Spis treści
W świecie technologii rolniczej właśnie doszło do trzęsienia ziemi. John Deere, gigant w zielono-żółtych barwach, którego maszyny zna każdy rolnik, ogłosił pełne przejęcie firmy GUSS. To nie jest zwykła transakcja biznesowa. To sygnał, że autonomiczna i elektryczna rewolucja na polach i w sadach wchodzi w decydującą fazę. Obie firmy współpracowały już od lat, ale teraz John Deere powiedział „sprawdzam” i położył na stół wszystkie karty, przejmując 100% udziałów w GUSS. A to oznacza jedno: technologia, która do tej pory była innowacyjną ciekawostką, wkrótce stanie się standardem.
Kim jest nowy gracz w stajni John Deere?
GUSS, czyli Global Unmanned Spray System, to nie jest kolejna firma produkująca drony. To eksperci od naziemnych, w pełni autonomicznych robotów, które od lat zmieniają oblicze sadownictwa i upraw o wysokiej wartości, takich jak winnice. Ich flagowy produkt, który wzbudził ogromne zainteresowanie, to w pełni elektryczny, autonomiczny opryskiwacz GUSS.
Po raz pierwszy zaprezentowano go szerokiej publiczności na targach World Ag Expo 2024 w Kalifornii. Już wtedy przedstawiciele John Deere określili go jako „pierwszy i jedyny na świecie w pełni elektryczny, autonomiczny opryskiwacz do herbicydów w sadach”. To nie były słowa rzucane na wiatr. Ta maszyna to prawdziwy przełom. Sercem pojazdu jest zestaw akumulatorów Kreisel Battery Pack 63 (KBP63) o pojemności nominalnej 63 kWh. W praktyce oznacza to, że robot może pracować nieprzerwanie przez 10 do 12 godzin, a następnie potrzebuje jedynie nocy na naładowanie z gniazda siłowego (ładowarką typu L2). To wystarczająco, by obsłużyć cały dzień roboczy bez udziału człowieka.
Technologia, która widzi chwasty
Jednak napęd elektryczny i autonomia to dopiero początek. Prawdziwa magia kryje się w systemie o nazwie Smart Apply. To inteligentna technologia, która za pomocą czujników analizuje zawartość chlorofilu w napotkanych roślinach. W ten sposób robot w czasie rzeczywistym odróżnia roślinę uprawną od chwastu. Po co? Odpowiedź jest prosta: by pryskać tylko tam, gdzie to absolutnie konieczne.
Zamiast rozpylać chemikalia na całej powierzchni uprawy, GUSS aplikuje środek ochrony roślin precyzyjnie na zidentyfikowane chwasty. Firma twierdzi, że dzięki temu rozwiązaniu oszczędności na środkach chemicznych mogą sięgać niewiarygodnego poziomu. Mówimy tu o redukcji zużycia materiału opryskowego nawet o 90%. To gigantyczna zmiana, która ma dwa wymiary. Pierwszy to oczywiście ekonomia – rolnik oszczędza fortunę na drogich chemikaliach. Drugi, być może jeszcze ważniejszy, to ekologia. Mniej chemii w glebie i na owocach to zdrowsza żywność i mniejsze obciążenie dla środowiska.



Dlaczego John Deere wyłożył pieniądze na stół?
Decyzja o pełnym przejęciu GUSS nie była kaprysem. To chłodna, biznesowa kalkulacja oparta na twardych danych i obserwacji globalnych trendów. Rolnictwo na całym świecie boryka się z kilkoma fundamentalnymi problemami, na które autonomiczne roboty są idealną odpowiedzią.
Po pierwsze, ogromny i stale pogłębiający się niedobór rąk do pracy. W wielu krajach, w tym w Polsce, coraz mniej osób chce wykonywać ciężką, fizyczną pracę w rolnictwie. Problem ten jest szczególnie dotkliwy w przypadku upraw specjalistycznych, takich jak sady czy winnice, gdzie wiele zadań wymaga precyzji i doświadczenia. Autonomiczny robot, który może pracować dzień i noc, jest rozwiązaniem tego problemu.
Po drugie, rosnące koszty. Ceny nawozów, środków ochrony roślin, paliwa i energii nieustannie pną się w górę. Technologia GUSS, redukując zużycie chemii o 90% i eliminując potrzebę stosowania oleju napędowego, bezpośrednio uderza w te koszty, czyniąc produkcję bardziej rentowną.
Po trzecie, presja na zrównoważony rozwój. Konsumenci są coraz bardziej świadomi, a regulacje prawne (zwłaszcza w Unii Europejskiej) coraz bardziej restrykcyjne, jeśli chodzi o stosowanie chemii w rolnictwie. Systemy takie jak Smart Apply pozwalają spełnić te normy i oferować produkt, który jest postrzegany jako zdrowszy i bardziej ekologiczny. John Deere doskonale wie, że przyszłość rolnictwa jest zielona – nie tylko w kolorze maszyn, ale także w podejściu do produkcji.
Co to oznacza dla rolników i rynku?
Pełne włączenie GUSS do portfolio John Deere to dla tej technologii jak podłączenie do turbodoładowania. Do tej pory GUSS sprzedał ponad 250 maszyn, które przepracowały autonomicznie ponad 500 000 godzin na powierzchni 2,6 miliona akrów. To imponujące liczby jak na start-up, ale teraz wchodzimy na zupełnie inny poziom.
Dzięki przejęciu, autonomiczne opryskiwacze GUSS będą sprzedawane i serwisowane wyłącznie przez globalną sieć dealerską John Deere. To oznacza, że technologia ta stanie się dostępna dla rolników na całym świecie, w tym niemal na pewno w Polsce. Potężne zaplecze finansowe i badawczo-rozwojowe John Deere pozwoli na przyspieszenie innowacji i jeszcze lepszą integrację systemu Smart Apply z innymi technologiami rolnictwa precyzyjnego oferowanymi przez giganta.
Możemy się spodziewać, że w najbliższych latach zobaczymy, jak rozwiązania opracowane przez GUSS zaczną pojawiać się w innych maszynach John Deere. To przejęcie to nie tylko zakup produktu, ale przede wszystkim zakup wiedzy, patentów i zespołu genialnych inżynierów.
Dla rolników oznacza to jedno: nadchodzi nowa era. Era, w której jeden operator będzie mógł nadzorować pracę całej floty autonomicznych maszyn ze swojego tabletu. To technologia, która multiplikuje wysiłek człowieka, pozwalając mu zarządzać większym areałem w bardziej efektywny sposób. To nie jest wizja z filmu science-fiction. To dzieje się tu i teraz. GUSS zachowa swoją markę, pracowników i niezależny zakład produkcyjny, ale jego zasięg i możliwości rozwoju właśnie wzrosły w sposób wykładniczy.
To przejęcie to kamień milowy, który jasno pokazuje kierunek, w jakim zmierza nowoczesne rolnictwo. Kierunek ten jest autonomiczny, elektryczny i niezwykle precyzyjny. Stawia na efektywność, redukcję kosztów i minimalizację wpływu na środowisko. To odpowiedź na największe wyzwania naszych czasów: potrzebę wyżywienia rosnącej populacji przy jednoczesnym braku rąk do pracy i konieczności dbania o planetę.
A co Wy o tym myślicie? Czy polskie rolnictwo jest gotowe na taką rewolucję? Czy autonomiczne roboty to szansa dla mniejszych gospodarstw, czy raczej technologia, na którą stać będzie tylko największych graczy? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji