Spis treści
Lawina medialnych nagłówków z ostatnich dni mogła zmrozić krew w żyłach tysięcy kierowców aut elektrycznych. „Koniec z buspasami!” „Prezydent zawetował ustawę!” „Przywilej skasowany!”. To nośne hasła, które mają jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, a przywilej, z którego korzystają pojazdy zeroemisyjne, wcale nie zniknął.
Co więcej, obowiązuje on jeszcze przez ponad miesiąc, a w sejmowej zamrażarce czeka już kolejna ustawa, która ma go przedłużyć. Rozkładamy na czynniki pierwsze legislacyjny chaos, który doprowadził do tego nieporozumienia.
Co mówi prawo tu i teraz?
Przede wszystkim uspokajamy: kierowcy aut elektrycznych i wodorowych wciąż mają pełne prawo do korzystania z buspasów. To prawo nie zniknęło 7 listopada.
Podstawą prawną jest tutaj wciąż obowiązujący art. 148a ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Mówi on jasno, że pojazdy elektryczne i wodorowe mogą poruszać się po pasach ruchu dla autobusów do dnia 1 stycznia 2026 r.
Mamy więc jeszcze ponad miesiąc obowiązywania obecnych zasad. Oczywiście, samorządy jako zarządcy dróg mogą wprowadzać własne obostrzenia, na przykład uzależniając wjazd od liczby pasażerów w aucie, ale ogólnokrajowy przywilej jest nienaruszony.
Co tak naprawdę zawetował prezydent?
Skąd więc całe zamieszanie? Z weta prezydenta Karola Nawrockiego, które faktycznie miało miejsce 7 listopada 2025 roku. Problem w tym, że prezydent nie zawetował jazdy po buspasach. Zawetował całą ustawę (rozwinięcie druku sejmowego nr 1427) z powodu, który nie miał z elektromobilnością absolutnie nic wspólnego.
Ta nowelizacja była typowym legislacyjnym „workiem”, do którego wrzucono kilka niepowiązanych ze sobą tematów. Miała ona co prawda wydłużyć przywilej buspasów do 1 stycznia 2028 roku i, co ciekawe, rozszerzyć go także o motocykle.
Jednak w trakcie prac sejmowych do projektu trafiła poprawka dotycząca zasad finansowania Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. I to właśnie tę poprawkę prezydent uznał za niezgodną z konstytucją, wskazując na brak konsultacji społecznych. Ponieważ w polskim systemie prawnym prezydent nie może zawetować pojedynczego zapisu, musiał odrzucić całą ustawę – w tym także korzystne dla kierowców EV zapisy o buspasach.
Powtórzmy: weto nie skasowało obecnego prawa (do 2026 r.), a jedynie zablokowało jego planowane przedłużenie (do 2028 r.) w ramach tej konkretnej ustawy.
Cała nadzieja w drugim projekcie
To jednak nie koniec historii. W Sejmie procedowany jest bowiem drugi, zupełnie inny projekt, oznaczony jako druk sejmowy nr 1677. On również nowelizuje Prawo o ruchu drogowym, ale dotyczy innych spraw – między innymi obowiązku noszenia kasków przez dzieci na rowerach i hulajnogach oraz dopuszczenia karetek do jazdy buspasami.
Co kluczowe, w tym projekcie również zaszyto zapis dotyczący pojazdów zeroemisyjnych. Tym razem proponuje się zastąpienie daty „1 stycznia 2026 r.” datą „31 grudnia 2027 r.”
Jeśli ta ustawa przejdzie przez cały proces legislacyjny i tym razem uzyska podpis prezydenta, kierowcy aut elektrycznych i wodorowych zyskają dodatkowe dwa lata na buspasach. Przywilej wygasłby więc nie na początku 2026 roku, ale dopiero z końcem 2027 roku.
Chaos legislacyjny w Polsce
Sytuacja, w której się znaleźliśmy, to doskonały pokaz słabości polskiego procesu legislacyjnego. Mieszanie w jednej ustawie tak odległych tematów jak testy pojazdów autonomicznych, finansowanie PKS-ów, kaski dla dzieci i przywileje dla aut elektrycznych to proszenie się o kłopoty. Takie „wrzutki legislacyjne” są nieprzejrzyste i, jak widać, prowadzą do paraliżu.
Co to oznacza dla kierowców? Na razie spokój. Prawo do jazdy buspasem jest niezagrożone jeszcze przez ponad miesiąc. Wszystkie oczy zwrócone są teraz na druk 1677. To on jest realną szansą na utrzymanie tego jednego z najważniejszych benefitów posiadania auta elektrycznego w zatłoczonych miastach.
Jeśli i ten projekt upadnie lub zostanie zawetowany (na przykład z powodu kontrowersji wokół kasków), czeka nas scenariusz pesymistyczny. Z dniem 1 stycznia 2026 roku ogólnopolski przywilej wygaśnie. Władza wróci wtedy do samorządów.
Oznaczałoby to powstanie prawnego patchworku. Zarządcy dróg w poszczególnych miastach mogliby indywidualnie zezwalać na wjazd elektryków na buspasy, oznaczając to odpowiednimi tabliczkami pod znakami. W praktyce w Warszawie przywilej mógłby pozostać, w Krakowie zniknąć, a we Wrocławiu obowiązywać tylko w określonych godzinach. Dla kierowców poruszających się po kraju byłby to koszmar i koniec realnej korzyści.
Na podawanie hiobowych wieści jest jednak zdecydowanie za wcześnie. Przemysł motoryzacyjny i organizacje wspierające elektromobilność z pewnością będą mocno lobbować za przyjęciem przepisów z druku 1677. Na ten moment kluczowe jest, by nie ulegać medialnej panice – prawo wciąż działa na korzyść kierowców EV.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy przywilej jazdy buspasami dla aut elektrycznych powinien zostać przedłużony? A może uważacie, że to niesprawiedliwe wobec kierowców aut spalinowych i komunikacji miejskiej? Dajcie znać w komentarzach.




