Spis treści
Europejski rynek motoryzacyjny przechodzi transformację, jakiej nie widzieliśmy od dekad. Elektromobilność przestaje być ciekawostką, a staje się realną alternatywą dla coraz szerszej grupy kierowców. Najnowsze badanie przeprowadzone na zlecenie marki Zeekr na grupie ponad 8000 Europejczyków pokazuje jednak coś więcej. Zmienia się nie tylko stosunek do napędu, ale również do marek, które jeszcze do niedawna traktowaliśmy z dużą rezerwą. Europejczycy coraz przychylniej patrzą na samochody elektryczne z Chin.
Europa coraz chętniej patrzy na elektryki
Zacznijmy od podstaw. Zainteresowanie samochodami elektrycznymi w Europie rośnie w stabilnym, ale imponującym tempie. Zgodnie z wynikami ankiety, prawie trzech na pięciu respondentów (blisko 60%) deklaruje, że prawdopodobnie będzie posiadać auto na prąd do 2030 roku. To ogromny skok w porównaniu z obecnymi 42%. Widać wyraźnie, że pociąg z napisem „elektryfikacja” już odjechał ze stacji i nabiera prędkości.
Kto najchętniej wsiądzie do tego pociągu? Badanie nie pozostawia wątpliwości. Największy entuzjazm wykazują młodsi konsumenci oraz mieszkańcy krajów skandynawskich, zwłaszcza Szwecji i Danii. W Szwecji aż 62% ankietowanych chce mieć EV do końca 2027 roku, podczas gdy średnia dla Europy to 52%. To pokazuje, że mamy do czynienia nie tylko ze zmianą technologiczną, ale również pokoleniową i kulturową. Młodsze pokolenie, wychowane w erze smartfonów i błyskawicznego postępu, znacznie łatwiej akceptuje nowe rozwiązania i mniej przywiązuje wagę do tradycji.
Chińskie marki? Już nie takie straszne
To jednak zmiana nastawienia do chińskich producentów jest najbardziej uderzającym wnioskiem z badania. Jeszcze kilka lat temu produkty z Państwa Środka kojarzyły się głównie z niską ceną i wątpliwą jakością. Ten stereotyp odchodzi do lamusa, a przynajmniej zaczyna mocno pękać.
Okazuje się, że 38% konsumentów w Europie jest bardziej otwartych na zakup chińskiego EV niż jeszcze rok temu. Co ciekawsze, tylko 17% jest temu przeciwnych. To sygnał, że intensywne inwestycje chińskich firm w design, technologię i jakość zaczynają przynosić efekty wizerunkowe. Prawie połowa badanych zgadza się ze stwierdzeniem, że chińskie elektryki oferują dobry stosunek jakości do ceny. Z kolei 40% uważa, że chińskie modele premium są już tak samo dobre, jak ich zachodnia konkurencja.
Co ciekawe, najbardziej przekonani do chińskiej motoryzacji są… obecni właściciele aut elektrycznych. Aż 53% z nich deklaruje większą otwartość na marki z Chin. To logiczne – osoby, które już przeszły na elektromobilność, często zwracają większą uwagę na parametry techniczne, takie jak zasięg, szybkość ładowania czy technologia baterii, a w tych dziedzinach chińskie firmy są dziś liderami. Pochodzenie marki schodzi na dalszy plan.



Cena, zasięg, ładowanie – wciąż te same obawy?
Oczywiście, badanie potwierdza, że główne bariery wciąż pozostają te same. Kierowcy najbardziej obawiają się wysokiej ceny zakupu (45% wskazań), zbyt małego zasięgu (42%) i problemów z infrastrukturą ładowania (40%). Ankietowani wskazali, że do przesiadki zachęciłby ich realny zasięg przekraczający 480 km, możliwość naładowania baterii od 10 do 80% w 10 minut oraz niższa cena.
Paradoks polega na tym, że technologia już dziś w dużej mierze odpowiada na te potrzeby. Marki takie jak Zeekr, które zleciło badanie, oferują modele z zasięgami przekraczającymi 600 km (WLTP) i architekturą 800V, która pozwala na ultraszybkie ładowanie. Coraz większa konkurencja na rynku sprawia też, że ceny stają się bardziej przystępne. Problemem wydaje się więc nie tyle brak technologii, co luka informacyjna i percepcja, która nie nadąża za rzeczywistym postępem.
Co to oznacza dla rynku i dla nas?
Wyniki ankiety malują obraz rynku w punkcie zwrotnym. Dominacja tradycyjnych, europejskich marek premium przestaje być oczywista. Siła znaczka na masce wciąż ma znaczenie, ale jego moc słabnie z każdym kolejnym rokiem, zwłaszcza wśród młodszych klientów. Dla nich nowoczesna technologia, bogate wyposażenie w standardzie i dobry stosunek ceny do możliwości stają się ważniejsze niż dziedzictwo marki.
Możemy spodziewać się, że w najbliższych latach presja ze strony chińskich producentów będzie tylko rosła. Będą oni konkurować nie tylko ceną, ale przede wszystkim innowacjami i oferowaniem funkcji premium bez konieczności dopłacania za nie. To z kolei wymusi na europejskich i japońskich graczach rewizję swoich strategii produktowych i cenników. Dla nas, konsumentów, to doskonała wiadomość – większa konkurencja oznacza lepsze produkty i bardziej atrakcyjne ceny.
Przyszłość motoryzacji jest bez wątpienia elektryczna, ale staje się też coraz bardziej globalna i zróżnicowana. Badanie Zeekr to zimny prysznic dla tych, którzy wciąż postrzegają chińskie firmy przez pryzmat stereotypów sprzed dekady. Rewolucja dzieje się na naszych oczach, a jej tempo może zaskoczyć największych sceptyków.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy pochodzenie samochodu ma dla Was kluczowe znaczenie? Czy bylibyście gotowi przesiąść się do nowoczesnego, dobrze wyposażonego samochodu elektrycznego z Chin, jeśli jego parametry i cena byłyby lepsze od europejskiej konkurencji? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji