Spis treści
Czy przyszłość motocykli może wyglądać jak wizja sprzed 126 lat? Škoda właśnie udowodniła, że tak. Marka zaprezentowała nowoczesną interpretację swojego pierwszego motocykla – Slavia B z 1899 roku – nadając jej całkowicie nowe, elektryczne oblicze. Nowy koncept, stworzony w stylu Modern Solid, łączy nostalgię z wizją przyszłości.
Powrót do korzeni na nowoczesnych zasadach
Škoda nieprzypadkowo zaczyna swoją serię reinterpretacji od motocykla. Zanim marka stała się jednym z najważniejszych producentów samochodów w Europie, jej historia zaczęła się w 1895 roku od… rowerów. Motocykle przyszły chwilę później, a Škoda Slavia B była jednym z kamieni milowych – pojazdem, który dał Laurinowi i Klementowi (założycielom firmy) solidne fundamenty pod budowę przyszłego motoryzacyjnego giganta.
Dziś, ponad sto lat później, powraca w nowej, całkowicie elektrycznej odsłonie. Nowa Škoda Slavia B nie ma silnika spalinowego, nie wydziela spalin, a mimo to wciąż wygląda jak maszyna, którą można zakochać się od pierwszego spojrzenia.


Nowoczesna sylwetka, ale z duszą klasyka
Projekt nowej Slavii powstał w całości w studiu Škody. Za jego kształt odpowiada Romain Bucaille, francuski projektant, który zazwyczaj tworzy sylwetki samochodów. Tym razem zajął się jednośladem – i wyszło mu to nadzwyczaj dobrze.
Motocykl zachowuje klasyczny zarys ramy, ale wszystko inne zostało przemyślane od nowa. Tam, gdzie kiedyś znajdował się silnik, teraz jest pusta przestrzeń z zawieszonym logo Škody. Całość dzieli wyraźna, pionowa linia, która symbolicznie oddziela przeszłość od przyszłości.
Z przodu uwagę przyciąga unikalna sygnatura świetlna, a także elementy inspirowane pionierskimi rozwiązaniami Václava Laurina – m.in. w zakresie geometrii i prowadzenia motocykla. Z tyłu znajdziemy minimalistyczne siodło i skórzaną torbę na narzędzia – ukłon w stronę sportowego dziedzictwa modelu.
Nie dla produkcji, ale z jasnym przekazem
Warto zaznaczyć, że Škoda Slavia B nie trafi do produkcji. To czysto koncepcyjna maszyna, która ma na celu coś więcej niż tylko pokaz mocy designu. To deklaracja, że przyszłość Škody będzie oparta na odważnych decyzjach, elektryfikacji i przywiązaniu do własnej historii.
Koncept otwiera nową serię modeli inspirowanych klasykami marki. Już wcześniej zapowiadano reinterpretacje m.in. Škody 200 RS i vana 1203. Teraz przyszła kolej na jednoślady, a wszystko to w duchu Modern Solid – nowego języka projektowania Škody, który stawia na prostotę, funkcjonalność i cyfrową tożsamość.
Co dalej? Czy to początek czegoś większego?
Choć Slavia B nie trafi na rynek, to trudno oprzeć się wrażeniu, że Škoda bada grunt pod rozwój nowych segmentów. Czy marka rozważa powrót do produkcji jednośladów? A może to tylko forma ekspresji projektowej, która pozwala projektantom trenować kreatywność przed tworzeniem samochodów nowej generacji?
Jedno jest pewne: elektryczne motocykle przeżywają renesans, a zainteresowanie rynkiem e-mobility w segmencie jednośladów rośnie szybciej, niż wielu przewidywało. Być może Škoda Slavia B to nie tylko artystyczna fantazja, ale i subtelna zapowiedź czegoś większego?
W tym kontekście warto zastanowić się, czy taka wizja motocykla przyszłości trafiłaby do użytkowników w Polsce. Czy widzielibyśmy na naszych drogach elektryczne café racery od Škody? Czy w erze elektromobilności, motocykl retro z nowoczesną duszą mógłby zyskać popularność?





Rysunek, nie render. Powrót do pracy ręcznej
Jednym z ciekawszych aspektów powstawania konceptu jest sam sposób pracy projektanta. Bucaille przyznał, że zaczął od szkiców ołówkiem na papierze – bez komputerów, bez tabletów, tylko czysta wizja. Później, dopiero na podstawie tych szkiców, powstały rendery cyfrowe i finalna forma pojazdu. W czasach pełnej digitalizacji, taki gest zasługuje na uznanie – to dowód na to, że dobry design wciąż zaczyna się od prostych narzędzi i pasji.
Czas na rozmowę
Choć nowa Škoda Slavia B to tylko koncept, to wywołuje wiele emocji i pytań. Nie tylko o przyszłość Škody, ale też o sam kierunek, w jakim zmierza elektromobilność. Czy nostalgia może iść w parze z nowoczesnością? Czy da się łączyć historię z technologią, nie popadając w banał?
A co Wy sądzicie o takim podejściu do klasyków motoryzacji? Czy chcielibyście zobaczyć więcej takich elektrycznych interpretacji? Czy widzicie dla nich miejsce na naszych drogach?
Dajcie znać w komentarzach. Wasze zdanie ma znaczenie – szczególnie teraz, gdy przyszłość transportu dopiero się pisze.
Dołącz do dyskusji