Spis treści
Toyota od lat wiedzie prym w segmencie hybryd, ale w świecie aut z wtyczką – szczególnie tych czysto elektrycznych – producent raczej zostawał w tyle. Teraz, za sprawą odświeżonego modelu Toyota RAV4 Plug-In Hybrid na rok 2026, może się to w końcu zmienić. Najważniejsza nowość? Prawie 80 kilometrów (50 mil) zasięgu na samym prądzie oraz szybkie ładowanie prądem stałym DC.
Toyota pod presją rynku – hybryda z wtyczką zamiast elektryka?
W 2026 roku Toyota RAV4 będzie dostępny wyłącznie w wersjach hybrydowych: klasycznej (HEV) oraz plug-in (PHEV). Klienci nie znajdą już czysto spalinowej odmiany. Tym ruchem Toyota chce podkreślić swoją „elektryfikację”, choć – co warto jasno powiedzieć – każdy RAV4 i tak ma silnik benzynowy. Japońska marka poszła o krok dalej i reklamuje całą gamę jako „100% zelektryfikowaną”. Slogan? Zdecydowanie. Technicznie rzecz biorąc, każdy RAV4 korzysta z paliwa.







Co zmienia się w nowym RAV4 Plug-In Hybrid?
Przede wszystkim Toyota RAV4 PHEV na rok 2026 zyskuje nową generację napędu hybrydowego. System rozwijający moc aż 320 KM dostępny będzie w czterech wersjach wyposażenia: SE, XSE, Woodland oraz usportowionej GR Sport, która ma być najciekawszą propozycją w gamie pod względem frajdy z jazdy.
Co równie ważne, zwiększono zasięg elektryczny – z dotychczasowych 68 km do 80 km. To wartość, która pozwoli wielu użytkownikom przejechać codzienne trasy wyłącznie na prądzie, jeśli faktycznie będą regularnie ładować auto. Mimo że bateria nadal jest mniejsza niż w „pełnych” elektrykach, to nowy Toyota RAV4 Plug-In Hybrid jako jeden z nielicznych PHEV-ów na rynku oferuje szybkie ładowanie prądem stałym (DC).


Szybkie ładowanie DC – czy to game changer?
To właśnie DC fast-charging może być kartą przetargową Toyoty w segmencie hybryd plug-in. W wyższych wersjach XSE i Woodland nowego RAV4 PHEV ładowanie od 10% do 80% ma zająć około 30 minut – na publicznych ładowarkach CCS, czyli tych samych, z których korzystają „prawdziwe” auta elektryczne. To spora zmiana wobec poprzednika, gdzie pełne ładowanie trwało od 2,5 do 4 godzin na ładowarkach AC.
Oczywiście, nawet szybkie ładowanie DC nie uczyni z RAV4 pełnoprawnego konkurenta dla aut BEV (w pełni elektrycznych). Bateria jest tu mniejsza, więc cała operacja zajmuje mniej czasu, ale i pozwala przejechać krótszy dystans bez silnika spalinowego. To jednak ukłon w stronę tych, którzy nie mają ładowarki w domu lub pracy i polegają na miejskiej infrastrukturze.





Hybryda z wtyczką zamiast czystego elektryka – czy to naprawdę przyszłość?
Wybór Toyoty, by zrezygnować z klasycznych wersji spalinowych RAV4, a jednocześnie nie wprowadzić tu odmiany w pełni elektrycznej (BEV), może budzić mieszane uczucia. W Europie czy Chinach trend jest jasny: coraz większy nacisk kładzie się na rozwój aut wyłącznie na prąd. Toyota idzie swoją drogą, promując PHEV jako „pomost” pomiędzy samochodami spalinowymi a elektrykami.
Pytanie brzmi, czy konsumenci faktycznie docenią takie rozwiązanie. Na wielu rynkach hybrydy plug-in krytykowane są za to, że realnie często poruszają się w trybie spalinowym – użytkownicy nie zawsze ładują je regularnie, korzystając głównie z benzyny.
Czy warto dać się skusić na nową Toyota RAV4 PHEV?
Moc 320 KM i napęd na cztery koła – to już parametry, które mogą zainteresować kierowców ceniących dynamikę. Toyota dołożyła do tego modne wersje, jak terenowy Woodland czy usportowiony GR Sport. Poprawiono wyposażenie, podkreślono outdoorowy charakter. Zasięg 80 km na prądzie powinien wystarczyć na codzienne dojazdy do pracy, zakupy czy wycieczkę do miasta.
RAV4 PHEV korzysta z gniazda CCS, więc – przynajmniej na razie – nie ładuje się na słynnych Superchargerach Tesli, ale można wykorzystać adaptery do ładowania AC. To kolejna przewaga nad częścią konkurentów.
Toyota nie podała jeszcze oficjalnej ceny nowego modelu. Poprzednia generacja w Polsce startowała od około 210 000 zł. Można się spodziewać, że nowość nie będzie znacząco tańsza.









„100% elektryfikacji” Toyoty – gra marketingowa czy realna zmiana?
To, co najbardziej elektryzuje (nomen omen) opinię publiczną, to sposób, w jaki Toyota komunikuje swoje nowości. Mówienie o „100% elektryfikacji”, gdy każdy model ma silnik benzynowy, to klasyczny przykład greenwashingu – zjawiska, na które coraz częściej zwracają uwagę zarówno konsumenci, jak i regulatorzy.
Toyota nie pierwszy raz balansuje na granicy – podobne oskarżenia padły już w Norwegii czy USA, a firma była nawet celem oficjalnych skarg dotyczących wprowadzających w błąd reklam.
Co dalej z RAV4 i strategią Toyoty?
Można się spodziewać, że nowa Toyota RAV4 PHEV przyciągnie uwagę klientów szukających kompromisu między jazdą na prądzie a bezpieczeństwem zasięgu dzięki bakowi paliwa. Jednak prawdziwy przełom czeka Toyotę dopiero wtedy, gdy producent odważniej postawi na modele czysto elektryczne – takie jak bZ czy CH-R.
Warto obserwować, jak klienci i dealerzy przyjmą tę nowość. Poprzednia Toyota RAV4 Prime była trudno dostępna, a produkcję ograniczały zawirowania rynkowe. Jeśli teraz Toyota postawi na większą skalę i lepszą dostępność, PHEV może na pewien czas stać się rzeczywistą alternatywą dla pełnych elektryków – zwłaszcza w krajach, gdzie sieć ładowarek wciąż raczkuje.
Jak sądzicie, czy Toyota RAV4 PHEV to udany kompromis i realna alternatywa dla aut elektrycznych? Czy Toyota powinna jednak mocniej rozwijać gamę BEV? Dajcie znać w komentarzach, jak oceniacie kierunek obrany przez japońskiego giganta!
Dołącz do dyskusji