Spis treści
Chiński przemysł motoryzacyjny wchodzi w fazę, w której przestaje liczyć się tylko „więcej i szybciej”. Teraz gra toczy się o to, by skomplikowana technologia upchana w nowoczesnych autach po prostu się nie psuła. W Changzhou odbyło się właśnie spotkanie na szczycie, które może zmienić sposób, w jaki myślimy o oświetleniu w samochodach elektrycznych. Najwięksi gracze, od Geely po Huawei, usiedli przy jednym stole, by ustalić nowe standardy dla „oczu” inteligentnych pojazdów.
Światła to już nie tylko żarówki
Jeszcze dekadę temu reflektor miał po prostu oświetlać drogę. Dziś, w dobie zaawansowanych systemów wspomagania kierowcy (ADAS) i autonomii, oświetlenie oraz systemy wizyjne stały się krytycznym elementem bezpieczeństwa. Chińskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (CAAM) dostrzegło problem: wraz ze wzrostem skomplikowania systemów, rośnie ryzyko awarii. Dlatego powołano specjalną inicjatywę: „Projekt poprawy jakości i niezawodności pojazdów nowej energii” ze szczególnym naciskiem na inteligentne oświetlenie i systemy wizyjne.
Spotkanie w Changzhou, którego gospodarzem była firma Xingyu Automotive Lighting Systems, nie było zwykłą kurtuazyjną wymianą uścisków dłoni. To start skoordynowanych działań mających na celu wypracowanie twardych ram jakościowych. Chińczycy chcą, aby komponenty montowane w ich autach – od adaptacyjnych reflektorów po kamery i czujniki zintegrowane z lampami – były pancerne pod względem niezawodności.
Kto rozdaje karty w tej grze?
Lista obecnych na spotkaniu pokazuje wagę tematu. Nie byli to tylko delegaci niskiego szczebla, ale reprezentanci ponad trzydziestu kluczowych podmiotów. Wśród producentów samochodów znaleźli się giganci tacy jak FAW Hongqi, BAIC Group, Geely Auto, Great Wall Motor, a także przedstawiciele nowej fali, czyli Nio, Li Auto czy Seres Group.
Co ciekawe, przy stole nie zabrakło firm technologicznych i dostawców, którzy realnie tworzą te rozwiązania. Obecność Huawei Yinwang oraz firm takich jak Huayu Vision czy Damo DVI wskazuje na kierunek zmian. Oświetlenie w nowoczesnym elektryku to w dużej mierze oprogramowanie i integracja z systemem operacyjnym auta. Huawei, wchodząc w ten segment, wnosi swoje doświadczenie z elektroniki użytkowej, co może przyspieszyć adopcję jeszcze bardziej zaawansowanych funkcji cyfrowych w reflektorach.



Koniec z fuszerką w elektronice
Głównym celem tej inicjatywy jest odejście od radosnej twórczości na rzecz ustrukturyzowanych ram zapewnienia jakości. Uczestnicy spotkania dyskutowali o konkretnych ścieżkach technicznych i mechanizmach organizacyjnych. Nie chodziło tu o marketing czy chwalenie się nowymi modelami. Rozmowy dotyczyły tego, jak testować, weryfikować i zatwierdzać systemy, które łączą w sobie funkcje oświetleniowe z czujnikami i sterowaniem elektronicznym.
Współczesne reflektory matrycowe czy cyfrowe (DLP) to skomplikowane urządzenia, które muszą współpracować z radarami i lidarami. Awaria jednego elementu może oślepić systemy bezpieczeństwa samochodu. Chińczycy chcą uniknąć scenariusza, w którym ich zaawansowane technologicznie auta będą kojarzone z usterkami elektroniki. Dlatego kładą nacisk na „zarządzanie niezawodnością na poziomie komponentów”.
Dlaczego to ważne dla nas?
Można zapytać, dlaczego spotkanie w Changzhou powinno interesować kierowcę w Polsce. Odpowiedź jest prosta: te samochody i te technologie trafiają już na nasze drogi. Modele Nio, BYD (choć nie wymienione wprost w tym konkretnym spotkaniu, to część tego samego ekosystemu) czy MG (część SAIC) zdobywają europejski rynek. Jeśli Chiny narzucą sobie rygorystyczne normy niezawodności dla systemów wizyjnych, my jako konsumenci dostaniemy produkt bardziej dopracowany.
Co więcej, integracja oświetlenia z systemami wizyjnymi to przyszłość całej motoryzacji. Mówimy tu o reflektorach, które potrafią wyświetlać pasy na jezdni, ostrzeżenia dla pieszych czy komunikować się z innymi uczestnikami ruchu. Jeśli chińscy producenci ustandaryzują metody weryfikacji tych systemów, mogą stać się globalnym punktem odniesienia, wyprzedzając w pewnych aspektach regulacje europejskie.
Wyzwanie dla inżynierów
Przejście od prostego oświetlenia do „inteligentnych systemów wizyjnych” to koszmar dla działów kontroli jakości. Tradycyjna żarówka albo działała, albo nie. Inteligentny reflektor może działać, ale z opóźnieniem, może błędnie interpretować dane z kamery, może przegrzewać się przy intensywnej pracy matrycy LED. Inicjatywa CAAM ma na celu stworzenie wspólnych procedur testowych, które wyłapią te problemy na etapie prototypu, a nie u klienta.
To, że producenci tacy jak JAC Motors czy Sinotruk (pojazdy ciężarowe) również biorą w tym udział, sugeruje, że standardy te obejmą cały przekrój rynku – od luksusowych limuzyn po ciężki transport. To pokazuje systemowe podejście Chin do elektromobilności: budujemy cały ekosystem, a nie tylko pojedyncze, medialne gadżety.
Jakie macie doświadczenia z nowoczesnymi światłami w nowych samochodach? Czy systemy matrix LED i automatyczne „wycinanie” aut z naprzeciwka działają u Was bezbłędnie, czy zdarzają się im wpadki? Dajcie znać w komentarzach, czy ufacie elektronice sterującej widocznością.










Dołącz do dyskusji