Spis treści
General Motors właśnie pochwaliło się wynikami, które mogą zatrząść rynkiem zaawansowanych systemów wspomagania kierowcy. Koncern ogłosił, że liczba aktywnych subskrybentów systemu Super Cruise przekroczyła pół miliona. To niemal dwukrotny wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem i wyraźny sygnał, że kierowcy coraz chętniej oddają kierownicę w ręce technologii, przynajmniej na autostradach. GM nie tylko buduje bazę użytkowników, ale tworzy solidne źródło przyszłych przychodów.
Czym właściwie jest Super Cruise?
Zanim przejdziemy do liczb, warto wyjaśnić, z czym mamy do czynienia. Super Cruise to zaawansowany asystent kierowcy (ADAS) poziomu drugiego. Nie jest to pełna autonomia. System pozwala na zdjęcie rąk z kierownicy na ponad 1,2 miliona kilometrów kompatybilnych, wcześniej zmapowanych autostrad w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Łączy w sobie funkcje adaptacyjnego tempomatu, centrowania na pasie ruchu oraz automatycznej zmiany pasa. Kluczowe jest tu jednak to, że kierowca musi przez cały czas obserwować drogę i być gotowy do przejęcia kontroli.
System GM różni się od podejścia Tesli. Autopilot Elona Muska opiera swoje działanie głównie na danych z kamer przetwarzanych w czasie rzeczywistym, bez polegania na gotowych mapach w takim stopniu. Z kolei Super Cruise, podobnie jak BlueCruise od Forda, działa tylko na precyzyjnie zeskanowanych trasach. To bardziej konserwatywne podejście, ale jak pokazują statystyki, może być kluczem do zaufania klientów.
Imponujące liczby, ale jest pewien haczyk
Liczby podane przez GM robią wrażenie. Liczba aktywnych użytkowników wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu zaledwie jednego kwartału i prawie podwoiła się rok do roku. Koncern prognozuje, że do końca 2025 roku będzie miał ponad 600 tysięcy aktywnych użytkowników, co ma przynieść ponad 200 milionów dolarów przychodu.
Tu jednak pojawia się ważny szczegół. Określenie „aktywny subskrybent” nie zawsze oznacza osobę, która co miesiąc płaci za usługę. GM oferuje darmowy, trzyletni okres próbny na każdym nowym samochodzie wyposażonym w Super Cruise. Dopiero po tym czasie właściciel musi zdecydować, czy chce dalej korzystać z funkcji za opłatą wynoszącą 25 dolarów miesięcznie lub 250 dolarów rocznie.
Prawdziwym testem wartości systemu jest więc to, ile osób decyduje się na płatną subskrypcję po zakończeniu okresu próbnego. I tu GM ma powody do optymizmu. Według danych za trzeci kwartał, aż 40% właścicieli, którym skończył się darmowy trial, zdecydowało się płacić za dalszy dostęp do Super Cruise. To bardzo solidny wynik, który pokazuje, że klienci widzą w tej technologii realną wartość i są gotowi za nią zapłacić.
Bezpieczeństwo ponad wszystko
Najbardziej zaskakującym i jednocześnie najważniejszym elementem raportu GM jest statystyka dotycząca bezpieczeństwa. Koncern poinformował, że pojazdy wyposażone w Super Cruise przejechały w trybie „bez trzymanki” ponad 1,1 miliarda kilometrów. W tym czasie nie odnotowano ani jednego wypadku, którego przyczyną byłoby działanie systemu.
To potężny argument w dyskusji o bezpieczeństwie systemów wspomagania jazdy. W czasach, gdy konkurencyjne rozwiązania bywają przedmiotem kontrowersji i dochodzeń federalnych, zerowa liczba wypadków przypisanych technologii buduje ogromne zaufanie. To właśnie bezpieczeństwo i niezawodność, a nie pogoń za pełną autonomią za wszelką cenę, mogą okazać się strategią, która przekona do siebie masowego odbiorcę.
Co dalej z autonomiczną jazdą u GM?
Wszystko wskazuje na to, że General Motors znalazło swoją niszę i skutecznie ją monetyzuje. Zamiast obiecywać w pełni autonomiczne taksówki, które pojawią się „w przyszłym roku”, koncern dostarcza działającą, bezpieczną i użyteczną funkcję, za którą klienci chcą płacić. Strategia ta wydaje się przynosić owoce.
Rozwój systemu nie zwalnia tempa. Super Cruise, który debiutował w 2017 roku tylko w jednym modelu Cadillaca, dziś jest dostępny w większości nowych pojazdów koncernu. Co więcej, modele z rocznika 2026 mają otrzymać nową funkcję, która pozwoli na automatyczne przejście z trybu jazdy ze wspomaganiem kierownicy do trybu w pełni bezdotykowego, gdy tylko pojazd wjedzie na kompatybilną autostradę.
Wydaje się, że GM obrało kurs na ewolucję, a nie rewolucję. Powolne, ale konsekwentne rozszerzanie możliwości systemu, budowanie zaufania poprzez statystyki bezpieczeństwa i udowadnianie wartości przez rosnącą liczbę płacących klientów to przepis, który może zapewnić firmie pozycję lidera w tej niezwykle konkurencyjnej dziedzinie.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy bylibyście gotowi płacić miesięczny abonament za możliwość zdjęcia rąk z kierownicy na autostradzie? Czy konserwatywne, ale bezpieczne podejście GM jest lepszą drogą niż bardziej ambitne plany Tesli? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji