Spis treści
Na targach LA Auto Show Hyundai właśnie zerwał zasłonę milczenia (i dosłownie płachtę) ze swojego najnowszego dziecka. Hyundai Crater Concept to nie kolejna wizualna wydmuszka, a jasny sygnał, że Koreańczycy mają dość bycia postrzeganym jedynie jako producenci rozsądnych aut do miasta. Ten kompaktowy, elektryczny SUV wygląda tak, jakby wyjechał prosto z postapokaliptycznego filmu i ma jeden cel: udowodnić, że Hyundai potrafi robić prawdziwe terenówki, a nie tylko „uterenowione” crossovery.
Atak na amerykańską dzicz
Ruch Hyundaia nie jest przypadkowy. Sprzedaż marki w USA rośnie, ale żeby wejść do pierwszej ligi i konkurować z Fordem czy Toyotą, trzeba zdobyć ostatni bastion: bezdroża. Amerykanie kochają Forda F-150 Raptor czy Jeepa Wranglera. Do tej pory Hyundai oferował linię XRT, która była raczej „soft-roadowa” – dodawała plastiki i styl, ale niekoniecznie możliwości. Crater Concept ma to zmienić, stając się wizytówką (modelem „halo”) nowej, twardszej ery w historii marki.
„Sztuka Stali” i 33-calowe koła
Design pojazdu, opracowany w Hyundai America Technical Center w Irvine w Kalifornii, czerpie inspirację z ekstremalnych zjawisk natury. Zespół projektowy pod wodzą SangYupa Lee zastosował nowy język stylistyczny nazwany „Art of Steel” (Sztuka Stali), który wcześniej widzieliśmy w koncepcie Initium.
To nie jest auto, które przeprasza, że zajmuje miejsce na parkingu. Hyundai Crater jest rozmiarami zbliżony do Toyoty RAV4, ale jego charakter to czysta agresja. Zielonkawo-złoty lakier „Dune Gold Matte” ma nawiązywać do kalifornijskich pustkowi, gdzie Hyundai testuje swoje terenówki. Najważniejsze są jednak detale techniczne:
- Potężne, 33-calowe opony terenowe na 18-calowych felgach o heksagonalnym wzorze (inspirowanym kraterem po uderzeniu asteroidy).
- Szerokie płyty osłonowe podwozia (skid plates), które mają realnie chronić, a nie tylko wyglądać.
- Linki odciągowe (limb risers) chroniące przed gałęziami.
- Zewnętrzne kamery zamiast lusterek, które można odczepić i używać jako latarek lub kamer sportowych.
Ciekawostką jest „cyfrowy kamuflaż pikselowy” znany z modelu Ioniq 5 XRT, który jednoznacznie wskazuje na elektryczny rodowód pojazdu.



Wnętrze dla cyfrowego nomady
W środku Hyundai Crater Concept projektanci poszli na całość. Zamiast tradycyjnego systemu infotainment, mamy tu wyświetlacz HUD rozciągający się na całą szerokość przedniej szyby, który pełni też funkcję cyfrowego lusterka wstecznego.
Wnętrze zaprojektowano w duchu „Curve of Upholstery” – miękkie, obłe tapicerki kontrastują z surowymi, blokowymi elementami funkcjonalnymi. Uwagę zwracają cztery małe, kwadratowe ekrany, z których każdy ma własnego animowanego awatara. Można je odczepić i zabrać ze sobą na kemping.
Nie zabrakło humoru – maskotką konceptu jest „Crater Man”, mały ludzik z zębatym uśmiechem, którego wizerunek znajdziemy m.in. na hakach holowniczych (które przy okazji pełnią funkcję otwieraczy do butelek).






Technologia w służbie terenu
Choć Hyundai milczy na temat szczegółów napędu (potwierdzono tylko, że to elektryk), wiemy, że auto wyposażono w poważne narzędzia off-roadowe. Na pokładzie znalazł się nowy „Off-Road Controller” obsługujący przednią i tylną blokadę mechanizmu różnicowego. Kierowca ma do dyspozycji selektor trybów jazdy (Piasek, Śnieg, Błoto) oraz kompas i wysokościomierz.
Obecność lamp „HTWO” (oznaczenie wodorowej dywizji Hyundaia) sugeruje, że pod maską może kryć się nie tylko bateria, ale ogniwa paliwowe, co byłoby logicznym nawiązaniem do modelu Nexo.
Co to oznacza dla przyszłości marki?
Czy kupisz ten samochód u dealera? Nie w tej formie. Hyundai Crater Concept to manifest możliwości, a nie wersja produkcyjna (klatka bezpieczeństwa wchodząca na tylną kanapę raczej nie przejdzie homologacji).
Jednak ten projekt to coś więcej niż zabawa stylistów. Powstanie studia projektowego „The Sandbox”, dedykowanego wyłącznie kulturze off-road, pokazuje, że Hyundai na poważnie szykuje się do walki z legendami segmentu. Skoro Subaru odnosi sukcesy z uterenowionymi modelami jak Crosstrek, a elektryki są drogie w produkcji, stworzenie mniejszego, ale „cool” crossovera o potężnych możliwościach może być strzałem w dziesiątkę.
Hyundai wyraźnie mówi: koniec z grzecznymi autami. Nadchodzi era prawdziwych elektrycznych terenówek, a Hyundai Crater jest jej zwiastunem.
Chcielibyście zobaczyć tak odważnego Hyundaia na polskich drogach, czy uważacie, że w terenie liczy się tylko diesel i mechaniczna wajcha reduktora? Dajcie znać w komentarzach!















































Dołącz do dyskusji