Spis treści
Chiński przemysł motoryzacyjny po raz kolejny udowadnia, że nie zamierza czekać na ruch konkurencji z Zachodu. Podczas gdy w Europie i Stanach Zjednoczonych wciąż trwają debaty na temat opłacalności i skalowalności nowych technologii, w Państwie Środka przechodzi się od słów do czynów. Koncern GAC Group oficjalnie poinformował o zakończeniu budowy i uruchomieniu pierwszej linii produkcyjnej dla wielkoformatowych baterii ze stałym elektrolitem (all-solid-state). To wydarzenie, które może być punktem zwrotnym w walce o dominację na rynku aut elektrycznych, a „Święty Graal” elektromobilności właśnie staje się namacalnym produktem.
Przełom w technologii produkcji
Informacje płynące z chińskich mediów państwowych są jednoznaczne. Nowa linia produkcyjna GAC Group nie jest już tylko makietą czy projektem badawczym. Fabryka rozpoczęła pracę w trybie małoseryjnym, wytwarzając testowe partie ogniw. Co najważniejsze, nie są to miniaturowe baterie do zegarków czy telefonów, ale pełnowymiarowe ogniwa klasy motoryzacyjnej o pojemności przekraczającej 60 Ah.
Dla przeciętnego kierowcy parametr „60 Ah+” może brzmieć nieco enigmatycznie. Warto więc wyjaśnić, że amperogodzina (Ah) to jednostka określająca, jak dużo prądu ogniwo może oddać w czasie. Teoretycznie ogniwo 60 Ah może dostarczać prąd o natężeniu 60 amperów przez godzinę, zanim całkowicie się rozładuje. W kontekście samochodu elektrycznego oznacza to po prostu znacznie większy „bak na energię”. Im wyższa pojemność pojedynczego ogniwa, tym mniej trzeba ich upchnąć w pakiecie, aby uzyskać pożądany zasięg, lub – co ważniejsze – przy tej samej objętości pakietu możemy zmagazynować znacznie więcej energii.
Magiczna bariera 1000 kilometrów
To, co najbardziej rozpala wyobraźnię w komunikacie GAC, to obietnica dotycząca zasięgu. Qi Hongzhong, dyrektor ds. badań w GAC, stawia sprawę jasno: gęstość energii w nowych ogniwach ze stałym elektrolitem jest niemal dwukrotnie wyższa niż w obecnie stosowanych, konwencjonalnych akumulatorach litowo-jonowych.
Przekładając to na realia drogowe, stoimy u progu rewolucji. Samochody elektryczne, które obecnie z trudem osiągają 500 kilometrów na jednym ładowaniu (i to często w sprzyjających warunkach), po zintegrowaniu z nową technologią mają bez problemu przekraczać barierę 1000 kilometrów zasięgu. Taka zmiana całkowicie wyeliminowałaby zjawisko „range anxiety” (lęku przed rozładowaniem), czyniąc podróż elektrykiem przez pół kontynentu równie bezproblemową, co jazda dieslem. GAC chwali się, że ich linia produkcyjna osiąga pojemność obszarową na poziomie 7,7 mAh/cm². Dla porównania, tradycyjne „mokre” ogniwa litowo-jonowe rzadko przekraczają wartość 5 mAh/cm². Różnica jest więc kolosalna.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Baterie ze stałym elektrolitem (all-solid-state) to jednak nie tylko zasięg. To przede wszystkim skokowy wzrost bezpieczeństwa, co w dobie nagłaśnianych medialnie pożarów aut elektrycznych jest argumentem nie do przecenienia. Tradycyjne baterie wykorzystują ciekły elektrolit, który jest łatwopalny i wrażliwy na wysokie temperatury.
W nowym rozwiązaniu GAC ciecz zastąpiono ciałem stałym. Efekt? Znacznie wyższa stabilność termiczna. Według danych producenta, stały elektrolit jest w stanie wytrzymać temperatury rzędu 300–400°C. To ogromny postęp w porównaniu do konwencjonalnych baterii, które zaczynają mieć poważne problemy ze stabilnością już przy około 200°C. Oznacza to, że ryzyko samoistnego zapłonu czy eksplozji w wyniku przegrzania (np. podczas ultraszybkiego ładowania) spada niemal do zera.
Innowacyjna metoda „na sucho”
GAC Group nie ograniczyło się tylko do zmiany chemii ogniwa. Rewolucja dotknęła również samego procesu produkcyjnego. Firma wdrożyła technologię tzw. „suchej” produkcji anody. W tradycyjnym procesie produkcja elektrod jest energochłonna i czasochłonna – wymaga mieszania zawiesiny (slurry), jej nakładania, a następnie długotrwałego suszenia, aby odparować rozpuszczalniki.
Chińczycy zastosowali metodę, która łączy mieszanie, powlekanie i walcowanie w jeden, zintegrowany krok. Taki zabieg drastycznie zwiększa efektywność produkcji i – co kluczowe dla ekologii i kosztów – zmniejsza zużycie energii w samej fabryce. To pokazuje, że walka o rynek toczy się nie tylko na poziomie parametrów samochodu, ale także na poziomie optymalizacji kosztów w hali fabrycznej.
Kiedy zobaczymy to na drogach?
Mimo że uruchomienie linii produkcyjnej to milowy krok, na powszechną dostępność tej technologii przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać. GAC podchodzi do tematu metodycznie. Obecnie trwają testy małoseryjne. Integracja nowych ogniw z pierwszymi pojazdami testowymi zaplanowana jest na 2026 rok.
Jeśli te testy zakończą się sukcesem, stopniowe zwiększanie produkcji do skali masowej ma nastąpić w latach 2027–2030. Choć wydaje się to odległą perspektywą, w świecie motoryzacji to zaledwie mgnienie oka. Trzeba pamiętać, że komercjalizacja tak zaawansowanej technologii zależy nie tylko od samej inżynierii. Kluczowe będą inwestycje, zapewnienie stabilnych dostaw materiałów do produkcji stałego elektrolitu oraz długodystansowe testy walidacyjne, które potwierdzą trwałość ogniw w codziennym użytkowaniu.
Analiza sytuacji
Uruchomienie tej linii pozycjonuje GAC Group w ścisłej czołówce światowego wyścigu technologicznego. Choć wielu producentów na świecie (w tym Toyota czy Nissan) pracuje nad swoimi wersjami baterii solid-state, to właśnie Chińczycy jako jedni z pierwszych mogą pochwalić się przemysłową zdolnością do produkcji ogniw wielkoformatowych.
To wyraźny sygnał dla reszty świata. Jeśli GAC utrzyma tempo i uda mu się obniżyć koszty produkcji do konkurencyjnego poziomu, chińskie samochody elektryczne mogą zyskać przewagę, której europejscy i amerykańscy producenci nie będą w stanie szybko zniwelować. Zasięg 1000 km w standardzie i pełne bezpieczeństwo pożarowe to argumenty, które przekonają nawet największych sceptyków elektromobilności.
A jak Wy zapatrujecie się na te doniesienia? Czy wierzycie, że rok 2027 to realny termin na masowe wdrożenie baterii ze stałym elektrolitem, czy może to tylko kolejna marketingowa obietnica bez pokrycia? Dajcie znać w komentarzach, czy czekacie na „elektryka” z zasięgiem diesla.












Dołącz do dyskusji