Spis treści
Wyobraźcie sobie ryk silników, zapach paliwa i pisk opon. A teraz zamieńcie to wszystko na świst elektrycznych wirników, a asfalt na błękitne niebo. Brzmi jak science fiction? Być może, ale właśnie byliśmy świadkami wydarzenia, które może być kamieniem węgielnym pod zupełnie nową dyscyplinę sportu. Firma Jetson, w której kluczową rolę odgrywa Polak, Tomasz Patań, zaprezentowała coś, co nazywa Jetson Air Games – pierwszy na świecie wyścig załogowych, elektrycznych pojazdów pionowego startu i lądowania (eVTOL).
Co to jest Jetson ONE?
Zanim przejdziemy do samych wyścigów, warto wyjaśnić, czym w ogóle są maszyny, które wzięły w nich udział. Jetson to firma założona w 2017 roku, która postawiła sobie za cel stworzenie i komercjalizację osobistych pojazdów latających. Ich flagowy produkt, Jetson ONE, to jednoosobowy, ultralekki eVTOL, który wygląda jak połączenie dużego drona z fotelem z bolidu wyścigowego.
Co najważniejsze, to nie jest kolejny projekt, który utknął na etapie wizualizacji. Jetson już dostarcza swoje pojazdy do klientów. Zaledwie w zeszłym miesiącu swój egzemplarz odebrał między innymi Palmer Luckey, twórca gogli wirtualnej rzeczywistości Oculus. To pokazuje, że firma traktuje swoje obietnice bardzo poważnie i mówimy tu o realnym produkcie, a nie odległej wizji.
Narodziny powietrznego sportu motorowego
Pomysł na wykorzystanie Jetson ONE w wyścigach nie jest nowy. Firma sygnalizowała takie plany już w grudniu 2024 roku, kiedy Tomasz Patań, współzałożyciel i dyrektor technologiczny, demonstrował niesamowitą zwinność i precyzję maszyny, latając wokół specjalnie przygotowanego pylonu. Teraz jednak poszli o krok dalej.
Podczas prestiżowego wydarzenia UP.Summit w Arkansas, Jetson zorganizował prawdziwy pokaz siły. Na niebie pojawiły się jednocześnie cztery maszyny Jetson ONE, które najpierw wykonały historyczny, pierwszy w historii lot w formacji, a następnie stanęły do rywalizacji. Piloci ścigali się w zapierającym dech w piersiach wyścigu wokół pylonów, pokazując, że osobista mobilność powietrzna może być nie tylko praktyczna, ale i ekscytująca.
Sam Tomasz Patań, który brał udział w pokazie, nie krył dumy: „Lot dla tak dużej i zaangażowanej publiczności był czymś niesamowitym. To był moment dumy dla całego naszego zespołu i wyraźny sygnał, że Jetson jest gotowy, aby przewodzić w nowym rozdziale lotnictwa – a także w sportach powietrznych”.
Entuzjazm publiczności przełożył się na konkretne zainteresowanie ze strony inwestorów. Pokaz udowodnił, że potencjał tych maszyn wykracza daleko poza rekreacyjne loty nad własną posesją.
Wyprzedzić konkurencję, zanim ta wystartuje
Należy uczciwie przyznać, że idea wyścigów eVTOL nie jest wyłącznym pomysłem Jetson. Od kilku lat podobny koncept rozwija australijski zespół Airspeeder, który organizuje już wyścigi swoich pojazdów. Jest jednak jedna, fundamentalna różnica, która stawia Jetson na czele stawki.
Wyścigi Airspeeder do tej pory odbywały się bez pilotów na pokładzie – maszyny były zdalnie sterowane. Oczywiście celem jest przejście na loty załogowe, ale to jeszcze nie nastąpiło. Tymczasem Jetson od razu postawił na człowieka w kokpicie. To właśnie ten czynnik sprawia, że pokaz na UP.Summit był tak przełomowy. Zobaczyliśmy prawdziwych pilotów rywalizujących w powietrzu, co jest o wiele bliższe wizji nowej Formuły 1 niż zdalnie sterowane drony, bez względu na to, jak szybkie by były. Jetson otworzył drzwi, przez które inni dopiero zamierzali wejść.
Jaka przyszłość czeka latające wyścigi?
Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego globalnego sportu? Potencjał jest ogromny. Wyścigi od zawsze były poligonem doświadczalnym dla nowych technologii, które później trafiały do pojazdów cywilnych. Podobnie może być i tutaj – ekstremalne warunki rywalizacji mogą przyspieszyć rozwój systemów bezpieczeństwa, wydajności baterii i precyzji sterowania w pojazdach eVTOL.
Oczywiście droga do regularnej ligi wyścigowej jest jeszcze długa. Należy opracować szczegółowe regulacje dotyczące bezpieczeństwa, zarówno dla pilotów, jak i widzów. Trzeba też zbudować całą infrastrukturę i przekonać sponsorów. Sukces pokazu w Arkansas i rosnące zainteresowanie inwestorów to jednak potężny wiatr w żagle.
Firma ma już portfel zamówień zbliżający się do 500 sztuk, co przekłada się na przyszłe przychody rzędu 75 milionów dolarów. Obecnie Jetson ONE kosztuje 128 000 dolarów, ale firma już zapowiedziała, że od 3 listopada 2025 roku cena wzrośnie do 148 000 dolarów. To wyraźny sygnał, że popyt jest duży, a firma czuje się pewnie na rynku.
To, co zobaczyliśmy, to dopiero początek. Być może za kilka lat, zamiast śledzić zmagania na torach Monza czy Silverstone, będziemy z zapartym tchem oglądać powietrzne pojedynki zwinnych, elektrycznych maszyn pilotowanych przez nową generację sportowców. Wizja, którą roztacza Jetson i Tomasz Patań, jest niezwykle kusząca.
A Wy co o tym myślicie? Czy takie wyścigi mają szansę stać się popularne? A może to tylko chwilowa ciekawostka dla najbogatszych? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
Dołącz do dyskusji