Spis treści
Świat motoryzacji nie znosi próżni, a fani koreańskiej marki od dawna czuli niedosyt. Kia Stinger była czymś więcej niż tylko kolejnym modelem w gamie. Była dowodem na to, że producent znany z rozsądnych aut dla rodzin potrafi stworzyć maszynę, która daje czystą, nieskrępowaną radość z jazdy. Z tylnym napędem, charakterystyką prowadzenia godną BMW i sportową sylwetką fastbacka, Stinger skradł serca wielu kierowców. Niestety, jego produkcja zakończyła się w 2023 roku, pozostawiając po sobie wyrwę w ofercie. Producent obiecywał wówczas, że wypełni tę lukę modelem elektrycznym, ale potem zapadła cisza. Aż do teraz.
Powrót w wielkim stylu czy tylko badanie gruntu?
Kia właśnie opublikowała krótki, ale niezwykle sugestywny zwiastun wideo. Nie pada w nim ani jedna konkretna nazwa, ale obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Widzimy na nim studium projektowe o bardzo dramatycznych liniach. Wszystko wskazuje na to, że patrzymy na koncept zapowiadający elektrycznego następcę Stingera. Choć materiał jest oszczędny w detale i utrzymany w mrocznej stylistyce, wprawne oko dostrzeże kilka kluczowych elementów, które mogą zdefiniować przyszłość sportowych elektryków Kii.
Przede wszystkim uwagę zwraca linia dachu. Jest ona poprowadzona w sposób, który przywodzi na myśl współczesne SUV-y w stylu coupe, ale nie dajcie się zwieść. To nie wygląda na kolejnego crossovera. Bryła jest nisko zawieszona, a szerokie błotniki nadają autu niezwykle agresywny charakter. Wygląda to niemal tak, jakby inżynierowie zainspirowali się samochodami wyścigowymi lub rajdowymi, stosując poszerzenia nadwozia, które zostały płynnie wkomponowane w linię boczną.
Detale, które robią różnicę
Analizując wideo klatka po klatce, w okolicach ósmej sekundy możemy zobaczyć, jak bardzo te błotniki wystają poza obrys karoserii. To sugeruje szeroki rozstaw kół, co zwiastuje świetną stabilność i potencjał do dynamicznej jazdy. Kolejnym elementem, który natychmiast rzuca się w oczy, jest oświetlenie.
Projektanci Kii poszli na całość. Światła do jazdy dziennej (DRL) umieszczono na szczycie maski i wydają się one ciągnąć daleko, aż za linię przedniej szyby. To odważny zabieg stylistyczny. Jeśli myśleliście, że oświetlenie w modelach Lynk&Co jest szalone, to nowy koncept Kii przesuwa granicę jeszcze dalej.
Producent na razie buduje napięcie, rzucając jedynie hasła typu: „Nowa przyszłość jest na horyzoncie” oraz „Nasza wizja wkrótce nabierze kształtów”.
Co kryje się pod nazwą „Kia Concept”?
Wiele wskazuje na to, że ten tajemniczy pojazd może zadebiutować niespodziewanie podczas nadchodzącego Brussels Motor Show. Wiemy już, że Kia planuje tam pokazać model EV2 oraz usportowione wersje GT dla modeli EV3, EV4 i EV5. Obecność duchowego następcy Stingera byłaby idealnym dopełnieniem tej ofensywy modelowej.
Spekuluje się, że auto może otrzymać nazwę EV7 lub EV8. Niezależnie od nomenklatury, pozycja rynkowa tego modelu wydaje się jasna. Ma to być odpowiednik Hyundaia Ioniq 6 w gamie Kii, ale o znacznie bardziej sportowym zacięciu. Jeśli te przypuszczenia się potwierdzą, samochód powstanie najprawdopodobniej na sprawdzonej platformie E-GMP.
Oznacza to architekturę 800 woltów, która pozwala na ultraszybkie ładowanie (od 10% do 80% w mniej niż 20 minut) oraz architekturę napędu preferującą tylną oś. W topowej wersji GT możemy spodziewać się mocy przekraczającej 600 koni mechanicznych oraz systemu symulującego pracę silnika spalinowego, znanego już z modelu Ioniq 5 N. To byłaby prawdziwa maszyna do driftu.
Nowa platforma czy sprawdzone rozwiązania?
Warto jednak wspomnieć o plotkach, które krążyły w branży w 2024 roku. Mówiło się wówczas, że projekt elektrycznego następcy Stingera (oznaczany jako GT1 lub EV8) został anulowany. Obecny teaser zdaje się zadawać kłam tym doniesieniom. Projekt żyje i ma się dobrze.
Istnieje też inna, bardzo ciekawa możliwość technologiczna. Niektóre raporty sugerują, że elektryczny Stinger może być oparty na zupełnie nowej platformie eM od Hyundaia. Jest to architektura nowej generacji, która ma zaoferować nawet o 50% większy zasięg w porównaniu do obecnych modeli, a także znacznie bardziej zaawansowane systemy wsparcia kierowcy (ADAS).
Jeśli Kia zdecyduje się na ten ruch, „Stinger EV” mógłby stać się flagowym sedanem marki, pozycjonowanym jako tańsza, ale nie mniej ekscytująca alternatywa dla Porsche Taycana czy Tesli Model S.
Ofensywa modelowa Korei
Kia nie zwalnia tempa. Po zapowiedzi odświeżonego Seltosa i nadchodzącego taniego elektryka EV2, marka pokazuje, że chce być obecna w każdym segmencie – od miejskich toczydeł po wyczynowe GT. Elektryczny sedan o osiągach supersamochodu byłby „wisienką na torcie” w ich portfolio.
Dla nas, fanów motoryzacji, najważniejsze jest to, że duch Stingera nie zginął. Elektryfikacja nie musi oznaczać nudy, a ten koncept jest tego najlepszym dowodem. Czekamy z niecierpliwością na styczeń i targi w Brukseli, gdzie być może zobaczymy to auto w pełnym świetle.
Ciekawi mnie Wasza opinia. Czy elektryczny następca ma szansę dorównać legendzie spalinowego Stingera, czy może brak ryku silnika V6 to dla Was bariera nie do przeskoczenia? Dajcie znać w komentarzach!





















Dołącz do dyskusji