Spis treści
Jaguar potwierdził to, czego obawiali się fani marki – premiera pierwszego modelu nowej, w pełni elektrycznej ery została opóźniona. Zamiast pod koniec 2025 roku, rewolucyjny samochód zostanie zaprezentowany światu dopiero w 2026. To jednak nie jest zwykła obsuwa w harmonogramie. To kluczowy element najbardziej ryzykownej strategii w najnowszej historii motoryzacji. Brytyjczycy świadomie wycofują całą obecną gamę modeli, by zastąpić ją jednym, ultraluksusowym i polaryzującym elektrykiem, stawiając całą przyszłość firmy na rynek amerykański.
W wywiadzie dla amerykańskiej stacji ABC News, dyrektor generalny Jaguara, Rawdon Glover, potwierdził nowy plan. „Odsłonimy go w przyszłym roku i rozpoczniemy zbieranie zamówień. Dostawy ruszą stosunkowo krótko po tym” – wyjaśnił. To opóźnienie wpisuje się w szersze problemy koncernu JLR, który już w lipcu 2025 roku przesuwał premierę elektrycznego Range Rovera.
Radykalny design, który trzeba tłumaczyć
Nowy Jaguar nie będzie kolejnym grzecznym SUV-em. Ma bazować na koncepcie Type 00 – brutalistycznym, dwudrzwiowym GT, który w grudniu 2024 roku wywołał szok i falę krytyki. Glover jest jednak niewzruszony i broni tej decyzji z pełną determinacją.
„Nie szukamy sytuacji, w której każdy powie: 'To miłe’. Myślę, że wspaniały design polaryzuje, niezależnie czy mówimy o modzie, architekturze, czy czymkolwiek innym” – stwierdził.
Szef Jaguara spędził ostatni rok, podróżując po świecie i „tłumacząc” entuzjastom marki, dlaczego nowy kierunek był konieczny. „Zobaczenie samochodu na żywo jest czymś zupełnie innym niż oglądanie go na telefonie. Ludzie mogą wtedy zrozumieć proporcje, dramaturgię i skalę pojazdu” – przekonuje Glover. Twierdzi, że gdy ma czas na spokojne wyjaśnienie idei, „zdecydowana większość klientów” jest nastawiona pozytywnie.
Glover powołuje się na słynny cytat założyciela firmy, Sir Williama Lyonsa: „Jaguar nie powinien być kopią niczego”. Jego zdaniem, nowy projekt jest właśnie realizacją tej idei. „Kiedy E-Type lądował w Genewie w latach 60., wyglądał, jakby przyleciał z Marsa. Nic innego tak nie wyglądało” – dodał.



Koniec z byciem „premium”. Jaguar chce być luksusowy
Ta radykalna zmiana designu jest tylko zewnętrznym objawem znacznie głębszej rewolucji. W 2021 roku zarząd JLR podjął strategiczną decyzję o „całkowitym resecie” marki Jaguar. Firma oficjalnie przyznaje, że jej dotychczasowa strategia się wyczerpała.
„Ludzie myślą o naszej najnowszej historii, gdzie byliśmy w segmencie premium dla mas. Ale to nie jest miejsce, w którym Jaguar kiedykolwiek kwitł. To tylko ostatnie dwie dekady z 90 lat historii” – wyjaśnił Glover.
Jaguar nie chce już konkurować z BMW, Mercedesem czy Audi. Nowy plan to skopiowanie modelu biznesowego Range Rovera. Oznacza to produkcję mniejszej liczby samochodów, ale za znacznie wyższe ceny. Firma celuje w „podwyższone punkty cenowe” dla „naprawdę fascynujących produktów”.
To nie są puste słowa. Glover potwierdził, że produkcja wszystkich obecnych modeli, w tym popularnego F-Pace, jest „stopniowo wygaszana”. Przez najbliższe około 18 miesięcy dealerzy będą wyprzedawać to, co zostało. Potem nastąpi twarde cięcie. Nowy Jaguar nie będzie ewolucją – będzie jedynym modelem w ofercie.
Najmocniejszy Jaguar w historii
Czym więc będzie ten nowy początek? Produkcyjna wersja nie będzie kopią dwudrzwiowego konceptu Type 00. Ma to być czterodrzwiowe GT. Glover zapowiedział krótko: „To będzie bardzo sportowy pojazd (…) i będzie to najmocniejszy Jaguar w historii”.
Nie podał danych technicznych, ale z wcześniejszych zapowiedzi (z grudnia 2024) wiemy, że auto powstanie na nowej platformie JEA (Jaguar Electric Architecture). Architektura ta ma pozwolić na osiągnięcie zasięgu do 770 kilometrów w cyklu WLTP.
Glover wbił też szpilę konkurencji. „Nie ma wielu elektryków, które są naprawdę angażujące w prowadzeniu. My musimy stworzyć samochód, który wywoła prawdziwie trzewną reakcję, gdy ludzie na niego spojrzą. Ponieważ to Jaguar, musi się też świetnie prowadzić”.
Ryzykowny zakład na Amerykę
Cała ta rewolucja to gigantyczne ryzyko. A Jaguar dodatkowo podnosi stawkę, kierując swój najważniejszy produkt na jeden, konkretny rynek. Głównym celem nowego elektrycznego GT będą Stany Zjednoczone.
„Jeśli spojrzę wstecz na czasy świetności Jaguara, kiedy marka odnosiła największe sukcesy, USA były naszym największym rynkiem” – tłumaczy Glover. „Pasja dla marki Jaguar jest tu prawdopodobnie tak silna, jak nigdzie indziej na świecie”.
To bardzo odważny zakład. Po pierwsze, rynek pojazdów elektrycznych w USA przeżywa właśnie kryzys tożsamości. Wygasające federalne zachęty i niepewność polityczna sprawiają, że wzrost sprzedaży BEV gwałtownie hamuje.
Po drugie, JLR nie posiada żadnej fabryki w USA. Oznacza to, że każdy egzemplarz nowego Jaguara będzie obciążony cłami importowymi. Stawia go to na przegranej pozycji cenowej w starciu z Teslą czy nawet niemieckimi markami, które (jak BMW czy Mercedes) mają swoje zakłady w Stanach.
Jaguar świadomie pali za sobą wszystkie mosty. Wygasza całą gamę, która – choć krytykowana – zapewniała jakikolwiek przepływ gotówki. Opóźnia premierę swojego jedynego ratunku. I na koniec kieruje ten ultradrogi, niszowy i kontrowersyjny stylistycznie samochód na najbardziej konkurencyjny i niepewny rynek luksusowych EV na świecie, gdzie na starcie będzie miał wyższą cenę z powodu ceł. To strategia „wszystko albo nic”.
Czy Amerykanie znów pokochają Jaguara, który „wylądował z Marsa”? A może to spektakularny koniec marki, jaką znamy? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.





