Mazda Polska właśnie uruchomiła oficjalny konfigurator nowej Mazdy 6e. To pierwszy w pełni elektryczny sedan japońskiej marki, który zapowiada poważne podejście do elektromobilności. Ceny? Zaczynają się od 198 200 złotych, a wybór wersji może nieźle namieszać w głowach.
Dwa warianty napędu, różnice nieoczywiste
Mazda 6e występuje w dwóch wersjach: EV oraz EV Long Range. Obie mają napęd na tylną oś i bezstopniową skrzynię biegów, ale różnią się pojemnością baterii i mocą ładowania.
Tańsza wersja (EV) ma baterię 68,8 kWh, silnik o mocy 258 KM (190 kW) i rozpędza się do 100 km/h w 7,6 sekundy. Jej maksymalna moc ładowania to 190 kW, co czyni ją bardzo konkurencyjną w miejskich warunkach. Zużycie energii wynosi 16,6 kWh/100 km, a zasięg WLTP to 479 km.
Z kolei wersja Long Range (EV LR) za 203 600 zł oferuje większą baterię 80 kWh, ale… mniejszą moc – 245 KM (180 kW). Co ciekawe, osiągi są niemal identyczne – przyspieszenie do setki to 7,8 sekundy, ale maksymalna moc ładowania to już tylko 95 kW. WLTP? 552 km.
Warto dodać, że Mazda w tańszej wersji postawiła na trwałe ogniwa LFP, a w droższej na bardziej efektywne, ale mniej długowieczne ogniwa niklowe.
Wyposażenie: nawet bazowa wersja robi wrażenie
Standardem Mazda 6e w wersji Takumi (dla obu wariantów silnikowych) jest naprawdę bogaty zestaw. Mamy tu m.in.:
- 19-calowe felgi,
- skórzaną tapicerkę,
- panoramiczny dach,
- pompę ciepła,
- system audio SonyPro (14 głośników),
- HUD, czyli wyświetlacz projekcyjny,
- kamerę 360°,
- elektryczną klapę bagażnika,
- a nawet zdalny dostęp przez smartfona.
Cena tej wersji to 203 600 zł (w przypadku EV Long Range) – i trudno nie przyznać, że to dobrze wydane pieniądze.
Bogatsza wersja Mazda 6e – Takumi Plus – kosztuje 212 000 zł. W zamian dostajemy m.in. skórę Nappa, dodatkowe akcenty kolorystyczne we wnętrzu i elektrycznie sterowaną roletę dachową. Czy warto dopłacić te niespełna 9 tysięcy? Dla fanów eleganckiego wykończenia – zdecydowanie tak.
Lakier? Nawet 5 900 zł ekstra
Na etapie konfiguracji pojawia się też wybór lakieru. Tu ceny wahają się od 3 900 zł (za większość kolorów) do 5 900 zł za Soul Red Crystal, czyli flagową czerwień Mazdy.
Widać, że marka celuje w segment premium. Mazda 6e na zdjęciach wygląda świetnie, proporcje są zgrabne, a detale – jak przystało na Mazdę – wyważone i pełne stylu.
Funkcje dodatkowe i adaptacje
Nie zabrakło też ciekawostek technologicznych. Mazda 6e oferuje:
- ładowarkę indukcyjną do smartfona,
- Android Auto i Apple CarPlay bez kabli,
- funkcję V2L/V2D (czyli możliwość zasilania urządzeń z auta) za dodatkową opłatą,
- elektryczny hak (za 7 588 zł),
- opcje zmiany wzoru felg (zawsze 19-calowe).
Wnętrze może nie jest rekordowo przestronne – 337 litrów w bagażniku tylnym, do tego 72 litry z przodu – ale jak na sedana tej klasy to wystarczająco.
Co to oznacza dla rynku?
Mazda 6e może nie przebić się do czołówki sprzedaży jak Tesla Model 3 czy Hyundai Ioniq 6, ale z pewnością staje się interesującą alternatywą. Dobrze wyceniona, świetnie wyposażona, z sensownymi parametrami i atrakcyjnym wyglądem.
Jeśli japoński producent nie przesadzi z ograniczeniami produkcji i dostawy nie będą opóźnione, możemy mówić o realnym zagrożeniu dla pozycji Volkswagena ID.7 czy nawet BMW i4.
Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że Mazda ma lojalną bazę klientów, która teraz może przejść na prąd… nie rezygnując z charakteru marki.






Co dalej?
Z dużym prawdopodobieństwem Mazda wypuści wkrótce kolejne wersje – z napędem na cztery koła lub nawet bardziej sportowe warianty. Trudno sobie wyobrazić, by projekt pozostał tylko przy wersji RWD.
Na razie jednak najważniejsze pytanie brzmi: czy klienci uwierzą, że Mazda może być pełnoprawnym graczem w elektrycznym świecie?
Czekamy na pierwsze testy drogowe Mazda 6e, realne zasięgi i oczywiście reakcje rynku. A Ty? Co sądzisz o nowej Mazdzie 6e? Czy taka cena i wyposażenie przekonują Cię do przesiadki na prąd? Daj znać w komentarzach – jesteśmy ciekawi Twojej opinii.
Dołącz do dyskusji