Spis treści
Nio, znany chiński producent samochodów elektrycznych, znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Aby ograniczyć narastający problem nadużyć związanych z darmową usługą wymiany baterii, firma sięga po nietypowe środki. Wprowadziła specjalną funkcję w swojej oficjalnej aplikacji mobilnej, zachęcając właścicieli pojazdów do raportowania podejrzanych przypadków wykorzystywania samochodów Nio na platformach wynajmu oraz do przewozów pasażerskich.
Użytkownicy, którzy zgłoszą takie sytuacje i zostaną one potwierdzone, otrzymują nagrody w postaci punktów oraz specjalnych kredytów „Nio Value”. Działanie to ma na celu ukrócenie praktyki, która w Chinach zyskała nazwę „strzyżenia wełny” (ang. wool-gathering). To proceder polegający na wykorzystywaniu bezpłatnej wymiany baterii do celów komercyjnych, niezgodnych z pierwotnym zamysłem firmy.
Na czym dokładnie polega problem?
Bezpłatna wymiana baterii to kluczowy element strategii marketingowej Nio, który przyciąga klientów i znacząco obniża koszty eksploatacji auta elektrycznego. Początkowo właściciele mogli korzystać z nielimitowanej liczby darmowych wymian. Szybko jednak okazało się, że taka hojność została nadużyta.
Niektóre auta zaczęły być masowo wykorzystywane do celów zarobkowych, np. na platformach typu Didi (chiński odpowiednik Ubera) czy jako auta dostawcze. Bardziej pomysłowi użytkownicy znaleźli nawet sposób na generowanie dodatkowych zysków przez sprzedaż przysługujących im bezpłatnych wymian na rynku wtórnym.
Pojawiły się również sytuacje ekstremalne. Niektórzy używali swoich aut jako mobilnych stacji energetycznych. Przykładowo, na placach budowy samochody Nio dostarczały energię do kontenerów mieszkalnych, a niektóre zakłady produkcyjne wykorzystywały samochody jako źródło energii do zasilania oświetlenia, co pozwalało im znacznie obniżyć rachunki za prąd.
Działania Nio niewystarczające?
Firma próbowała już ograniczać problem poprzez wprowadzanie kolejnych restrykcji. Jesienią 2020 roku wprowadzono limit sześciu darmowych wymian baterii miesięcznie dla nowych użytkowników. W kwietniu 2023 limit ten zmniejszono do czterech wymian miesięcznie, a jesienią tego samego roku ograniczono również ilość darmowej energii, którą można było wykorzystać na zasilenie innych pojazdów (do 15 kWh miesięcznie).
Okazało się jednak, że to nadal nie rozwiązuje problemu. Nadużycia są nadal na tyle poważne, że firma musiała wdrożyć bardziej radykalne kroki, w tym właśnie zachęcanie klientów do raportowania nadużyć.
Kosztowna infrastruktura i problemy finansowe Nio
Każda stacja wymiany baterii kosztuje Nio co najmniej 1,5 miliona juanów (około 210 tys. dolarów), a dodatkowe koszty operacyjne wynoszą około 400 tys. juanów rocznie (około 42 tys. dolarów). W całych Chinach funkcjonuje już ponad 3100 takich stacji. Roczne utrzymanie tej infrastruktury generuje wydatki na poziomie miliarda juanów (około 140 mln dolarów).
Przy takich kosztach i narastającej liczbie nadużyć darmowa wymiana baterii stała się poważnym obciążeniem finansowym. W pierwszym kwartale 2025 roku Nio zanotowało stratę przekraczającą 6 miliardów juanów (około 840 mln dolarów).
Co może przynieść przyszłość?
Jeżeli problem nadużyć nie zostanie skutecznie rozwiązany, Nio będzie zmuszone do dalszego ograniczania korzyści oferowanych klientom. Możliwe jest nawet całkowite wycofanie darmowej wymiany baterii, jeśli koszty nadal będą przewyższały korzyści.
Firma zaczęła już zawieszać konta użytkowników, którzy zostali złapani na nielegalnym handlu korzyściami wynikającymi z darmowej wymiany baterii. Może to jednak prowadzić do niezadowolenia klientów, którzy uważają, że mają pełne prawo swobodnie korzystać ze swoich pojazdów.
Dylemat: Gdzie leży granica?
Największym wyzwaniem Nio jest ustalenie jasnych kryteriów nadużyć. Firma musi unikać błędnych ocen, by nie karać niesłusznie uczciwych użytkowników. Wątpliwości budzi choćby sytuacja, gdy ktoś okazjonalnie dorabia poprzez przewóz osób – czy takie działania powinny być piętnowane jako „strzyżenie wełny”?
Póki co Nio postanowiło nie korzystać jedynie z analizy przejechanych kilometrów do klasyfikowania użytkowników, aby nie uderzyć w osoby używające swoich pojazdów w zróżnicowany sposób.
Zachęcamy do dyskusji!
Problem Nio stawia przed nami ważne pytania. Czy firma słusznie ogranicza dostęp do usług, które wcześniej promowała jako darmowe i bezproblemowe? Czy donoszenie na innych użytkowników to dobra droga, czy może tylko pogłębi to kryzys zaufania klientów wobec marki?
Zachęcamy do wyrażenia własnych opinii w komentarzach poniżej. Czy według Was Nio znajdzie złoty środek między ochroną swoich interesów a zadowoleniem klientów?
Dołącz do dyskusji