Spis treści
Kradzież grubych kabli z publicznych stacji ładowania pojazdów elektrycznych to rosnąca plaga, która zagraża stabilności całej infrastruktury i podkopuje zaufanie kierowców. Problem, który paraliżuje sieci w całej Europie, w tym w Polsce, zmusza operatorów do szukania radykalnych rozwiązań. Na czoło tego wyścigu technologicznego wysuwa się brytyjski gigant, InstaVolt, który wdraża innowacyjny system ochrony oparty na śledzeniu GPS. To rozwiązanie, które może całkowicie zmienić zasady gry w walce z przestępcami.
Anatomia absurdalnej kradzieży
Aby zrozumieć, dlaczego potrzebne były tak zaawansowane środki, trzeba najpierw poznać motywacje i skutki kradzieży. Jak pokazuje przykład InstaVolt, największego operatora szybkich ładowarek w Wielkiej Brytanii, rachunek zysków i strat jest tu wyjątkowo absurdalny. W grubym, ciężkim kablu od szybkiej ładowarki znajduje się miedź o wartości zaledwie około 25 funtów, czyli niecałych 150 złotych.
Tymczasem koszt, jaki ponosi operator, jest gigantyczny. Przywrócenie jednego stanowiska do pełnej sprawności to wydatek rzędu 1000 funtów (blisko 6000 zł). Skala problemu jest ogromna – w ciągu ostatnich dwóch lat niemal połowa z ponad 2100 stacji InstaVolt stała się celem ataków. Prezes firmy, Delvin Lane, podkreśla, że największy cios otrzymują kierowcy, dla których niezawodność sieci jest kluczowa. To właśnie ta erozja zaufania jest największym zagrożeniem dla całej rewolucji EV.
Technologiczny kontratak: Jak działa GPS w kablach?
W odpowiedzi na rosnącą falę kradzieży, InstaVolt nawiązał współpracę z firmą Trackit247, aby wdrożyć pierwszy w branży system ochrony oparty na śledzeniu na żywo. To wielopoziomowa tarcza, która ma nie tylko utrudnić kradzież, ale przede wszystkim umożliwić schwytanie sprawców.
Pierwszą linią obrony są wzmocnienia fizyczne z Kevlaru, które sprawiają, że przecięcie kabla staje się znacznie trudniejsze i bardziej czasochłonne. Prawdziwa rewolucja kryje się jednak wewnątrz przewodu. To miniaturowy nadajnik GPS, który aktualizuje swoją pozycję co trzy sekundy. Działanie systemu opiera się na kilku filarach:
- Geo-ogrodzenie (Geofencing): Każdy kabel jest cyfrowo „przypisany” do konkretnej lokalizacji. Jeśli tylko opuści wyznaczony obszar – na przykład zostanie wrzucony do samochodu złodzieja – system natychmiastowo uruchamia alarm.
- Centrum bezpieczeństwa 24/7: Działające przez całą dobę centrum monitoringu otrzymuje błyskawiczne powiadomienie o incydencie za pomocą SMS, e-maila i telefonu, co pozwala na natychmiastową reakcję.
- Śledzenie w czasie rzeczywistym: To największa przewaga nad tradycyjnymi metodami. Operatorzy mogą na żywo śledzić dokładną trasę przemieszczania się skradzionego kabla. Informacje te są przekazywane bezpośrednio policji, która może podążać za sygnałem i zatrzymać sprawców na gorącym uczynku. Zwiększa to szansę nie tylko na odzyskanie mienia, ale przede wszystkim na aresztowanie przestępców.
Problem bliższy, niż nam się wydaje
Choć InstaVolt jest firmą brytyjską, problem, z którym walczy, nie jest nam obcy. Niepokojąca fala kradzieży dotarła również do Polski. Coraz częściej w mediach społecznościowych i lokalnych wiadomościach pojawiają się doniesienia o zdewastowanych ładowarkach. Szczególnie narażone stały się stacje zlokalizowane przy popularnych supermarketach, takich jak Biedronka czy Lidl.
Widok uciętych kabli na parkingach w wielu polskich miastach, od Wrocławia po Gdańsk, staje się smutną rzeczywistością. Schemat działania złodziei jest taki sam jak w Wielkiej Brytanii – kradzież dla kilkuset złotych zysku z miedzi, powodująca straty idące w tysiące złotych i paraliżująca lokalną infrastrukturę.




Jaka jest przyszłość bezpieczeństwa ładowarek?
Innowacyjne podejście InstaVolt to prawdopodobnie zapowiedź nowego standardu w całej branży. W miarę jak sieć ładowarek w Polsce i Europie będzie się zagęszczać, pasywne metody ochrony, takie jak sam monitoring, mogą okazać się niewystarczające. Konieczne będą proaktywne, zaawansowane technologicznie rozwiązania, które realnie odstraszą przestępców.
Inwestycja w bezpieczeństwo to nie tylko ochrona własnych aktywów przez operatorów. To przede wszystkim dbanie o zaufanie kierowców, bez którego masowa przesiadka na samochody elektryczne po prostu się nie uda. Niezawodność i dostępność infrastruktury to fundamenty elektromobilności.
Co sądzicie o rozwiązaniu wdrożonym przez InstaVolt? Czy polscy operatorzy powinni jak najszybciej pójść tą samą drogą i zacząć proaktywnie zabezpieczać swoje stacje? Dajcie znać w komentarzach, czy w Waszej okolicy również natknęliście się na zdewastowane ładowarki.
Dołącz do dyskusji