Spis treści
Wszyscy wiedzieliśmy, że ten dzień w końcu nadejdzie. Spełniła się wizja, o której mówił sam Elon Musk. Tesla Cybertruck oficjalnie została radiowozem. I nie mogło stać się to nigdzie indziej, jak w Las Vegas – mieście, w którym subtelność umiera, a jej miejsce zajmuje neonowy spektakl.
We wtorek Departament Policji Metropolitalnej Las Vegas (LVMPD) oficjalnie zaprezentował „pierwszą w kraju w pełni operacyjną flotę patrolową Cybertrucków”. To prawda, że pojedyncze sztuki pojawiały się już w innych departamentach, ale to Vegas jako pierwsze wprowadza ich aż dziesięć.
„Blade Runner” w mieście grzechu
Sam Elon Musk stwierdził kiedyś, że Cybertruck to pojazd, którym patrolowałby ulice bohater filmu „Łowca androidów” (Blade Runner). Przypomnijmy – nie była to optymistyczna wizja przyszłości. Widok kanciastych, stalowych pickupów w policyjnych barwach, sunących przez oświetlone neonami ulice, budzi bardzo konkretne, dystopijne skojarzenia.
Cybertruck wydaje się absolutnym przerostem formy nad treścią dla policyjnych zadań. Samochód za co najmniej 80 000 dolarów, wyposażony w cztery koła skrętne, zawieszenie o regulowanej wysokości i panoramiczny szklany dach, nie jest typowym narzędziem pracy funkcjonariuszy.
LVMPD szybko jednak ucięło spekulacje na temat kosztów. Na zakup dziesięciu pickupów Tesli nie wydano ani centa z pieniędzy podatników. Cała flota to hojny prezent od inwestora venture capital Bena Horowitza (z funduszu Andreessen Horowitz) i jego żony Felicii.
Co potrafi policyjny Cybertruck?
Pojazdy zostały profesjonalnie przygotowane do służby przez firmę Up.Fit, specjalizującą się w adaptacji Tesli dla służb. I choć wyglądają jak rekwizyt z filmu science-fiction, mają kilka bardzo konkretnych zalet, które mogą sprawdzić się w prawdziwym świecie.
Przede wszystkim, stalowe panele drzwi Cybertrucka same w sobie oferują pewien poziom odporności balistycznej. To cecha, która w normalnym aucie wymagałaby drogiego i ciężkiego opancerzenia.
Po drugie, to pojazdy elektryczne. Oznacza to minimalne potrzeby konserwacyjne w porównaniu do skomplikowanych silników spalinowych. Ale co ważniejsze, elektryki nie marnują paliwa podczas postoju. Radiowozy spędzają ogromną część swojego czasu na jałowym biegu, zasilając systemy pokładowe. W Cybertrucku ten problem znika, generując realne oszczędności.
Szeryf Kevin McMahill podczas konferencji prasowej podkreślał, że jego departament ma być najbardziej zaawansowaną technologicznie jednostką policji w kraju. Według niego Cybertrucki pomogą funkcjonariuszom wykonywać pracę lepiej i bezpieczniej. Mają przewozić narzędzia taktyczne potrzebne podczas krytycznych wezwań, takich jak strzelaniny czy sytuacje wymagające barykadowania.
Narzędzie pracy czy wabik na rekrutów?
Choć argumenty o odporności balistycznej i oszczędnościach na paliwie są racjonalne, prawdziwy powód tej inwestycji wydaje się leżeć gdzie indziej. Chodzi o wizerunek. Szeryf McMahill sam zresztą się do tego przyznał.
„Te ciężarówki są wysoce wydajne i wytrzymałe, poradzą sobie ze wszystkim, od Fremont Street po Red Rock Canyon” – powiedział szeryf. Po czym dodał z uśmiechem: „A gliniarze będą w nich wyglądać całkiem fajnie, prawda?”.
W tym jednym zdaniu kryje się sedno sprawy. W czasach, gdy amerykańska policja (i nie tylko) boryka się z problemami rekrutacyjnymi, potrzeba czegoś, co przyciągnie młodych ludzi. A co może być lepszym wabikiem niż najbardziej kontrowersyjny i „odjechany” samochód na rynku?
„To piekielnie dobre narzędzie rekrutacyjne” – podsumował bez ogródek McMahill.
Mamy więc do czynienia z fascynującym zjawiskiem. Cybertruck w policji Las Vegas to z jednej strony PR-owy majstersztyk i potężny magnes na kandydatów do służby. Z drugiej, to niepokojący symbol militaryzacji i budowania wizerunku policji jako „twardzieli” w opancerzonych maszynach rodem z dystopijnej przyszłości.
Trudno ocenić, jak Cybertrucki faktycznie sprawdzą się w codziennej służbie patrolowej. Ich gigantyczne rozmiary i specyficzna widoczność mogą być problemem w ciasnych, miejskich uliczkach. Jedno jest pewne: policja z Las Vegas właśnie wygrała wizerunkowo. Przez najbliższe miesiące to oni będą na ustach wszystkich, a zdjęcia ich futurystycznych radiowozów obiegną świat. A o to w mieście grzechu chodzi przede wszystkim.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy Cybertruck w policji to genialne narzędzie marketingowe i krok w stronę nowoczesności? Czy raczej niebezpieczny symbol i przerost formy nad treścią? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.





