Spis treści
Wiadomość, na którą czekało wielu kierowców aut elektrycznych, nadeszła z nieoczekiwanego, choć coraz bardziej popularnego źródła – z portalu X. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak poinformował, że rząd przyjął projekt nowelizacji ustaw, który bezpośrednio wpływa na codzienne życie posiadaczy „elektryków”. Chodzi o jedną z największych i najbardziej praktycznych korzyści – możliwość legalnego korzystania z buspasów.
Koniec niepewności, ale tylko na dwa lata
Do tej pory sytuacja była klarowna, ale ograniczona czasowo. Zgodnie z obowiązującą Ustawą o elektromobilności, przywilej jazdy buspasem miał wygasnąć z dniem 1 stycznia 2026 roku. Ta data zbliżała się nieubłaganie, budząc niepokój wśród obecnych i przyszłych właścicieli pojazdów zeroemisyjnych. Dla wielu osób, zwłaszcza w dużych, zakorkowanych miastach, możliwość ominięcia zatoru była kluczowym argumentem za przesiadką na auto elektryczne.
Teraz, dzięki rządowemu projektowi o roboczej nazwie UC76, ten stan rzeczy ulegnie zmianie. Jak poinformował minister Klimczak, rząd planuje przedłużyć możliwość korzystania z buspasów przez samochody elektryczne i wodorowe do końca 2027 roku. To o dwa lata więcej, niż zakładały obecne przepisy. Co ciekawe, informacja ta pojawiła się na profilu ministra, podczas gdy na oficjalnych stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, opisujących projekt, wzmianki na ten temat na próżno szukać. To pokazuje, jak ważna jest rola mediów społecznościowych w dzisiejszej polityce informacyjnej.
Warto dodać, że redakcja elektrowozu i wiele osób związanych z promowaniem elektromobilności w Polsce, już od miesięcy apelowało o podjęcie właśnie takiej decyzji. Wsparcie w postaci dostępu do buspasów wciąż jest potrzebne, by zachęcać Polaków do wyboru transportu zeroemisyjnego.
Dlaczego buspasy to realna korzyść, a nie fanaberia?
Dla osoby, która nigdy nie stała w gigantycznym korku, zastanawiając się, czy zdąży na ważne spotkanie lub po dziecko do przedszkola, jazda buspasem może wydawać się drobnym udogodnieniem. Rzeczywistość jest jednak inna. To potężne narzędzie oszczędzające czas i nerwy.
Przykłady z życia naszej redakcji pokazują to najlepiej. Przejazd przez Warszawę w godzinach szczytu, na przykład z Pragi Południe do węzła Konotopa na autostradzie A2, dzięki buspasom skraca się o kilkanaście minut. Taki zysk czasowy to ekwiwalent przejechania dodatkowych 25 kilometrów po autostradzie. Dla kogoś, kto codziennie dojeżdża do pracy z podmiejskiej miejscowości, oszczędność może sięgać nawet jednej trzeciej całego czasu podróży. To bezcenna korzyść, która realnie wpływa na jakość życia.
Oprócz buspasów kierowcy aut elektrycznych mają jeszcze jeden, równie istotny przywilej – darmowe parkowanie w strefach płatnego parkowania. W przeciwieństwie do buspasów, ta korzyść jest na razie bezterminowa. Jednak nic nie trwa wiecznie i można się spodziewać, że za kilka lat, gdy wpływy z parkometrów zaczną zauważalnie spadać z powodu rosnącej liczby EV, miasta zaczną szukać sposobów na zmianę tych regulacji.
Co przyniesie przyszłość? Analiza sytuacji
Przedłużenie przywileju o dwa lata to z pewnością dobra wiadomość. Rodzi się jednak pytanie: dlaczego tylko o dwa? Szacuje się, że do końca 2027 roku po polskich drogach będzie jeździć od 250 do 300 tysięcy samochodów w pełni elektrycznych. Z jednej strony rząd chce nadal promować elektromobilność, ale z drugiej prawdopodobnie obawia się scenariusza, w którym zbyt duża liczba aut na buspasach zacznie spowalniać transport publiczny.
Wydaje się, że te dwa lata to okres przejściowy. Rząd daje sobie czas na obserwację rynku i ocenę, jak rosnąca flota pojazdów zeroemisyjnych wpłynie na płynność ruchu. Można przypuszczać, że jest to swego rodzaju kompromis. Z jednej strony podtrzymuje się zachętę, a z drugiej zostawia otwartą furtkę do ewentualnego wprowadzenia ograniczeń w przyszłości, na przykład uzależnienia wjazdu na buspas od liczby pasażerów w aucie, jak ma to miejsce w niektórych krajach.
W dłuższej perspektywie, prawdopodobnie na początku następnej dekady, staniemy przed nieuchronną rewizją całego systemu wsparcia. Gdy koszty promocji elektromobilności (utracone wpływy z akcyzy na paliwo, darmowe parkingi, ulgi) zaczną przeważać nad korzyściami (poprawa jakości powietrza, mniejszy hałas), rządzący będą musieli rozważyć wprowadzenie nowych obciążeń dla posiadaczy EV. Zanim to jednak nastąpi, kluczowe jest rozwiązanie innej palącej kwestii – zapewnienia dostępu do taniego i powszechnego ładowania.
Decyzja rządu to krok w dobrym kierunku, który uspokaja nastroje na rynku i daje jasny sygnał, że rozwój elektromobilności jest nadal priorytetem. To jednak sygnał krótkoterminowy. Prawdziwym wyzwaniem będzie stworzenie stabilnych i przewidywalnych ram prawnych na wiele lat do przodu.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy przedłużenie dostępu do buspasów o dwa lata to wystarczający okres? Czy takie przywileje powinny być utrzymane znacznie dłużej, a może należałoby je zlikwidować, gdy tylko liczba elektryków znacząco wzrośnie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji