Spis treści
Przez lata Nio, chiński gigant segmentu premium EV, był kojarzony z dwoma rzeczami: innowacyjnymi stacjami wymiany baterii oraz… spektakularnym tempem wydawania gotówki na badania i rozwój. Krytycy często wytykali firmie Williama Li, że buduje „szklane domy”, inwestując miliardy w technologie, które zwrócą się dopiero za lata. Wygląda jednak na to, że ten moment właśnie nadszedł. Nio zaczyna zarabiać na swoim najdroższym technologicznym dziecku – autorskim procesorze Shenji NX9031.
Od kosztownego balastu do żyły złota
Do tej pory zaawansowane systemy autonomicznej jazdy w samochodach Nio opierały się na drogich rozwiązaniach zewnętrznych dostawców, takich jak Nvidia. Chińczycy postanowili to zmienić, rozpoczynając w 2021 roku projekt własnego czipa. Kosztowało to fortunę, ale strategia „ucieczki do przodu” zaczyna przynosić owoce. Jak donoszą źródła branżowe cytowane przez LatePost, Nio rozpoczęło licencjonowanie technologii związanych z czipem Shenji NX9031 firmom zewnętrznym.
To fundamentalna zmiana w modelu biznesowym. Z firmy, która tylko kupuje i integruje, Nio staje się dostawcą technologii dla innych graczy automotive. Gra toczy się o potężne stawki. Według doniesień, pojedyncza licencja na własność intelektualną (IP) może kosztować miliony juanów, natomiast udostępnienie pełnej architektury systemowej (SoC – System on a Chip) to już kontrakty opiewające na setki milionów juanów. Biorąc pod uwagę przelicznik (1 RMB = 0,51 PLN), mówimy tu o potencjalnych przychodach rzędu od kilku do nawet kilkudziesięciu, a w skrajnych przypadkach ponad 50 milionów złotych za jeden kontrakt.
Shenji NX9031: Technologiczny pokaz siły
Dlaczego ktokolwiek miałby płacić Nio za ich procesor, zamiast iść do sprawdzonej Nvidii? Odpowiedź tkwi w specyfikacji. Shenji NX9031 to nie jest kolejna budżetowa podróbka zachodnich technologii. To potwór wydajności wykonany w litografii 5 nm, dedykowany surowym wymogom branży motoryzacyjnej („automotive-grade”).
Dane są bezlitosne dla konkurencji: jeden układ Shenji NX9031 oferuje moc obliczeniową porównywalną z czterema układami Nvidia Orin-X, które do tej pory były standardem w branży (i które Nio montowało w swoich starszych modelach po cztery sztuki na auto). William Li, CEO Nio, nie bez dumy podkreślał, że jeśli ktoś chce kupić najlepsze czipy na rynku, powinien zapukać właśnie do nich. Co więcej, masowa produkcja tego układu ruszyła kilka miesięcy przed konkurencyjnym, najnowszym czipem Nvidii – Thor-U.
Nad projektem pracował sztab ponad 600 inżynierów, zajmujących się wszystkim: od projektu front-end, przez back-end, aż po weryfikację i testy. Skala tego przedsięwzięcia była porównywalna z niezależnym startupem półprzewodnikowym, a budżet znacznie przekraczał to, co na podobne projekty przeznaczyli konkurenci tacy jak Xpeng czy Li Auto.
Miliardy, które muszą się zwrócić
Skala inwestycji poraża. William Li obrazowo porównał koszty prac nad Shenji NX9031 do wybudowania tysiąca stacji wymiany baterii. Biorąc pod uwagę, że postawienie jednej stacji kosztuje od 1,5 do 3 mln RMB, łatwo policzyć, że Nio wpompowało w ten kawałek krzemu miliardy juanów (grubo ponad miliard złotych).
Jednak w tym szaleństwie jest metoda. Własny czip to nie tylko prestiż i możliwość sprzedaży licencji, ale przede wszystkim drastyczna optymalizacja kosztów produkcji własnych samochodów. Szacuje się, że zastosowanie autorskiego rozwiązania pozwala zaoszczędzić około 10 000 RMB (ok. 5 100 zł) na każdym wyprodukowanym pojeździe. Przy skali produkcji idącej w setki tysięcy sztuk, są to oszczędności, które mogą zdecydować o rentowności firmy. A ta jest kluczowa, bo Nio obiecało inwestorom osiągnięcie zysku w czwartym kwartale tego roku. Presja na przepływy pieniężne jest ogromna, więc każdy dodatkowy strumień przychodów jest na wagę złota.
Strategiczne sojusze i wydzielenie spółki
Nio nie chce trzymać tej technologii w zamkniętej twierdzy. Już w czerwcu powołano do życia podmiot Anhui Shenji Technology Co., którego celem jest integracja prac badawczych, produkcji oraz właśnie licencjonowania. Firma od początku szukała strategicznych inwestorów i wygląda na to, że plan wchodzi w fazę realizacji.
Najnowszym ruchem na szachownicy jest utworzenie spółki joint venture o nazwie Chongqing Chuangyuan Zhihang Technology we współpracy z Aixin Yuanzhi Semiconductor (znanym jako Axera) oraz OmniVision. Nowy podmiot dysponuje kapitałem zakładowym 100 mln RMB (51 mln zł), a Axera jest w nim największym udziałowcem (36,4 proc.).
To partnerstwo jest sygnałem, że Nio buduje szerszy ekosystem. Axera, firma która zaczynała od czipów do wizji AI, a obecnie produkuje układy do asystentów jazdy (konkurujące z Horizon Robotics), dzięki technologii Nio może przeskoczyć kilka lat rozwoju i wejść w segment zaawansowanych systemów jazdy autonomicznej w miastach (Urban NOA).
Czy Nio stanie się chińską Nvidią?
Ruch Nio to klasyczna ucieczka do przodu. W obliczu wojny cenowej na rynku EV w Chinach, sprzedaż samych samochodów staje się biznesem o coraz niższych marżach. Dywersyfikacja przychodów poprzez sprzedaż wysokomarżowej technologii to genialny, choć ryzykowny ruch.
Udostępnienie Shenji NX9031 konkurencji (nawet pośrednio, poprzez partnerstwa) to broń obosieczna. Z jednej strony Nio odzyskuje gigantyczne nakłady na R&D i staje się kluczowym graczem w łańcuchu dostaw. Z drugiej – traci unikalną przewagę technologiczną, którą miały modele takie jak ET9 czy nowy ES6. Wygląda jednak na to, że William Li uznał, iż ważniejszy jest „cash flow” tu i teraz oraz ustanowienie rynkowego standardu, niż trzymanie technologii tylko dla siebie.
Czip ma wystarczyć na 10 lat rozwoju algorytmów. Jeśli Nio uda się przekonać innych producentów do swojej architektury, uzależni ich od siebie na lata, stając się nie tylko producentem aut, ale technologicznym kręgosłupem chińskiej motoryzacji.
Ciekawi mnie, jak oceniacie ten ruch. Czy producent samochodów powinien dzielić się swoją najlepszą technologią z rywalami, czy jednak powinien trzymać ją pod kluczem, budując „ogród zamknięty” na wzór Apple? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.












Dołącz do dyskusji