Spis treści
Minęło zaledwie kilka miesięcy od listopadowej premiery, a Mercedes-Benz eActros 600 już przestał być tylko ciekawostką z targów motoryzacyjnych. Ten elektryczny koń pociągowy wjechał na drogi i rozpoczął regularną pracę w kilkudziesięciu flotach transportowych w całej Europie. Daimler Truck, zamiast czekać, od razu rzucił swoją maszynę na głęboką wodę, udowadniając, że elektryfikacja transportu ciężkiego dzieje się tu i teraz.
Co potrafi elektryczny gigant z gwiazdą na masce?
Zanim przejdziemy do tego, kto i do czego wykorzystuje eActrosa 600, warto przypomnieć jego możliwości. To pierwszy dalekodystansowy ciągnik siodłowy Mercedesa z napędem czysto elektrycznym. Obiecywany zasięg do 500 kilometrów na jednym ładowaniu robi wrażenie, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że jest on mierzony przy pełnym, 40-tonowym zestawie. Sercem pojazdu jest potężny pakiet baterii LFP o pojemności 621 kWh, który charakteryzuje się dużą trwałością i brakiem kobaltu.
Jednak sam zasięg to nie wszystko. Kluczem do efektywności w transporcie długodystansowym jest szybkie uzupełnianie energii. Obecnie eActros 600 może być ładowany z mocą do 400 kW na odpowiedniej stacji DC. To już pozwala na znaczące skrócenie postojów. Prawdziwa rewolucja ma jednak dopiero nadejść wraz z technologią ładowania megawatowego (MCS), do której ten model jest już technicznie przygotowany. Umożliwi ona ładowanie z mocą 1000 kW (1 MW), co w praktyce oznacza, że w czasie obowiązkowej, 45-minutowej pauzy kierowcy, akumulatory odzyskają większość zasięgu.
Dzięki temu, jak twierdzi producent, pokonanie 1000 kilometrów w ciągu jednego dnia pracy staje się w pełni realne. Wystarczy jeden dłuższy postój na ładowanie w środku dnia, by pojazd mógł kontynuować trasę. To parametry, które zaczynają realnie konkurować z pojazdami spalinowymi.
Od mrożonek po mleko. Zaskakujące zastosowania eActrosa
Daimler Truck celowo udostępnił pojazdy bardzo zróżnicowanym firmom, aby przetestować je w każdych warunkach. Lista klientów obejmuje firmy z Niemiec, Holandii, Norwegii, Francji czy Rumunii. Co ciekawe, Mercedes-Benz eActros 600 nie trafia wyłącznie do przewozu standardowych palet.
Jednym z najtrudniejszych zadań dla pojazdu elektrycznego jest transport chłodniczy. Agregat chłodniczy to dodatkowe, stałe obciążenie dla baterii, które znacząco wpływa na zasięg. Mimo to, Mercedes bez wahania powierzył swoje ciężarówki specjalistom od tego typu logistyki. Belgijska firma VM-Milktrans i siostrzana Sovedo Logistics, zajmujące się logistyką mleka, odebrały już dwa z sześciu zamówionych pojazdów. We Francji firma TRANSPORTS DEROCQ, również specjalizująca się w chłodnictwie, wdrożyła eActrosa do swojej floty. Podobnie uczynił austriacki Friedl, który wykorzystuje elektrycznego Mercedesa w transporcie z kontrolowaną temperaturą.
To pokazuje ogromne zaufanie do wydajności i niezawodności tego modelu. Jeśli sprawdza się w tak wymagających warunkach, z pewnością poradzi sobie w standardowej logistyce.
A skoro o niej mowa, tu przykłady są równie interesujące. Brytyjska firma HIVED, która buduje w pełni elektryczną flotę, dodała do niej dwa z dziewięciu zamówionych eActrosów do obsługi tras średniego zasięgu. W Holandii firma spedycyjna Simon Loos Logistik wykorzystuje te pojazdy do zaopatrywania supermarketów sieci Lidl. To namacalny dowód, że produkty na półkach popularnych dyskontów już teraz mogą być dostarczane bezemisyjnie.
Prawdziwym testem jest jednak współpraca z niemiecką firmą Logistik Schmitt, która nie tylko zamówiła 23 egzemplarze eActrosa 600, ale również od dłuższego czasu intensywnie testowała prototypy i pojazdy przedseryjne. To strategiczny partner, którego opinie z pewnością miały wpływ na ostateczny kształt produktu. Taka skala zamówienia od jednego, doświadczonego klienta to najlepszy dowód na to, że pojazd spełnia pokładane w nim nadzieje.
Co dalej? To dopiero początek cichej rewolucji
Obecne wdrożenia to tak naprawdę rozbudowany program testowy w warunkach bojowych. Daimler Truck zbiera bezcenne dane z realnej eksploatacji, a jednocześnie udowadnia rynkowi, że jego produkt jest gotowy do pracy. Każdy kilometr przejechany przez eActrosa w barwach Lidla czy w transporcie mleka to argument przemawiający do kolejnych, wciąż niezdecydowanych zarządców flot.
Wydaje się, że największym hamulcem rozwoju nie jest już sama technologia pojazdów, a infrastruktura. Mercedes pokazał, że jego ciężarówka jest gotowa na ładowanie megawatowe. Teraz piłka jest po stronie operatorów stacji ładowania. Rozbudowa sieci ultraszybkich ładowarek, zwłaszcza wzdłuż głównych korytarzy transportowych (sieć TEN-T), będzie kluczowa dla masowego wdrożenia tego typu pojazdów.
Można spodziewać się, że sukces pierwszych wdrożeń eActrosa 600 wywoła efekt domina. Po pierwsze, inni duzi gracze na rynku logistycznym, widząc, że konkurenci z powodzeniem elektryfikują floty, będą zmuszeni do podjęcia podobnych kroków, aby nie zostać w tyle. Po drugie, zwiększy to presję na rządy i firmy energetyczne, by przyspieszyć inwestycje w infrastrukturę. To cicha rewolucja, która z każdym kolejnym dostarczonym pojazdem nabiera tempa i staje się coraz głośniejsza.
A jakie są wasze przemyślenia? Czy elektryczne ciężarówki mają szansę zdominować polskie drogi w najbliższej dekadzie? Jakie, waszym zdaniem, są największe bariery do pokonania w naszym kraju? Czekamy na wasze opinie w komentarzach.
Dołącz do dyskusji