Spis treści
Wydawało się, że po zeszłorocznej, gruntownej modernizacji „Highland”, Tesla Model 3 na długo okrzepnie w swojej formie. Nic bardziej mylnego. Amerykański producent po cichu, bez hucznych zapowiedzi, wprowadza na europejski rynek kolejną, niezwykle istotną aktualizację swojego bestsellerowego sedana. Zmiany są tak znaczące, że można mówić o cichej rewolucji – Tesla nie tylko naprawia swoje najbardziej kontrowersyjne decyzje, ale także podnosi poprzeczkę w kluczowych dla aut elektrycznych kwestiach zasięgu i komfortu.
To ruch, który pokazuje, że nawet tak pewny siebie gracz jak Tesla, potrafi słuchać głosu swoich klientów. Nowe egzemplarze, które zaczynają trafiać do Europy, posiadają kluczowe elementy, których brak wywołał prawdziwą burzę wśród użytkowników i recenzentów.
Wielki powrót, na który wszyscy czekali
Najważniejszą i najbardziej symboliczną zmianą w Tesli Model 3 jest powrót fizycznej manetki do obsługi kierunkowskazów. Usunięcie jej w ramach projektu „Highland” i zastąpienie przyciskami na kierownicy było jednym z najbardziej krytykowanych ruchów Tesli w ostatnich latach. O ile w teorii miało to być rozwiązanie minimalistyczne i futurystyczne, o tyle w praktyce, zwłaszcza podczas manewrowania na rondach czy skomplikowanych skrzyżowaniach, okazało się nieintuicyjne i po prostu niewygodne.
Kierowcy masowo skarżyli się na konieczność odrywania wzroku od drogi, by trafić w odpowiedni przycisk, który w dodatku zmieniał swoje położenie wraz z obrotem kierownicy. Ciche przywrócenie tradycyjnej dźwigni jest więc ukłonem w stronę ergonomii i zdrowego rozsądku. To jasny sygnał, że Tesla, choć znana z radykalnych innowacji, potrafi przyznać się do błędu i wycofać z nietrafionego pomysłu. Dla wielu potencjalnych nabywców, którzy wahali się właśnie z powodu braku manetek, może to być decydujący argument „za”.
Oko, którego brakowało
Drugą fundamentalną nowością Tesli Model 3 jest implementacja kamery w przednim zderzaku. To element, o który użytkownicy prosili od lat, zwłaszcza po tym, jak Tesla zdecydowała się na całkowite usunięcie czujników ultradźwiękowych (USS) i oparcie swojego systemu wspomagania parkowania wyłącznie na obrazie z kamer (Tesla Vision). Decyzja ta pozostawiła jednak istotną lukę – brakowało precyzyjnego widoku na to, co dzieje się tuż przed maską pojazdu.
System oparty na AI próbował szacować odległość, ale jego działanie było dalekie od ideału, co prowadziło do frustracji podczas parkowania przodem w ciasnych miejscach. Nowa, przednia kamera wreszcie rozwiązuje ten problem. Umożliwi ona nie tylko precyzyjne manewry parkingowe, ale także stworzenie pełnoprawnego widoku 360 stopni z lotu ptaka, znanego z aut wielu innych marek. To ogromny krok naprzód w kwestii użyteczności pojazdu na co dzień i uzupełnienie systemu Tesla Vision o brakujący, kluczowy element.
Magiczna bariera zasięgu złamana
Podczas gdy powrót manetek i nowa kamera to zmiany widoczne gołym okiem, pod podłogą zaszła prawdziwa rewolucja. Nowe wersje Long Range otrzymują zmodernizowany pakiet akumulatorów – LG 5M o pojemności 82 kWh. Efekty tej zmiany są oszałamiające.
Nowo wprowadzony wariant Tesla Model 3 Long Range z napędem na tylne koła (RWD) może pochwalić się oficjalnym zasięgiem na poziomie 750 km według normy WLTP. To wartość, która jeszcze niedawno była zarezerwowana dla najdroższych, luksusowych limuzyn elektrycznych. Osiągnięcie takiego wyniku w popularnym sedanie klasy średniej to potężny cios wymierzony w konkurencję i ostateczny argument dla tych, którzy wciąż obawiają się o zasięg w autach na prąd. Taki dystans pozwala na swobodną podróż z Warszawy do Gdańska i z powrotem na jednym ładowaniu, z zapasem energii.
Zyskują również pozostałe wersje:
- Long Range AWD (napęd na wszystkie koła) zaoferuje teraz 660 km (WLTP).
- Performance przejedzie imponujące 571 km (WLTP).
Takie parametry, w połączeniu z rozbudowaną i niezawodną siecią Superchargerów, czynią z Modelu 3 jeszcze bardziej kompletną i uniwersalną propozycję na rynku.
Udogodnienia, które robią różnicę
Okazuje się, że to nie koniec listy ulepszeń. Producent zadbał również o komfort pasażerów i detale. W nowej wersji znajdziemy podgrzewane siedzenia w drugim rzędzie oraz funkcję ich dwukierunkowego składania. Podgrzewanie docenią zwłaszcza podróżujący z tyłu w chłodniejsze dni, a bardziej elastyczny system składania kanapy zwiększa praktyczność auta przy przewożeniu większych przedmiotów. Zmiany dopełnia kosmetyczny detal – przednie logo Tesli jest teraz w kolorze czarnym, co nadaje autu bardziej nowoczesny i spójny wygląd.
Co to oznacza dla rynku i dla Tesli?
Ta cicha aktualizacja Tesli Model 3 to mistrzowskie posunięcie ze strony amerykańskiego producenta. W jednym momencie Tesla nie tylko odpowiedziała na największe bolączki swoich klientów, ale również znacząco podniosła poprzeczkę technologiczną. Powrót do sprawdzonych rozwiązań, jak manetki, pokazuje dojrzałość i elastyczność firmy, co może ocieplić jej wizerunek. Z kolei dodanie kamery, ulepszeń w kabinie i wprowadzenie nowej baterii o rekordowym zasięgu to pokaz siły inżynieryjnej, który stawia konkurencję pod ogromną presją.
Co więcej, można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że wszystkie te ulepszenia wkrótce trafią do siostrzanego Modelu Y w ramach oczekiwanej modernizacji znanej pod kryptonimem „Project Juniper”. Jeśli tak się stanie, najpopularniejszy samochód świata stanie się jeszcze trudniejszy do pokonania.
Co najważniejsze dla polskich klientów, opisane zmiany są już widoczne w oficjalnym konfiguratorze na stronie Tesli. To koniec spekulacji – można już zamawiać ulepszone egzemplarze. Najlepszą wiadomością jest jednak to, że producent, mimo tak znaczących ulepszeń, zdecydował się nie podnosić cen. Model 3 w nowej, znacznie bogatszej specyfikacji, kosztuje dokładnie tyle samo, co jego poprzednik. To niezwykle agresywne posunięcie, które jeszcze bardziej uatrakcyjnia ofertę Tesli na tle konkurencji.
Wprowadzone zmiany czynią Teslę Model 3 ofertą niemal kompletną. Usunięto jej najbardziej irytujące wady, jednocześnie wzmacniając największą zaletę – fenomenalną wydajność napędu. To dowód na to, że w świecie elektromobilności ewolucja potrafi być równie ekscytująca, co rewolucja.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy powrót manetek i nowa kamera to funkcje, które przekonają sceptyków do Tesli? A może to właśnie rekordowy zasięg jest tym, co ostatecznie zdecyduje o dalszym sukcesie tego modelu? Dajcie znać, co myślicie w komentarzach!
Dołącz do dyskusji