Spis treści
Chiński gigant elektromobilności, NIO, wchodzi na europejski rynek z zupełnie nową marką – Firefly. To nie jest tylko kolejny elektryk. To całkowicie nowa wizja miejskiego samochodu przyszłości, dostosowana od A do Z do oczekiwań europejskich użytkowników. Norwegia i Holandia będą pierwszymi krajami, gdzie Firefly pojawi się w sprzedaży, ale ambicje są dużo szersze.
Kompaktowy, ale nie kompromisowy
Firefly to nazwa zarówno nowej marki, jak i pierwszego modelu. Samochód plasuje się w popularnym segmencie B – to w pełni elektryczny, pięcioosobowy hatchback o długości 4 metrów. Ale choć z zewnątrz wygląda niepozornie, wnętrze zaskakuje przestronnością. Auto oferuje aż 1 345 litrów łącznej przestrzeni bagażowej – dzięki sprytnemu projektowi tyłu i dużemu frunkowi (przedniemu bagażnikowi). Do tego frunk może pełnić funkcję… chłodziarki. Dzięki specjalnemu korkowi w podłodze można go napełnić lodem i trzymać tam napoje podczas letnich wyjazdów.
Made in Europe, made for Europe
Firefly powstał z myślą o Europie – i dosłownie tu został zaprojektowany. Design pochodzi z Monachium, technologie rozwijano w Berlinie i Oksfordzie, a zaawansowane rozwiązania inżynieryjne opracowano w Szanghaju. Efekt? Auto, które łączy niemiecką precyzję, brytyjską finezję i chińską technologiczną odwagę.
Zewnętrznie samochód wyróżnia się futurystycznymi, owalnymi światłami LED i prostymi, geometrycznymi liniami. Projekt nie tylko dobrze wygląda – jest też funkcjonalny. Materiały wykorzystane do budowy nadwozia i wnętrza pochodzą z recyklingu, a cały pojazd promuje ideę zrównoważonego rozwoju bez rezygnacji z jakości.
Cyfrowe wnętrze, premium na wyciągnięcie ręki
W środku Firefly oferuje technologie na poziomie klasy premium. Mamy tu 13,2-calowy ekran dotykowy, 6-calowy wyświetlacz przed kierowcą oraz zestaw 14 głośników z dźwiękiem przestrzennym Dolby Atmos – i to wszystko w standardzie.
Samochód można obsługiwać gestami – bez patrzenia na ekran. Większość funkcji (ponad 86%) można również kontrolować głosowo, dzięki asystentowi o imieniu Lumo. Do tego dochodzi pełna integracja z Apple CarPlay i, wkrótce, Android Auto (dzięki aktualizacjom OTA). Firefly nie jest więc tylko pojazdem – to cyfrowy towarzysz codzienności.
Osiągi na miasto, zasięg na weekend
Firefly korzysta z silnika o mocy 143 KM i momencie obrotowym 200 Nm. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 8,1 sekundy. Prędkość maksymalna to 150 km/h – wystarczająco na autostradę, ale głównie nastawiono się tu na miejską dynamikę.
Bateria ma pojemność 41,2 kWh i zapewnia zasięg 330 km wg WLTP, a w warunkach miejskich nawet do 470 km. Ładowanie? Do 80% w 29 minut (DC 100 kW) lub przez ładowarkę AC 7 lub 11 kW. Samochód oferuje także funkcję V2L, czyli możliwość zasilania zewnętrznych urządzeń – idealne rozwiązanie na camping czy awaryjne sytuacje.
Bezpieczeństwo jak w SUV-ie
Mimo kompaktowych rozmiarów, Firefly oferuje poziom bezpieczeństwa godny dużych SUV-ów. Zbudowany z 83% stali o wysokiej wytrzymałości i aluminium, zapewnia wyjątkową sztywność nadwozia. Do tego dochodzi siedem poduszek powietrznych, w tym boczne, centralna oraz kurtyny. Wszystko to po to, by auto bez problemu zdobyło 5 gwiazdek Euro NCAP.
Na pokładzie są też wszystkie nowoczesne systemy wsparcia kierowcy, od aktywnego tempomatu, przez asystenta pasa ruchu i kamerę martwego pola, po automatyczne parkowanie i aktywną zmianę pasa.



Dwie wersje, mnóstwo możliwości
Firefly będzie dostępny w dwóch wersjach – Select i Comfort. Już podstawowa oferuje bogate wyposażenie, w tym podgrzewane siedzenia i kierownicę, 18-calowe felgi i pełny pakiet cyfrowy. Wersja Comfort dodaje m.in. wentylowane fotele z masażem, panoramiczny dach i mikrofilcowe wykończenia wnętrza.
W sumie klienci będą mogli wybierać spośród 40 możliwych konfiguracji. Auto trafi do sprzedaży w Norwegii pod koniec 2025 roku, z ceną startową poniżej 280 tys. NOK (czyli ok. 101 tys. zł). To konkurencyjna stawka, szczególnie biorąc pod uwagę jakość i wyposażenie.
Co dalej? Czy Firefly ma szansę na sukces?
NIO zapowiada, że Firefly to dopiero początek. Marka została stworzona z myślą o całej Europie – więc po Norwegii i Holandii możemy spodziewać się kolejnych premier. Jeśli auto zostanie dobrze przyjęte, Polska może być jednym z kolejnych rynków. I warto byłoby się temu przyjrzeć.
Na razie NIO inwestuje w sieć sprzedaży i obsługi – w Norwegii powstają salony NIO House i NIO Space, a pierwsze jazdy testowe dla prasy ruszają już latem. Czy Firefly poradzi sobie na rynku zdominowanym przez Volkswagena, Hyundaia i Teslę? Czas pokaże. Ale jedno jest pewne – to jeden z najciekawszych miejskich elektryków, jakie trafią na drogi w 2025 roku.
A co Wy sądzicie? Czy Firefly ma szansę podbić serca europejskich kierowców? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
Dołącz do dyskusji