Spis treści
Tesla znów miesza na rynku, ale tym razem w sposób, którego mało kto się spodziewał. Zamiast kolejnej rewolucji, producent po cichu wycofuje się z jednej ze swoich najbardziej kontrowersyjnych decyzji. Jednocześnie szykuje istotne ulepszenia tam, gdzie liczą się one najbardziej – w zasięgu. Najnowsze dokumenty homologacyjne dla Europy zdradzają, że wkrótce czekają nas ważne zmiany w dwóch najpopularniejszych modelach marki.
Powrót do normalności w Modelu 3?
Pamiętacie burzę, jaką wywołało usunięcie dźwigni kierunkowskazów w odświeżonej Tesli Model 3 „Highland”? Kierowcy musieli przyzwyczaić się do przycisków na kierownicy, co okazało się skrajnie niepraktyczne, szczególnie na rondach. Głosy krytyki płynęły z całego świata. Wygląda na to, że Tesla w końcu posłuchała swoich klientów. Najnowsza homologacja dla europejskiego rynku potwierdza, że Model 3 odzyska klasyczną dźwignię kierunkowskazów. To ukłon w stronę ergonomii i dowód na to, że nawet tak awangardowy producent potrafi przyznać się do błędu.
To jednak nie koniec nowości. Wraz z dźwignią w Modelu 3 pojawi się coś, co widzieliśmy już podczas premiery wersji „Highland” – kamera umieszczona w przednim zderzaku. Do tej pory jej brak w europejskich egzemplarzach był sporym zaskoczeniem. Teraz ma się to zmienić. Jej obecność z pewnością poprawi widoczność podczas parkowania i może być kolejnym krokiem w rozwoju systemu Autopilota, dostarczając mu dodatkowych danych o otoczeniu tuż przed maską pojazdu.
Warto pamiętać, że europejskie Modele 3 przypływają do nas z fabryki w Szanghaju. Oznacza to, że czas oczekiwania na auta z nowymi elementami może być zróżnicowany – od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy.
Więcej zasięgu dla bestsellera, czyli Model Y z nową baterią
Równolegle do zmian w sedanie, Tesla przygotowała prawdziwą bombę dla swojego bestsellera, Modelu Y. Produkowany w niemieckiej fabryce Giga Berlin wariant Long Range z napędem na wszystkie koła (LR AWD) otrzyma znacznie większy akumulator. Mowa o pakiecie LG5M o pojemności około 79 kWh netto (ok. 84 kWh brutto), który do tej pory zarezerwowany był wyłącznie dla najdroższej wersji Performance.
Co to oznacza dla przyszłych właścicieli? Przede wszystkim – większy zasięg. Obecnie Model Y LR AWD na 19-calowych felgach oferuje 586 jednostek WLTP. Dla porównania, wersja Performance z tym samym akumulatorem, ale na 21-calowych kołach, ma zasięg 580 jednostek WLTP. Po wprowadzeniu nowej baterii do wersji Long Range, jej zasięg powinien wzrosnąć do około 630-650 jednostek WLTP. To ogromna różnica, która stawia popularnego SUV-a Tesli w absolutnej czołówce rynku pod względem realnego zasięgu na jednym ładowaniu.
Pojawia się jednak nutka niepewności. Niektóre źródła sugerują, że nowa, duża bateria może trafić do specjalnej, oddzielnie homologowanej wersji (w Chinach jako Tesla Model Y L), a nie do wszystkich egzemplarzy LR AWD. Czas pokaże, jaką strategię ostatecznie przyjmie producent.
Kiedy i dla kogo? Wielka niewiadoma
Jak to zwykle bywa w przypadku Tesli, oficjalne komunikaty są bardzo zdawkowe, a większość informacji pochodzi z analizy dokumentów i nieoficjalnych źródeł. Nowe samochody z większą baterią będą nosić w homologacji oznaczenie YS5MD, ale w konfiguratorze zmian na razie nie widać. Czas dostawy dla Modelu Y określany jest na październik 2025, co może sugerować, że producent przygotowuje się do wprowadzenia odświeżonych aut w nowym kwartale.
Trzeba jednak ostudzić emocje – nie należy spodziewać się, że pod koniec września uda się kupić samochód z nową, dużą baterią w promocyjnej cenie. Tesla najprawdopodobniej będzie chciała najpierw wyprzedać zapasy magazynowe aut z dotychczasowym pakietem akumulatorów.
Niewiadomą pozostaje również kwestia innych ulepszeń. Wraz z większą baterią w Modelu Y Performance pojawił się nowy, 16-calowy ekran o wyższej rozdzielczości QHD. Dokumenty homologacyjne nie wspominają o takich detalach, ponieważ dotyczą one głównie kwestii bezpieczeństwa i podstawowej obsługi. Czy ten ekran trafi również do odświeżonego Modelu 3 i tańszych wersji Modelu Y? Tego dowiemy się zapewne dopiero wtedy, gdy pierwsze egzemplarze trafią do klientów.
Jedno jest pewne: Tesla nie zwalnia tempa. Wycofanie się z niepraktycznych przycisków kierunkowskazów to świetna wiadomość dla kierowców, a implementacja znacznie większej baterii w najpopularniejszej wersji Modelu Y to potężny argument sprzedażowy. Pozostaje nam czekać na oficjalne ruchy w konfiguratorze i pierwsze dostawy.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy powrót dźwigni kierunkowskazów to dobra decyzja? Czy dodatkowe kilometry zasięgu w Modelu Y skłoniłyby Was do zakupu? Dajcie znać w komentarzach, co myślicie o tych zmianach!
Dołącz do dyskusji