Spis treści
Branża motoryzacyjna stoi w obliczu jednej z największych zmian w historii projektowania. Do tej pory stworzenie nowego modelu samochodu było procesem żmudnym, trwającym latami i pochłaniającym miliardy dolarów. Tradycyjni producenci ugrzęźli w schematach, które pamiętają jeszcze czasy silników gaźnikowych. Tymczasem z północy Europy nadchodzi powiew świeżości. Fińska firma technologiczna Donut Lab, będąca częścią grupy Verge Motorcycles, właśnie odsłoniła karty. Ich nowy produkt, DonutOS, ma ambicję wywrócić stolik, przy którym siedzą najwięksi gracze. Obietnica jest potężna: skrócenie cyklu rozwojowego pojazdu z lat do zaledwie kilku miesięcy, a nawet tygodni.
Od futurystycznych motocykli do architektury systemowej
Aby zrozumieć wagę tego ogłoszenia, trzeba najpierw spojrzeć na rodowód firmy. Donut Lab nie jest anonimowym start-upem, który wziął się znikąd. Są spółką zależną producenta motocykli elektrycznych Verge Motorcycles. Jeśli śledzicie newsy branżowe, na pewno kojarzycie model Verge TS Pro. To ta niesamowita maszyna z tylnym kołem, które wygląda jak pusta dziura – bez tradycyjnej piasty i szprych.
Za ten efekt odpowiada „Donut Motor” – silnik zintegrowany bezpośrednio z obręczą koła. W styczniu tego roku Finowie pokazali, że nie zamierzają ograniczać się tylko do jednośladów, prezentując potężną, 630-kilowatową wersję tego silnika dedykowaną samochodom elektrycznym. Teraz jednak idą o krok dalej. Zrozumieli, że w dzisiejszych czasach hardware to tylko połowa sukcesu. Prawdziwa walka rozgrywa się w oprogramowaniu i sposobie integracji systemów.
Koniec z fragmentacją narzędzi
Głównym problemem, z którym mierzy się dzisiejsza motoryzacja, jest silosowość. Zespoły od mechaniki pracują w swoim środowisku, elektrycy w swoim, a programiści od UI jeszcze gdzie indziej. Wszystko to spotyka się zazwyczaj dopiero na etapie fizycznego prototypu, co generuje ogromne koszty i opóźnienia, gdy okazuje się, że systemy „nie gadają” ze sobą tak, jak powinny.
Donut Lab twierdzi, że DonutOS eliminuje ten problem, integrując cały proces w jednym środowisku. Firma nazywa to rozwiązanie „Digital Twin 2.0” (Cyfrowy Bliźniak 2.0). Czym to się różni od dotychczasowych rozwiązań? Większość obecnych na rynku cyfrowych bliźniaków modeluje jedynie izolowane komponenty. Możesz mieć świetny model zawieszenia, ale nie wiesz, jak wpłynie on na zużycie energii w sterowniku silnika w konkretnych warunkach pogodowych.
Nowa platforma Finów ma tworzyć interaktywny, wirtualny pojazd, w którym zmapowane są absolutnie wszystkie systemy: od mechaniki, przez sensorykę, aż po przepływ danych i interfejs użytkownika. Inżynierowie mogą więc „jeździć” kompletnym samochodem w świecie wirtualnym, zanim jeszcze fizycznie odleje się pierwszą część karoserii.



Demokratyzacja produkcji samochodów
Najciekawszym aspektem tej premiery jest jej wpływ na rynek. Marko Lehtimäki, dyrektor generalny Donut Lab, mówi wprost o wyrównywaniu szans. Do tej pory, aby stworzyć skomplikowany pojazd elektryczny (tzw. Software-Defined Vehicle), trzeba było dysponować zasobami na poziomie Volkswagena czy Toyoty.
Dzięki DonutOS małe firmy i ambitne startupy mają zyskać narzędzia, które pozwolą im projektować pojazdy o stopniu skomplikowania równym produktom wielkich koncernów (OEM). Zastąpienie fizycznych testów zaawansowaną symulacją zachowań behawioralnych pojazdu drastycznie obniża próg wejścia. Nie potrzebujesz już floty stu zamaskowanych prototypów testowanych na kole podbiegunowym, by sprawdzić, jak oprogramowanie zarządzania baterią zareaguje na mróz. Możesz to sprawdzić w DonutOS, siedząc w ciepłym biurze w Helsinkach czy Warszawie.
Dla dużych graczy to z kolei szansa na gigantyczne oszczędności. W dobie cięcia kosztów i walki o rentowność elektryków, każda możliwość redukcji wydatków na fizyczne prototypowanie jest na wagę złota. Co więcej, platforma umożliwia spójne projektowanie aktualizacji i nowych funkcji dla flot, które już jeżdżą po drogach – coś, z czym wielu tradycyjnych producentów wciąż ma ogromne problemy.
Gdzie jest haczyk?
Brzmi to wszystko zbyt pięknie, by było prawdziwe? Oczywiście, jak w przypadku każdej rewolucyjnej technologii, jest pewien haczyk. DonutOS nie jest produktem, który można po prostu pobrać ze strony i zainstalować. Platforma nie jest jeszcze publicznie dostępna, a data jej szerokiej premiery pozostaje nieznana.
Firma przyjęła strategię stopniowego wdrażania. Uruchomiono program „Global Innovators Program”. Jest to inicjatywa skierowana do firm będących na wczesnym etapie rozwoju pojazdów elektrycznych. Wybrani partnerzy otrzymają wczesny dostęp do technologii, wsparcie techniczne oraz preferencyjne ceny. To sprytny ruch – Donut Lab zyska króliki doświadczalne, które pomogą dopracować system w realnych warunkach bojowych, a startupy dostaną technologię, na którą normalnie nie byłoby ich stać.
Analiza: Czy to realne zagrożenie dla starego porządku?
Patrząc na rozwój chińskiej motoryzacji, widać wyraźnie, że szybkość wdrażania nowych modeli jest kluczem do sukcesu. Europejscy producenci, ze swoimi 5-letnimi cyklami produkcyjnymi, zostają w tyle. Narzędzia takie jak DonutOS są dokładnie tym, czego Stary Kontynent potrzebuje, by wrócić do gry.
Pytanie brzmi jednak, czy branża jest gotowa zaufać zewnętrznemu dostawcy w tak kluczowym aspekcie jak rdzeń procesu R&D. Duże koncerny lubią mieć kontrolę nad wszystkim. Jednak dla nowej fali producentów, DonutOS może być tym, czym Android stał się dla rynku smartfonów – gotową platformą, która pozwala skupić się na budowaniu marki i designu, zamiast wymyślać koło na nowo (dosłownie i w przenośni).
Finowie z Verge udowodnili już, że potrafią myśleć nieszablonowo, tworząc motocykl, który wygląda jak rekwizyt z filmu „Tron”. Jeśli ich oprogramowanie jest choć w połowie tak innowacyjne jak ich silniki, możemy być świadkami narodzin nowego standardu w inżynierii pojazdowej.
Jestem bardzo ciekawy Waszej opinii. Czy uważacie, że wirtualne testy mogą w 100% zastąpić fizyczne prototypy, czy jednak nic nie zastąpi „upalania” auta na torze testowym? Czy DonutOS sprawi, że wkrótce zaleje nas fala nowych marek samochodowych tworzonych przez małe zespoły? Dajcie znać w komentarzach!











Dołącz do dyskusji