Spis treści
Cadillac właśnie zaprezentował jeden z najszybszych samochodów w swojej historii. I nie chodzi tu o klasycznego potwora z V8 pod maską, ale o w pełni elektryczny model Cadillac Optiq-V. To wersja specjalna znanego już SUV-a Optiq, która nie tylko przyspiesza szybciej niż wiele sportowych spalinówek, ale też wyznacza nowy kierunek dla amerykańskiej marki.
Moc, która zaskakuje
Standardowy Optiq to już solidna maszyna – ma 300 koni mechanicznych i 480 Nm momentu obrotowego, co pozwala mu całkiem żwawo poruszać się po drogach. Ale wersja V to zupełnie inna liga. Producent deklaruje aż 515 KM i 880 Nm, a przyspieszenie do 100 km/h w 3,5 sekundy (w trybie Velocity Max) stawia ten samochód obok najszybszych modeli General Motors w historii – spalinowych i elektrycznych.
To tylko 0,2 sekundy wolniej niż Lyriq-V, czyli dotychczasowy lider elektrycznego sprintu w gamie GM. Takie osiągi sprawiają, że Cadillac Optiq-V może bez kompleksów rywalizować z europejskimi i koreańskimi superszybkimi SUV-ami.


Zasięg mniejszy, ale wciąż przyzwoity
Oczywiście, więcej mocy to większe zużycie energii. Cadillac Optiq-V ma akumulator o pojemności 85 kWh, co przekłada się na zasięg szacowany na około 442 km według norm GM. To o 43 km mniej niż standardowa wersja, ale w tej klasie i przy tej dynamice to wciąż bardzo dobry wynik.
Nie tylko silnik, ale też technologia i styl
Cadillac Optiq-V to nie tylko moc. Cadillac postawił również na pakiet sportowych usprawnień, w tym:
- Tryb V-Mode z możliwością dostosowania ustawień (podobnie jak M Mode w BMW),
- Tryb Competitive dla jazdy torowej,
- Launch Control dla maksymalnego przyspieszenia,
- Układ hamulcowy Brembo z czerwonymi lub niebieskimi zaciskami.
Na pokładzie znajdziemy też Super Cruise, czyli zaawansowany system wspomagania kierowcy od GM. Pozwala on na jazdę bez trzymania rąk na kierownicy na wybranych trasach w USA i Kanadzie.



Pierwszy Cadillac z wtyczką NACS
To również pierwszy samochód GM z gniazdem ładowania zgodnym z nowym standardem NACS, opracowanym przez Teslę. Dzięki temu właściciele Cadillac Optiq-V będą mogli korzystać z wielu dodatkowych stacji ładowania w Ameryce Północnej – w tym z sieci Superchargerów.
Ale nie wszystko działa jeszcze idealnie. Port ładowania w Cadillac Optiq-V znajduje się z przodu po lewej stronie, a Superchargery Tesli mają krótkie kable przystosowane do samochodów z portami z tyłu. W praktyce oznacza to, że dopóki Tesla nie wdroży na szeroką skalę stacji V4 z dłuższymi przewodami, część użytkowników będzie musiała… parkować na dwa miejsca, żeby się podłączyć.
To drobna, ale realna niedogodność, która pokazuje, że przejście na jeden standard to proces, a nie rewolucja z dnia na dzień.
Styl robi robotę
Cadillac postarał się też o sportowy i bardziej agresywny wygląd. Czarne felgi o średnicy 21 cali, przyciemnione detale z przodu i z tyłu, a także pakiet karbonowych dodatków (splitter, dyfuzor, spoiler) nadają Optiq-V charakteru. Do tego dochodzą dwa ekskluzywne lakiery: Magnus Metal Frost (szary) i Deep Ocean Tintcoat (niebieski) – tylko dla tej wersji.
Cena? Drogo, ale taniej niż konkurencja
Cadillac Optiq-V startuje z ceną 68 795 dolarów (ok. 258 000 zł). To o ponad 14 tysięcy więcej niż wersja AWD bazowego Optiq, ale jednocześnie aż 11 tysięcy taniej niż Lyriq-V, który kosztuje ponad 80 tys. dolarów (ok. 300 000 zł).
Patrząc na osiągi, wyposażenie i technologię, Optiq-V może być atrakcyjną alternatywą dla osób, które szukają elektrycznego SUV-a o sportowym charakterze, ale nie chcą wydawać fortuny na topowy model.


Co dalej z GM i ich elektrykami?
W ostatnich miesiącach pojawiło się sporo głosów, że General Motors może nieco cofać się w kierunku silników spalinowych, szczególnie po zapowiedzi inwestycji miliarda dolarów w nowe jednostki V8. Niektórzy komentatorzy uznali to za „odwrót od elektromobilności”.
Ale Cadillac Optiq-V pokazuje, że GM nie zamierza rezygnować z elektryków, a wręcz przeciwnie – chce je rozwijać również w kierunku wysokich osiągów i emocji z jazdy. Podobnie jak robi to Tesla, Hyundai (seria N) czy BMW (elektryczne M-ki).
Można się spodziewać, że linia V z czasem trafi także do innych modeli elektrycznych Cadillaca, a może i Chevroleta. To naturalny kierunek, jeśli GM chce utrzymać fanów mocnych wrażeń przy swojej marce, ale jednocześnie przechodzić na napęd zeroemisyjny.
Czy to odpowiedź na krytykę?
Wprowadzenie Cadillac Optiq-V można też czytać jako kontrę do medialnej narracji, że elektryki są nudne i „bez duszy”. Cadillac udowadnia, że można połączyć osiągi, emocje i nowoczesną technologię bez spalania benzyny.
Pozostaje pytanie, jak na ten ruch zareaguje konkurencja – zwłaszcza w segmencie elektrycznych SUV-ów premium, gdzie robi się coraz ciaśniej. Czekamy na odpowiedź m.in. ze strony Mercedesa, BMW i Lucida.
A co Wy sądzicie o kierunku obranym przez Cadillaca? Czy takie sportowe wersje elektryków mają sens? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
Dołącz do dyskusji