznie trafiła do produkcji. I tu kończą się dobre wiadomości. Produkcja okazała się symboliczna, popyt niemal zerowy, a cała rewolucja okazała się, jak przyznał sam prezes, „więcej warta jako narzędzie marketingowe” niż realny produkt dla klientów.
Teraz Nio oficjalnie potwierdza: ta bateria na pewno nie trafi do Europy. To klęska projektu, na który wielu patrzyło z nadzieją. Ale paradoksalnie, to może być najlepsza wiadomość dla europejskich klientów Nio.
Wielka marketingowa obietnica
Z czasem wyszło na jaw, że obietnice były mocno naciągane. „Stały elektrolit” okazał się tylko częściowo zestalonym. To wciąż krok naprzód, ale nie rewolucja. Jeszcze większym rozczarowaniem był zasięg. Obiecane „1000 kilometrów” to było 1000 jednostek chińskiej, bardzo optymistycznej normy CLTC. Realny zasięg to niecałe 900 kilometrów. Sam prezes Li podczas transmitowanego na żywo przejazdu demonstracyjnego osiągnął co prawda 1044 km, ale jadąc ze średnią prędkością zaledwie 84 km/h.
Prawdziwym gwoździem do trumny okazała się jednak produkcja i cena. Nio wyprodukowało zaledwie „kilkaset egzemplarzy” tego pakietu. Był on dostępny w ramach subskrypcji BaaS (Battery-as-a-Service), ale w znacznie wyższej cenie niż pakiety 75 kWh i 100 kWh.
Prezes Nio wprost przyznał, że zainteresowanie okazało się mniejsze niż się spodziewano. Dlaczego? Bo, jak stwierdził, „niewiele osób chce naprawdę przejechać 1000 kilometrów bez przerwy”.
Genialna usługa, która zabiła produkt
I tu dochodzimy do sedna paradoksu Nio. Bateria 150 kWh poniosła klęskę, ponieważ… inna usługa Nio jest zbyt dobra.
Chodzi oczywiście o sieć stacji wymiany baterii. Nio zainwestowało gigantyczne pieniądze w infrastrukturę, która pozwala podmienić rozładowany akumulator na pełny w zaledwie kilka minut. I to właśnie ta wygoda sprawiła, że klienci przestali dbać o jak największy zasięg.
Logika użytkowników okazała się bezlitosna: po co płacić wysoki abonament za ciężką i drogą baterię 150 kWh, której pełny potencjał wykorzystam raz w roku, skoro mogę płacić mniej za pakiet 75 kWh i w razie potrzeby wymienić go w trzy minuty na dowolnej stacji?
William Li sam opisał ten zaskakujący trend. Jeszcze kilka lat temu, gdy stacji wymiany było mało, klienci wybierali pakiety 75 kWh i 100 kWh mniej więcej po równo (50/50). Teraz, gdy Nio ma w Chinach ponad 3500 stacji wymiany, nastąpił radykalny zwrot. Aż 97 procent nowych klientów wybiera mniejszy i tańszy pakiet 75 kWh zamiast 100 kWh.
Okazało się, że lęk o zasięg najlepiej leczy nie gigantyczna bateria, ale pewność „tankowania” w 3 minuty. Nio samo zabiło popyt na swój rewolucyjny produkt.
Europa zostaje na lodzie. I słusznie
Wypowiedzi prezesa Nio nie pozostawiają złudzeń. Bateria 150 kWh nie trafi do Europy. Oficjalny powód to koszty. Jak stwierdził Li, wprowadzenie pakietu na nasz rynek „wymagałoby dodatkowych testów i certyfikacji”.
Przekładając to na język biznesu: „nie miałoby to biznesowego sensu” ani z perspektywy firmy, ani użytkownika. Europejscy klienci, podobnie jak chińscy, nie chcieliby płacić wyższego abonamentu za coś, czego nie potrzebują.
Nio wyciągnęło z tej lekcji słuszne wnioski. William Li zapowiedział, że firma „woli przeznaczyć te pieniądze na rozbudowę sieci stacji ładowania” (i wymiany) w Europie. To znacznie rozsądniejsza strategia. Zamiast oferować jeden, drogi produkt o niszowym zastosowaniu, Nio skupi się na rozbudowie swojej unikalnej przewagi – infrastruktury.
Pakiet 150 kWh, ważący 676 kg (dla porównania bateria 110 kWh w Hyundaiu Ioniq 9 waży ponad 700 kg), był imponującym osiągnięciem inżynieryjnym. Ale okazał się rozwiązaniem problemu, który Nio samo już dawno rozwiązało w znacznie lepszy sposób.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy Nio postępuje słusznie, rezygnując z baterii o ultra-dużym zasięgu na rzecz rozbudowy sieci wymiany? Czy wolelibyście mieć zasięg 1000 km, czy dostęp do wymiany baterii w 3 minuty? Dajcie znać w komentarzach.








