Spis treści
Operator stacji ładowania Powerdot ogłosił obniżki cen energii elektrycznej na aż 73 stacjach ładowania zlokalizowanych głównie przy sklepach Biedronka. Najniższe stawki zaczynają się od 1,95 zł/kWh, co brzmi atrakcyjnie, ale… tylko w teorii. W praktyce wciąż znajdziemy punkty, gdzie cena DC sięga 2,68 zł/kWh – nawet po obniżce. Czy to naprawdę promocja, która może coś zmienić?
Gdzie znajdziemy tańsze ładowanie?
Lista lokalizacji objętych promocją obejmuje praktycznie cały kraj – od Szczecina, przez Poznań, po Rzeszów i Białystok. Wszystkie należą do sieci Powerdot, a większość stacji znajduje się na parkingach sklepów Biedronka.
Dla kierowców korzystających z aplikacji Elocity, wystarczy włączyć filtr „Powerdot” i ustawić maksymalną stawkę, np. 2,80 zł/kWh, by łatwo znaleźć promocyjne punkty.
Niektóre stawki rzeczywiście wyglądają zachęcająco. Szczególnie jeśli porównamy je z cenami w innych sieciach, które potrafią przekraczać nawet 3,00 zł/kWh. Niestety, z danych wynika, że spora część stacji nadal utrzymuje ceny bliskie górnej granicy promocji, co zniechęca bardziej świadomych kierowców.
Cena nadal kluczowym hamulcem
Wielu użytkowników aut elektrycznych oczekuje, że ceny ładowania DC spadną poniżej psychologicznej bariery 2 zł/kWh. To właśnie w tym kierunku zmierza rozwój elektromobilności w Europie Zachodniej, gdzie coraz częściej operatorzy konkurują nie tylko lokalizacją i mocą, ale przede wszystkim ceną za kilowatogodzinę.
Promocja Powerdot z jednej strony pokazuje, że operatorzy reagują na rosnącą presję cenową. Z drugiej – wyraźnie widać, że nie są jeszcze gotowi na agresywną politykę cenową na szeroką skalę. Trudno uznać obecne stawki za „rewolucję”, skoro konkurencyjne firmy oferują niższe ceny nawet bez promocji.
Czy Biedronka uratuje Powerdot?
Ciekawym aspektem tej promocji jest fakt, że niemal wszystkie stacje znajdują się na parkingach Biedronki. To nie przypadek – Powerdot współpracuje z tą siecią od lat. Strategia wydaje się prosta: klient robi zakupy i ładuje samochód w tym samym czasie.
To rozwiązanie wygodne, ale też ograniczające. Kierowcy jadący w trasę rzadko planują postoje przy osiedlowych marketach. W efekcie stacje Powerdot są postrzegane jako punkty lokalne, a nie sieć dla długodystansowych podróży. Warto zadać pytanie: czy promocje bez realnego rozszerzenia infrastruktury poza parkingi handlowe mają szansę wpłynąć na decyzje kierowców?
Co dalej?
Jeśli Powerdot chce rzeczywiście zawalczyć o pozycję na dynamicznie rozwijającym się rynku, musi pójść o krok dalej. Obniżki muszą być realne, nie symboliczne. Ceny na poziomie 2,68 zł/kWh w trybie DC to nadal za dużo, by mówić o zachęcie dla kierowców EV.
Tym bardziej, że rozwijają się też inne modele ładowania – na przykład sieci hotelowe, centra logistyczne, a nawet prywatni właściciele, którzy udostępniają swoje ładowarki w aplikacjach P2P.
Jeśli do gry wejdzie więcej graczy z prawdziwie niskimi cenami i dobrą lokalizacją, Powerdot może mieć poważne problemy z utrzymaniem konkurencyjności.
Promocja? Tak. Ale czy skuteczna?
Promocja Powerdot to krok w dobrą stronę. Pokazuje, że cena energii zaczyna być traktowana poważnie jako czynnik decydujący o wyborze stacji. Jednak bez zdecydowanego zejścia z kosztami – szczególnie na ładowarkach szybkich (DC) – trudno mówić o realnym przełomie.
Jeśli operator chce zbudować lojalność i przyciągnąć nowych użytkowników, powinien rozważyć:
- Wprowadzenie stałych cen poniżej 2,00 zł/kWh dla DC.
- Lepsze oznaczenie i widoczność stacji w aplikacjach mobilnych.
- System lojalnościowy dla regularnych użytkowników.
- Rozbudowę sieci poza lokalizacje marketowe.
A co Wy sądzicie?
Czy cena 2,68 zł/kWh to nadal zbyt wiele? Czy promocje takie jak ta Powerdot mają sens, jeśli nie obejmują wszystkich punktów i nie gwarantują najniższych stawek na rynku?
Dajcie znać w komentarzach, czy jesteście skłonni ładować auto w takich cenach i czego oczekujecie od operatorów w 2025 roku.
Dołącz do dyskusji