Spis treści
Współpraca, o której przebąkiwano od lutego, staje się faktem. Francuski Renault i chiński gigant Geely zacieśniają więzi na strategicznym rynku brazylijskim. To nie jest jednak kurtuazyjna wymiana wizytówek, ale twardy biznesowy układ, który pokazuje, jak zmienia się globalna motoryzacja. Geely kupuje 26,4% udziałów w Renault do Brasil, stając się kluczowym mniejszościowym udziałowcem.
To, co na pierwszy rzut oka wygląda jak sprzedaż części rodowego srebra przez Francuzów, jest w rzeczywistości pragmatycznym sojuszem. Renault pozostaje głównym udziałowcem, ale w zamian za udziały wpuszcza Chińczyków do swojej twierdzy. Geely zyskuje natychmiastowy dostęp do potężnej fabryki Renault i całej sieci dealerskiej w Brazylii. Renault dostaje natomiast coś, czego desperacko potrzebuje: dostęp do nowoczesnej platformy GEA (Geely Electric Architecture).
Jak będzie działać ten sojusz
Układ jest prosty i dla obu stron genialny w swojej pragmatyce. Geely, zamiast wydawać miliardy i tracić lata na budowanie własnych fabryk i sieci sprzedaży od zera, wchodzi „na gotowe”. Zyskuje dostęp do ogromnego kompleksu przemysłowego Ayrton Senna w São José dos Pinhais oraz do ogólnokrajowej sieci dystrybucji Renault.
W praktyce oznacza to, że fabryka Ayrton Senna w Paranie będzie teraz produkować auta obu marek. Zwiększy to jej wykorzystanie i podniesie konkurencyjność. Renault nie musi martwić się o puste linie produkcyjne, a Geely o koszty budowy.
Pierwsze efekty już widać. Chiński elektryczny SUV Geely EX5 (rozmiarami zbliżony do Skody Elroq) jest już sprzedawany w brazylijskich salonach Renault. Na razie są to auta importowane z Chin, ale dzięki nowej umowie, wkrótce produkcja tego i innych modeli Geely ruszy lokalnie, w fabryce Renault.
Co zyskuje Renault, czyli technologia za udziały
Renault może i sprzedało część swojego biznesu, ale w zamian kupiło sobie czas i technologię. Francuski koncern, aby utrzymać się na kluczowym rynku Ameryki Łacińskiej, musi szybko poszerzyć swoją ofertę o pojazdy niskoemisyjne. Projektowanie własnych platform od zera na każdy rynek jest dziś finansową studnią bez dna.
Tu do gry wchodzi Geely. Zgodnie z umową, Geely udostępni im swoją platformę GEA. To nowoczesna i elastyczna architektura, która pozwala na budowanie zarówno aut w pełni elektrycznych (BEV), jak i hybryd plug-in (PHEV) oraz modeli z range extenderem.
Dla Renault to skrót, który pozwoli im niemal natychmiast wprowadzić do oferty gamę konkurencyjnych, zelektryfikowanych pojazdów pod własną marką, skrojonych pod rynek brazylijski. Według doniesień medialnych, pierwszym wspólnie opracowanym modelem ma być SUV, dostępny zarówno jako „elektryk”, jak i hybryda plug-in.
Jak ujął to François Provost, dyrektor generalny Renault Group, ta współpraca to „decydujący krok w międzynarodowej strategii” firmy, który ustanawia „zwinną współpracę opartą na doskonałości przemysłowej i przywództwie technologicznym”.
To nie jest ich pierwsza randka
Warto zaznaczyć, że ten układ to nie jest przypadkowy flirt. To już trzeci duży, wspólny projekt obu koncernów. Ta współpraca staje się jednym z najciekawszych strategicznych sojuszy w branży.
Przypomnijmy:
- Renault Korea Motors: W 2022 roku Geely przejęło 34% udziałów w koreańskim oddziale Renault. Tam skupiają się na rozwoju i produkcji modeli hybrydowych oraz spalinowych na rynek koreański i na eksport.
- Horse Powertrain: To chyba najbardziej ironiczny element układanki. Renault i Geely, wspólnie z gigantem naftowym Aramco, stworzyły spółkę… rozwijającą nowoczesne silniki spalinowe i hybrydowe.
Oba koncerny prowadzą więc podwójną grę. Jedną nogą inwestują w technologie schyłkowe (Horse Powertrain), a drugą w najnowocześniejsze platformy EV (GEA w Brazylii). To czysty pragmatyzm – maksymalizują zyski z tego, co jest teraz, jednocześnie inwestując w to, co będzie jutro.
Brazylia staje się chińskim poligonem
Ten ruch Geely i Renault trzeba analizować w szerszym kontekście. Brazylia, która odpowiada za ponad 40% rejestracji aut w Ameryce Łacińskiej, stała się nowym polem bitwy dla chińskich producentów.
Geely, wybierając partnerstwo z Renault, kupiło sobie nie tylko fabrykę, ale przede wszystkim czas. A czas jest kluczowy, bo ich chińscy rywale już tam są.
- BYD uruchomił fabrykę w lipcu. Pierwsza faza zakłada roczną produkcję na poziomie 150 000 pojazdów NEV. Obecność BYD jest tak mocna, że 14-milionowy wyprodukowany przez nich pojazd NEV (z linii w Brazylii) odebrał osobiście prezydent kraju, Luiz Inacio Lula da Silva.
- GWM (Great Wall Motor) ruszył z produkcją w sierpniu w swojej brazylijskiej fabryce, z początkową zdolnością 50 000 pojazdów rocznie.
Geely było spóźnione. Zamiast jednak porywać się na budowę od zera, co zajęłoby lata, postanowiło wejść na rynek „na plecach” Renault. To szybsze, tańsze i daje natychmiastowy dostęp do ugruntowanej marki i sieci serwisowej.
Obserwujemy koniec ery, w której zachodnie koncerny dyktowały warunki. Teraz to chińskie firmy dysponują technologią i gotówką, a europejskie – infrastrukturą i pozycją rynkową. Jak stwierdził prezes Geely, Eric Li, to scenariusz „win-win”. Na koniec warto dodać smaczek: agencja Reuters donosi, że Renault podobno rozmawia też z innymi Chińczykami, w tym z Chery, na temat podobnych partnerstw. Francuzi wyraźnie otworzyli się na biznes.
A co Wy sądzicie o takim ruchu? Czy to mądra strategia i zwinne dostosowanie się do rynku, czy raczej początek końca niezależności europejskich marek? Dajcie znaść w komentarzach.






