Spis treści
Tempo, w jakim chiński gigant technologiczny transformuje się w pełnokrwistego gracza rynku motoryzacyjnego, jest bezprecedensowe. Zaledwie 602 dni po uruchomieniu sprzedaży pierwszego modelu Xiaomi, z taśmy produkcyjnej zjechał samochód z numerem 500 000. To wynik, na który wielu tradycyjnych producentów oraz startupów pracuje latami. Xiaomi udowadnia, że mariaż elektroniki użytkowej z motoryzacją to nie tylko marketingowy slogan, ale realna siła produkcyjna, która właśnie zaczyna przynosić zyski.
Jubileuszowy crossover i rekordowe tempo
Dokładnie 20 listopada, oficjalne konto Xiaomi Auto na platformie Weibo poinformowało o osiągnięciu kamienia milowego. Półmilionowym pojazdem okazał się model Xiaomi YU7, elektryczny crossover, który ma bezpośrednio rywalizować z Teslą Model Y. Egzemplarz ten wyjechał z fabryki w specyfikacji Max, wykończony w kolorze Emerald Green. To topowa odmiana wyposażona w opcjonalny pakiet z włókna węglowego, 20-calowe felgi i żółte zaciski czterotłoczkowych hamulców.
Osiągnięcie wolumenu pół miliona sztuk zajęło firmie około 20 miesięcy. Dla kontekstu warto przypomnieć, że pierwszy model, sedan SU7, zadebiutował na rynku pod koniec marca 2024 roku. Obecnie moce przerobowe dywizji samochodowej przekraczają 350 000 pojazdów rocznie. Jest to możliwe dzięki pracy fabryki w systemie dwuzmianowym oraz uruchomieniu drugiej fazy zakładu produkcyjnego, która wzięła na swoje barki masową produkcję modelu YU7.
Walka z kolejkami i logistyką
Jeszcze niedawno największym problemem Xiaomi nie był popyt, a podaż. Klienci musieli uzbroić się w żelazną cierpliwość. W szczytowym momencie czas oczekiwania na dostawę modelu YU7 wynosił absurdalne 62 tygodnie. Sytuacja uległa jednak znacznej poprawie. Obecnie na ten model czeka się od 32 do 38 tygodni. Choć to wciąż odległe terminy, postęp jest zauważalny.
W przypadku sedana SU7, czas oczekiwania waha się między 6 a 31 tygodni, w zależności od konfiguracji. Co ciekawe, na wyczynową wersję SU7 Ultra, która jest pokazem możliwości inżynieryjnych marki, klienci czekają najkrócej – od 6 do 9 tygodni.
Władze firmy są optymistyczne co do realizacji celów rocznych. Prezydent Grupy Xiaomi, Lu Weibing, potwierdził, że plan dostarczenia 350 000 pojazdów w 2025 roku zostanie zrealizowany jeszcze w tym tygodniu. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia – Lei Jun, CEO firmy, podniósł poprzeczkę, celując w dostarczenie ponad 400 000 aut do końca bieżącego roku.
Pierwsze zyski w segmencie EV
Najważniejszą informacją z perspektywy biznesowej nie jest jednak sama liczba wyprodukowanych aut, ale rentowność przedsięwzięcia. Xiaomi Auto, jako późny debiutant na rynku chińskim, osiągnęło coś, co wielu konkurentom zajmuje dekady. W trzecim kwartale 2025 roku dział innowacyjnych biznesów (obejmujący EV i AI) wypracował zysk netto na poziomie 700 milionów RMB (ok. 357 mln PLN).
Biorąc pod uwagę, że sektor samochodowy odpowiada za blisko 98% przychodów tego działu, można śmiało stwierdzić, że Xiaomi Auto jest już rentowne. Przychody z tego segmentu osiągnęły w minionym kwartale rekordowe 29 miliardów RMB (ok. 14,8 mld PLN). To potężny sygnał dla rynku, że model biznesowy firmy oparty na ekosystemie działa.
Dostawy w poszczególnych kwartałach 2025 roku wyglądały następująco:
- I kwartał: 75 869 sztuk
- II kwartał: 81 302 sztuk
- III kwartał: 108 796 sztuk
- Październik: 48 654 sztuk
Wzrost jest wykładniczy. Trzeci kwartał przyniósł skok dostaw o ponad 173% w ujęciu rok do roku.
Giełdowy paradoks i plany na Europę
Mimo fantastycznych wyników operacyjnych i finansowych, reakcja giełdy w Hongkongu była chłodna. Akcje Xiaomi zanotowały spadki, osiągając najniższy poziom od kwietnia. Inwestorzy zdają się realizować zyski zgodnie z zasadą „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”, a także obawiają się nadchodzącego spowolnienia w sektorze smartfonów oraz trudnego początku 2026 roku dla całej branży EV w Chinach.
Xiaomi jednak patrzy dalej niż na najbliższy kwartał. Lu Weibing zapowiedział już globalną ekspansję, która ma ruszyć pełną parą w 2027 roku, ze szczególnym naciskiem na rynki europejskie. Szefostwo firmy osobiście testuje swoje pojazdy na Starym Kontynencie – niedawno Weibing spędził dwa dni w Niemczech za kierownicą modelu SU7 Ultra.
Co teraz?
Osiągnięcie progu 500 000 wyprodukowanych aut w mniej niż dwa lata to jasny sygnał, że Xiaomi nie jest „kolejnym producentem elektroniki próbującym sił w motoryzacji”. To firma, która skutecznie przeniosła swoje kompetencje w zarządzaniu łańcuchem dostaw i masową produkcją na niezwykle trudny grunt automotive.
Rentowność osiągnięta tak szybko jest ewenementem. Dla porównania, wielu startupom EV (jak Rivian czy Lucid) wciąż daleko do wyjścia na plus. Xiaomi wykorzystuje swoją potężną pozycję gotówkową z rynku smartfonów, aby finansować rozwój, ale jak widać, dział EV zaczyna już sam na siebie zarabiać.
Wyzwaniem pozostaje jednak logistyka i utrzymanie tempa. Skrócenie czasu oczekiwania na model YU7 o połowę to sukces, ale 30 tygodni czekania na samochód w Europie byłoby nie do zaakceptowania. Jeśli Xiaomi poważnie myśli o ekspansji w 2027 roku, musi nie tylko utrzymać obecne tempo, ale drastycznie je zwiększyć lub otworzyć kolejne fabryki, być może również poza Chinami.
Czy bylibyście gotowi czekać pół roku na samochód od producenta smartfonów, wiedząc, że oferuje parametry topowych marek premium w znacznie niższej cenie? Dajcie znać w komentarzach.













Dołącz do dyskusji