Spis treści
To, co jeszcze niedawno wydawało się science fiction, właśnie stało się faktem. Candela C-8 Polestar Edition, czyli w pełni elektryczna łódź z hydrofoilem, pokonała Cieśninę Gibraltarską na trasie z hiszpańskiego Sotogrande do Ceuty w Afryce. Rejs trwał niewiele ponad godzinę i – co kluczowe – zajął tyle samo czasu, co tradycyjne promy spalinowe. Po krótkim ładowaniu jednostka wróciła tego samego dnia na kontynent.
To nie był wyczyn dla poklasku. To była próba generalna technologii, która może odmienić transport morski.
Przełom nie tylko technologiczny, ale i symboliczny
Candela C-8 nie tylko płynie – ona dosłownie leci nad wodą. Dwa ukryte pod powierzchnią hydrofoile unoszą kadłub nad fale, znacząco ograniczając opór. Efekt? Aż 80% mniejsze zużycie energii w porównaniu do tradycyjnych szybkich jednostek. To właśnie ten technologiczny skok umożliwił pierwszy w historii elektryczny rejs przez jeden z najbardziej ruchliwych morskich szlaków na świecie.
Czysty napęd i niskie koszty
Rejs do Afryki kosztował… 8 euro (35 zł). Dokładnie tyle wynosiła wartość 40 kWh energii, którą zużyła Candela C-8. Porównywalna jednostka spalinowa spaliła w tym samym czasie 50 litrów benzyny, co przełożyło się na wydatek około 90 euro (385 zł).
Oszczędność rzędu 90% to nie tylko ciekawostka – to argument ekonomiczny, który może otworzyć drogę do nowych połączeń na Morzu Śródziemnym i nie tylko.
Sposób na wykluczenie komunikacyjne
Dziś przez Cieśninę Gibraltarską przeprawia się ponad 3,5 miliona osób rocznie. Obsługują ich głównie duże promy samochodowe, które koncentrują się na głównych terminalach. Dla wielu mieszkańców mniejszych miast czy wiosek oznacza to długie dojazdy i brak alternatywy.
Candela chce to zmienić. – Nie chcemy konkurować z dużymi promami, ale je uzupełniać. Zapewnić szybki, ekologiczny transport tam, gdzie obecnie go nie ma – powiedział Gustav Hasselskog, CEO Candeli i zarazem pilot podczas historycznego rejsu.
Technologia jak z myśliwca
Przepłynięcie przez Gibraltar to nie lada wyzwanie. Spotykają się tam zimne wody Atlantyku i ciepłe z Morza Śródziemnego. Silne prądy, zmienne warunki i fale, które potrafią dać się we znaki nawet doświadczonym żeglarzom.
I właśnie dlatego Candela postanowiła podjąć próbę właśnie tam. Ich łódź Candela C-8 wyposażona jest w zaawansowany komputer sterujący, który analizuje ruchy wody nawet 100 razy na sekundę. Automatycznie dostosowuje pozycję hydrofili, stabilizując łódź do tego stopnia, że pasażerowie czują się, jakby lecieli – nie płynęli.
– To działa jak autopilot w samolotach bojowych – przyznał Hasselskog. – My płynęliśmy gładko, a łódź fotograficzna za nami dosłownie skakała po falach.
Współpraca z OZE
Rejs Candela C-8 odbył się we współpracy z Avangreen – firmą odpowiedzialną m.in. za największą elektrownię słoneczną w Ceucie. Obie firmy chcą rozwijać sieć elektrycznych połączeń pasażerskich, napędzanych czystą energią.
– Zrównoważony transport morski to nie przyszłość – to teraźniejszość – powiedział Manuel Gómez, szef Avangreen, który również uczestniczył w rejsie.


Co dalej?
Candela ma już doświadczenie w regularnych połączeniach. Ich większy model – Candela P-12, który może zabrać na pokład 30 osób – kursuje już w Sztokholmie jako element komunikacji publicznej. Kolejne linie są potwierdzone m.in. w Berlinie, Kalifornii, Arabii Saudyjskiej (projekt NEOM) oraz Nowej Zelandii.
To pokazuje, że rozwiązania Candeli nie są prototypem, lecz realnym produktem, który może być alternatywą nie tylko dla promów, ale także dla lotnictwa regionalnego czy autobusów dalekobieżnych – zwłaszcza w regionach nadmorskich.
Dlaczego to ważne?
Przemysł morski odpowiada dziś za ponad 2% globalnych emisji CO₂. To więcej niż cała niemiecka gospodarka. Decentralizacja połączeń morskich, niskie koszty operacyjne i szybki czas podróży mogą sprawić, że elektryczne promy staną się realną opcją dla codziennych dojazdów i turystyki.
Jeśli dołożymy do tego czystą energię ze źródeł odnawialnych – efekt ekologiczny może być gigantyczny.
Czy to początek końca dla promów spalinowych?
Nie przesądzajmy. Duże jednostki przewożące setki samochodów mają swoje miejsce. Ale to, co pokazuje Candela, to nowy kierunek – mobilność mniejsza, tańsza, szybsza i zielona. Idealna dla mniejszych tras, dojazdów do pracy, podróży między miastami nadmorskimi.
Teraz piłka jest po stronie operatorów, samorządów i inwestorów. Technologia już działa – pytanie brzmi: czy odważymy się ją wdrożyć na szeroką skalę?
Dołącz do dyskusji