Spis treści
Podczas gdy Elon Musk musi gęsto tłumaczyć się z zarzutów o zdalne sterowanie robotami Optimus, Chińczycy po cichu robią swoje. Bez wielkich konferencji i fajerwerków, największy na świecie producent baterii ogłosił właśnie „pierwsze na świecie wdrożenie humanoidalnych robotów na dużą skalę”. W fabryce CATL w Luoyang pracę rozpoczęła armia maszyn o nazwie Moz. Robią to, czego ludzie boją się najbardziej – pracują z prądem o napięciu setek woltów, nie biorąc przy tym ani minuty przerwy.
Koniec z narażaniem ludzi na porażenie
Zhongzhou, baza produkcyjna CATL w prowincji Henan, stała się poligonem doświadczalnym dla nowej ery przemysłu. Firma wdrożyła roboty Moz (w Chinach znane jako Xiaomo) do obsługi kluczowych, ale niebezpiecznych etapów produkcji. Mowa tu o testach końcowych (EOL – End of Line) oraz badaniu rezystancji prądem stałym (DCR).
Do tej pory zadania te wykonywali wykwalifikowani pracownicy. Musieli oni ręcznie podłączać wtyczki testowe do pakietów bateryjnych. Brzmi prosto, ale w rzeczywistości to praca wysokiego ryzyka. Pakiety generują napięcie rzędu setek woltów, a każdy błąd człowieka groził iskrzeniem, zwarciem, a w najgorszym wypadku poważnym wypadkiem. Roboty Moz przejmują ten ciężar, eliminując zagrożenie dla zdrowia i życia załogi.
Maszyna, która widzi i rozumie
Roboty Moz to dzieło chińskiego startupu Spirit AI, który działa w ekosystemie CATL. To, co wyróżnia te maszyny, to nie tylko humanoidalny kształt, ale przede wszystkim „mózg”. Wyposażono je w model sztucznej inteligencji typu Vision-Language-Action (VLA). Dzięki temu robot nie jest tylko ślepym wykonawcą zaprogramowanej sekwencji ruchów.
System ten pozwala maszynie na bieżąco analizować otoczenie. Jeśli gniazdo w baterii jest lekko przesunięte, robot to zauważy i skoryguje ruch ręki w czasie rzeczywistym. Potrafi też wykryć anomalie, takie jak zły kolor złącza czy pozostawione narzędzia, i natychmiast zgłosić problem, przełączając się w tryb inspekcji. To poziom adaptacji, który do tej pory był domeną ludzi. Zwinne dłonie robota radzą sobie z elastycznymi wiązkami przewodów, dostosowując siłę nacisku tak, by nie uszkodzić delikatnych komponentów.
Wydajność, która zawstydza człowieka
Liczby podawane przez CATL są bezlitosne dla ludzkich pracowników. Wdrożone roboty osiągnęły skuteczność na poziomie 99 procent przy zadaniach związanych z podłączaniem wtyczek. To jednak dopiero początek statystyk.
Najważniejszym wskaźnikiem jest tutaj wydajność dobowa. Robot Moz wykonuje w ciągu dnia trzykrotnie więcej pracy niż wykwalifikowany pracownik. Powód jest prozaiczny: maszyna nie potrzebuje przerw śniadaniowych, nie chodzi do toalety, nie męczy się i nie musi spać. Zasilane bateriami produkcji CATL, roboty te mogą pracować w trybie ciągłym, co drastycznie zwiększa przepustowość linii produkcyjnej.
Chińska ofensywa „ciemnych fabryk”
Wdrożenie w CATL to element szerszego trendu, który w Chinach nabiera niesamowitego rozpędu. Tamtejszy przemysł dąży do tworzenia tzw. „dark factories” – fabryk, w których po zgaszeniu światła produkcja toczy się dalej, obsługiwana wyłącznie przez autonomiczne systemy.
Inni gracze nie pozostają w tyle:
- Xpeng zaprezentował niedawno swojego robota Iron i planuje sprzedać milion sztuk do 2030 roku. Projekt ten zyskał nawet uznanie w oczach Elona Muska.
- Changan Automobile zainwestował ponad 30 milionów dolarów w robotykę i zapowiada prototypy na 2026 rok.
- Zeekr testuje roboty Walker S1 od firmy UBTech w swojej fabryce w Ningbo.
- Fulin Precision (producent części) wdraża prawie 100 kołowych robotów A2-W od AgiBot.
Widać wyraźnie, że chińscy producenci samochodów i podzespołów traktują humanoidalną robotykę jako kolejny obszar budowania przewagi konkurencyjnej w globalnym łańcuchu dostaw.
Co to oznacza dla rynku (i dla Tesli)?
Ironią losu jest fakt, że CATL jest jednym z głównych dostawców ogniw dla Tesli. Oznacza to, że nawet jeśli Elon Musk nie wdrożył jeszcze Optimusa na masową skalę w Giga Texas czy Berlinie, to serca samochodów Tesla (baterie) są już montowane i testowane przez humanoidalne roboty w Chinach.
Rozwój „ucieleśnionej sztucznej inteligencji” (embodied AI) w wydaniu CATL pokazuje, że technologia ta wyszła już z fazy ciekawostek i prezentacji na targach. Stała się narzędziem przemysłowym. Dla europejskich i amerykańskich firm to sygnał alarmowy. Jeśli chińskie fabryki będą w stanie produkować szybciej, taniej i dokładniej dzięki armii robotów pracujących 24/7, zachodnia konkurencja z jej odmiennym podejściem do prawa pracy i kosztów zatrudnienia może znaleźć się w trudnej sytuacji.
Pozostaje pytanie o granice automatyzacji. Skoro roboty potrafią już wykonywać tak precyzyjne zadania jak manipulacja wtyczkami wysokiego napięcia, droga do całkowitego wyeliminowania ludzi z hal montażowych baterii wydaje się krótka. CATL zapowiada dalsze zwiększanie poziomu inteligencji w swoich zakładach, co sugeruje, że Moz to dopiero początek.
Jestem bardzo ciekaw Waszej opinii. Czy kupując auto elektryczne, czulibyście się bezpieczniej wiedząc, że jego baterię składał i testował nieomylny robot, czy jednak wolicie, by nad jakością czuwało ludzkie oko? Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tempie robotyzacji w Chinach.











Dołącz do dyskusji