Spis treści
Chiński rynek motoryzacyjny nie zwalnia tempa. Sojusz HIMA, czyli motoryzacyjne ramię Huawei, właśnie powiększył się o piątego członka. Do marek Aito, Luxeed, Stelato i Maextro dołącza już na poważnie Shangjie. To efekt strategicznej współpracy technologicznego giganta z państwowym kolosem SAIC Motor. Ich pierwszym dziełem jest SUV o nazwie H5, który zadebiutował 23 września.
Jego największą bronią ma być cena. Ustalono ją na poziomie 159 800 juanów. Przy obecnym kursie (0,51 zł za 1 RMB) daje to kwotę około 81,5 tysiąca złotych. To pozycjonuje model H5 jako absolutnie najtańszą propozycję w całym sojuszu HIMA. To cena, która na polskim rynku kojarzy się raczej z budżetowymi autami segmentu B, a nie nowocześnie wyglądającym SUV-em naszpikowanym technologiami.
Jednak jak donoszą lokalne media, w tym serwis Leiphone, za tą agresywną strategią kryje się pewien istotny kompromis. Okazuje się, że wielki pośpiech miał swoją cenę.
Technologiczny kompromis w imię szybkości
Najważniejszą informacją nie jest sam debiut, ale to, co kryje się pod karoserią. Zarówno pierwszy model H5, jak i dwa kolejne, nadchodzące SUV-y marki Shangjie, nie zostaną zbudowane na dedykowanej, nowej platformie opracowywanej wspólnie przez SAIC i Huawei.
Powód? Według raportu, „ograniczenia cyklu rozwojowego”. Mówiąc wprost: partnerzy musieli się bardzo spieszyć, aby jak najszybciej wprowadzić produkt na rynek. Czas okazał się cenniejszy niż technologiczna nowinka. Zamiast czekać na ukończenie prac nad nową architekturą, postanowiono sięgnąć po sprawdzone rozwiązania. Prezes SAIC, Jia Jianxu, już w kwietniu wspomniał, że początkowa inwestycja w Shangjie to 6 miliardów juanów i że projekt wykorzysta „najbardziej dojrzałe linie produkcyjne” SAIC.
To klasyczna strategia „wejścia z drzwiami”. Zamiast dopieszczać produkt, Huawei i SAIC wolą najpierw zająć pozycję na rynku, budować wolumen sprzedaży i świadomość marki. Dopiero trzeci model w kolejności ma otrzymać nową, dedykowaną platformę, kiedy ta będzie już w pełni gotowa i przetestowana. To pokazuje, jak brutalna i szybka jest obecnie walka o klienta w Chinach.
Desant SUV-ów to zimna kalkulacja
Decyzja o tym, by pierwsze trzy modele nowej marki były SUV-ami, również nie jest przypadkiem. To konserwatywny i bezpieczny wybór, podyktowany twardymi danymi rynkowymi. Huawei i SAIC nie eksperymentują – idą prosto w najszerszy i najbardziej chłonny segment.
Dane Chińskiego Stowarzyszenia Samochodów Osobowych (CPCA) nie pozostawiają złudzeń. Od stycznia do września tego roku sprzedaż SUV-ów w Chinach osiągnęła 8,43 miliona sztuk. Oznacza to wzrost o 10,4% rok do roku. Co ważniejsze, SUV-y stanowią obecnie 49,56% całego rynku pojazdów osobowych w kraju.
Dla porównania, sedany w tym samym okresie znalazły 7,8 miliona nabywców (wzrost o 8,5%), co daje im 45,86% udziału w rynku. Wybór był więc oczywisty: jeśli chcesz szybko osiągnąć „znaczący wolumen sprzedaży”, musisz mieć w ofercie SUV-y.
Dopiero w 2026 roku Shangjie planuje lekką dywersyfikację portfolio. W planach jest wprowadzenie sedana oraz… kolejnego SUV-a.
Gigantyczna skala i cele na setki tysięcy
To nie jest projekt garażowy. Ambicje stojące za Shangjie są ogromne. Według raportu serwisu 36kr, wewnętrzny cel sprzedaży dla samego modelu H5 ustalono na 20 000 sztuk miesięcznie. Co więcej, firma zakomunikowała już swoim poddostawcom w łańcuchu dostaw, aby byli gotowi na roczny wolumen produkcji sięgający 400 000 samochodów.
Aby sprostać takim zamówieniom, SAIC uruchamia potężne moce produkcyjne. Koncern zbudował dedykowaną fabrykę dla Shangjie w Lingang w Szanghaju. To jednak nie wszystko. Firma przejęła również część linii produkcyjnych w zakładach SAIC-GM w Jinqiao, również w Szanghaju. Widać wyraźnie, że SAIC traktuje ten sojusz priorytetowo i jest gotowe na masową produkcję.
Co to oznacza dla rynku
Obserwujemy fascynujący model biznesowy. Huawei konsekwentnie buduje swoje motoryzacyjne imperium HIMA, ale nie jako producent pojazdów, lecz jako dostawca „mózgu” – systemu operacyjnego, łączności, inteligentnych systemów wsparcia kierowcy i całego ekosystemu. Partnerzy tacy jak Seres (Aito), Chery (Luxeed) czy teraz SAIC (Shangjie) dostarczają natomiast to, w czym są najlepsi: dekady doświadczenia w produkcji masowej i gotowe platformy.
Decyzja o starcie na „starej” platformie to ryzykowny, ale zrozumiały ruch. W hiperkonkurencyjnej chińskiej rzeczywistości, kto nie wchodzi szybko na rynek, ten może w ogóle na niego nie wejść. Huawei i SAIC stawiają wszystko na jedną kartę: niską cenę i siłę marki, by kupić sobie czas na wdrożenie docelowej technologii.
Pierwsze modele mają być jak taran, który wybije dziurę w rynkowym murze. Gdy klienci oswoją się z marką Shangjie, przyjdzie czas na model numer trzy – już na nowej platformie, zapewne droższy i bardziej zaawansowany. To klasyczna strategia zdobywania przyczółka.
Pytanie brzmi: czy klienci kupią tę historię? Czy niezwykle niska cena 81,5 tys. złotych i logo Huawei na pokładzie wystarczą, by wybaczyć technologiczny kompromis i „dojrzałą” platformę?
Jesteśmy bardzo ciekawi Waszej opinii. Czy taka strategia „szybko i tanio” ma sens w dzisiejszym świecie EV, gdzie wszyscy prześcigają się w nowinkach technicznych? Dajcie znać w komentarzach, co myślicie o tym ruchu.






