Spis treści
Na rynku elektromobilności jesteśmy przyzwyczajeni do ewolucji. Co kilka miesięcy pojawiają się nowe modele, rosną zasięgi, a moce ładowania powoli pną się w górę. Jednak to, co właśnie pokazała chińska marka Zeekr, to nie ewolucja. To rewolucja, która może na zawsze zmienić zasady gry i zlikwidować ostatni bastion obrońców silników spalinowych – argument o długim czasie „tankowania” elektryka.
Zeekr to w Polsce marka praktycznie nieznana. Warto jednak wiedzieć, że nie jest to garażowa firma bez zaplecza. Należy do giganta Geely, tego samego, który ma w swoim portfolio takie tuzy jak Volvo, Polestar czy Lotus. Model Zeekr 001 zadebiutował w 2021 roku i choć w Europie sprzedał się w śladowych ilościach, w Chinach zdobył sporą popularność. Teraz, po zaledwie czterech latach, doczekał się już trzeciej modernizacji. I to jakiej.
Rekord goni rekord, czyli ładowanie w sześć minut
W internecie pojawiło się nagranie, które wprawiło w osłupienie fanów motoryzacji na całym świecie. Widać na nim, jak odświeżony Zeekr 001, wyposażony w baterię LFP (litowo-żelazowo-fosforanową) o pojemności 95 kWh, podłącza się do nowej, megawatowej stacji ładowania. To, co dzieje się później, przekracza dotychczasowe wyobrażenia.
Moc ładowania natychmiast przekracza 500 kW, by po zaledwie dziesięciu sekundach osiągnąć szczytową, absurdalną wartość 1321 kW. Tak, to nie pomyłka – ponad 1,3 megawata mocy trafiającej prosto do akumulatora. Efekt? Uzupełnienie energii z 4% do 10% zajmuje dosłownie jedną sekundę.
Liczby mówią same za siebie. Osiągnięcie 50% stanu naładowania baterii zajęło około trzech minut. Naładowanie auta od 4% do kluczowych 80% trwało zaledwie sześć i pół minuty. Po tym czasie komputer pokładowy pokazywał zasięg 568 kilometrów (według dość optymistycznej chińskiej normy CLTC). W realnych warunkach, według europejskiej normy WLTP, byłoby to zapewne około 400-450 kilometrów. To wciąż fenomenalny wynik, biorąc pod uwagę, że cała operacja trwała krócej niż wizyta w przydrożnej kawiarni.
Co ciekawe, ładowanie kontynuowano do pełna. Cały proces, od 4% do 100%, zajął 13 minut i 23 sekundy. To pokazuje, jak niewiele sensu ma ładowanie baterii do końca w trasie. Pierwsze 80% odzyskujemy w mgnieniu oka, a ostatnie 20% wymaga niemal podwojenia czasu postoju.
Gdzie jest haczyk? Potrzebujemy megawatowych ładowarek
Oczywiście, tak spektakularne wyniki nie biorą się znikąd. Samochód musi być do tego technologicznie przygotowany, ale kluczowy jest drugi element układanki – ultraszybka ładowarka. I tu dochodzimy do sedna problemu, który sprawia, że na tę rewolucję w Europie jeszcze poczekamy.
Podczas gdy w Polsce cieszymy się ze stacji o mocy 350 kW, które wciąż są rzadkością, Chiny już teraz inwestują w sieć ładowarek megawatowych. To przepaść technologiczna, która pokazuje, jak bardzo Stary Kontynent i USA zostały w tyle. Posiadanie samochodu zdolnego przyjąć tak ogromną moc na nic się nie zda, jeśli najbliższa kompatybilna ładowarka będzie tysiące kilometrów dalej.
To dowód na to, że wąskim gardłem elektromobilności przestają być same samochody, a staje się nim infrastruktura. Na szczęście czołowi operatorzy w Europie już testują pierwsze ładowarki o mocy przekraczającej 400 kW, ale droga do powszechnej dostępności takich urządzeń jest jeszcze bardzo długa. Zeekr 001 pokazuje jednak, że technologia jest już gotowa. Teraz ruch należy do firm energetycznych i operatorów stacji ładowania.
Zeekr 001 to nie tylko szybkie ładowanie
Mogłoby się wydawać, że cała para poszła w technologię ładowania, ale nic bardziej mylnego. Nowy Zeekr 001 to prawdziwy potwór na kołach. Zbudowany na platformie 900V, w najmocniejszej, dwusilnikowej wersji oferuje moc 925 koni mechanicznych. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje mu 2,83 sekundy, a prędkość maksymalna to 280 km/h.
Na pokładzie znajdziemy też najnowocześniejsze systemy, w tym Lidar i potężny chip Nvidia Thor-U, odpowiadający za zaawansowane systemy wspomagania kierowcy. Wygląd to oczywiście kwestia gustu, ale dynamiczna sylwetka typu shooting brake może się podobać.



Koniec produkcji w 2026? Zeekr dementuje plotki
Wokół modelu narosło ostatnio sporo plotek, sugerujących, że w 2026 roku zostanie on zastąpiony zupełnie nowym autem pod inną nazwą. Firma jednak szybko ucięła te spekulacje. W oficjalnym komunikacie z 15 października Zeekr potwierdził, że obecny model 001 pozostanie w ofercie na długo i będzie rozwijany głównie poprzez aktualizacje oprogramowania (OTA) oraz drobne zmiany w wyposażeniu. Biorąc pod uwagę globalną sprzedaż na poziomie ponad 300 tysięcy egzemplarzy, taka decyzja wydaje się w pełni uzasadniona.
Ile to kosztuje i czy zobaczymy go w Polsce?
A teraz najważniejsze – cena. W Chinach, w przeliczeniu na naszą walutę, ceny odświeżonego Zeekr 001 startują od około 138 tysięcy złotych za wersję z baterią 95 kWh. Najbogatsza odmiana to wydatek rzędu 168 tysięcy złotych. Oczywiście, trzeba pamiętać, że są to ceny na rynku chińskim. Gdyby model ten miał oficjalnie trafić do Europy, po doliczeniu cła, podatku VAT i kosztów homologacji, jego cena byłaby znacznie wyższa. Mimo wszystko, wciąż byłaby to niezwykle atrakcyjna propozycja.
Czy mamy szansę zobaczyć go na polskich drogach? Biorąc pod uwagę, że za marką stoi Geely, właściciel mocno obecnego w Europie Volvo, nie jest to wykluczone. Na razie jednak brak oficjalnych informacji o wejściu Zeekr na polski rynek.
To, co pokazał Zeekr 001, to wyraźny sygnał dla europejskich producentów. Chińskie firmy nie tylko dogoniły czołówkę, ale w niektórych aspektach, jak technologia ultraszybkiego ładowania, zaczynają ją wyprzedzać. Pytanie nie brzmi już „czy”, ale „kiedy” ta technologia stanie się standardem.
A co Wy o tym sądzicie? Czy ładowanie auta w czasie krótszym niż tankowanie benzyny to argument, który ostatecznie przekona Was do elektromobilności? Kiedy Waszym zdaniem w Polsce pojawią się ładowarki o mocy ponad 1 MW? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
Dołącz do dyskusji