Spis treści
Wizja elektrycznej motoryzacji często rozbija się o jeden, prozaiczny element: kabel. Brudny, ciężki, sztywny na mrozie przewód, który trzeba wyciągnąć z bagażnika i wpiąć do gniazda. Wielu kierowców uważa to za uciążliwy rytuał, który wciąż odróżnia „tankowanie” prądem od bezobsługowości, jakiej oczekujemy w XXI wieku. Austriacka firma Easelink od lat twierdzi, że ma na to rozwiązanie – ładowanie bezprzewodowe. Teraz ich pomysł przestaje być tylko technologiczną ciekawostką, a staje się realnym kandydatem na globalny standard. Do gry wchodzą bowiem wielcy gracze: Audi, Nissan oraz chiński Voyah.
Koniec z plątaniną kabli?
Technologia, o której mowa, to Matrix Charging. W dużym uproszczeniu jest to system zautomatyzowanego ładowania konduktywnego. Brzmi skomplikowanie, ale zasada działania jest genialnie prosta. Zamiast bawić się w celowanie wtyczką, kierowca po prostu parkuje samochód nad specjalną płytą zamontowaną w posadzce garażu lub na miejscu parkingowym. W tym momencie z podwozia pojazdu automatycznie opuszcza się złącze, które fizycznie dotyka płyty i rozpoczyna przesył energii.
Kluczowe słowo to „fizycznie”. W przeciwieństwie do ładowania indukcyjnego, które znamy ze smartfonów czy szczoteczek do zębów, tutaj następuje bezpośredni styk metalu z metalem. Dlaczego to tak ważne? Indukcja generuje straty energii, a przy mocach potrzebnych do naładowania samochodu (rzędu 11 kW, 22 kW czy nawet więcej), straty te są bolesne dla portfela i sieci energetycznej. Matrix Charging, dzięki fizycznemu połączeniu, oferuje sprawność porównywalną z tradycyjnym kablem, eliminując jednocześnie konieczność wychodzenia z auta.
Powstaje sojusz gigantów: MCIG
Technologia może być najlepsza na świecie, ale bez wsparcia przemysłu trafi na śmietnik historii – pamiętamy wojnę formatów wideo czy standardów ładowania telefonów. Easelink doskonale to rozumie, dlatego powołał do życia grupę interesu o nazwie Matrix Charging Interest Group (MCIG).
To nie jest kółko wzajemnej adoracji startupów. Wśród członków założycieli znaleźli się motoryzacyjni giganci:
- Audi – przedstawiciel niemieckiej inżynierii i segmentu premium,
- Nissan – weteran elektromobilności, który modelem Leaf przecierał szlaki,
- Voyah – luksusowa marka chińskiego koncernu Dongfeng, pokazująca, że Azja również patrzy w tym kierunku.
Obecność tych marek to jasny sygnał: producenci samochodów realnie rozważają wdrożenie tego systemu w swoich przyszłych platformach. Nie chcą jednak, by każdy producent miał inne złącze pod podwoziem. Celem MCIG jest standaryzacja. Chodzi o to, by Audi mogło naładować się na płycie Nissana, a Voyah na płycie publicznej w centrum handlowym.
Misja: Zrobić z tego Bluetooth dla ładowania
Grupa MCIG stawia sprawę jasno – chcą, by Matrix Charging stał się globalnym standardem. Menno Treffers, przewodniczący nowo powstałej grupy, porównuje tę inicjatywę do organizacji, które dały nam Bluetooth czy NFC. Bez ścisłej współpracy i jednolitych protokołów, technologie te nigdy nie osiągnęłyby masowej skali.
Easelink, jako twórca technologii, przyjmuje bardzo otwartą postawę. Firma udostępnia swoje kluczowe patenty na zasadach FRAND (Fair, Reasonable, and Non-Discriminatory). Oznacza to, że każdy producent będzie miał uczciwy, rozsądny i równy dostęp do technologii. Austriacy nie chcą być wyłącznym producentem, chcą być architektem całego ekosystemu. Hermann Stockinger, założyciel Easelink, podkreśla, że taki model daje koncernom samochodowym bezpieczeństwo planowania. Nikt nie zainwestuje miliardów w technologię, która jest zamknięta w „złotej klatce” jednego dostawcy.
Dlaczego to ma szansę się udać?
Wydaje się, że moment na taką inicjatywę jest idealny. Po pierwsze, rynek aut elektrycznych dojrzewa. Klienci (zwłaszcza w segmencie premium, reprezentowanym przez Audi i Voyah) oczekują wygody. Schylanie się z kablem w deszczu do luksusowej limuzyny za pół miliona złotych po prostu nie przystoi.
Po drugie, na horyzoncie majaczy jazda autonomiczna. Wizja robotaksówek, które same odwożą nas do domu, a potem jadą się naładować, ma jedną dziurę logiczną: kto podłączy im kabel? Roboty z ramionami są skomplikowane i drogie. Płyta w podłodze i wysuwane złącze to rozwiązanie tanie, wandaloodporne i proste w obsłudze (przez maszynę).
Easelink jest na fali wznoszącej. Firma z Grazu zabezpieczyła niedawno 11,5 miliona euro finansowania z Europejskiej Rady ds. Innowacji, a w październiku 2024 roku dodatkowe 1,5 miliona euro dorzucił austriacki koncern energetyczny Verbund. Pieniądze te mają posłużyć właśnie na procesy standaryzacyjne i ekspansję międzynarodową.
Analiza sytuacji
Powstanie MCIG z udziałem Audi i Nissana to punkt zwrotny. Do tej pory o Matrix Charging mówiło się jako o ciekawostce testowanej na taksówkach w Wiedniu czy Grazu. Teraz technologia ta wchodzi na salony. Jeśli grupie uda się szybko przepchnąć standardy przez komitety ISO i IEC (a taki jest ich cel – działanie równoległe do oficjalnych ścieżek biurokratycznych), możemy być świadkami małej rewolucji.
Możliwy scenariusz rozwoju sytuacji jest następujący: najpierw system pojawi się jako opcja „premium” w drogich modelach Audi i Voyah, oferując domowe ładowanie bezdotykowe. W drugiej fazie, wraz ze spadkiem kosztów, technologia może trafić do flot i na postoje taksówek, gdzie każda minuta spędzona na podłączaniu kabla to strata pieniędzy. Ostatecznie, jeśli standard się przyjmie, płyty ładujące mogą stać się elementem infrastruktury miejskiej, zlicowanej z asfaltem, niewidocznej i odpornej na zniszczenia.
Wyzwaniem pozostanie cena (doposażenie auta i zakup płyty do garażu) oraz konieczność montażu elementu pod podwoziem, co w przypadku aut elektrycznych z baterią w podłodze wymaga ścisłej współpracy z inżynierami już na etapie projektowania platformy. Właśnie dlatego obecność producentów w MCIG jest tak kluczowa.
Czy uważacie, że automatyczne ładowanie spod podwozia to funkcja, za którą warto dopłacić? Czy może tradycyjny kabel w zupełności Wam wystarcza i jest to rozwiązywanie problemu, który nie istnieje? Dajcie znać w komentarzach, czy chcielibyście taką płytę w swoim garażu.










Dołącz do dyskusji