Spis treści
Chiński producent samochodów elektrycznych Nio postawił wszystko na luksus. Ich najnowszy model – limuzyna ET9 – zadebiutował w marcu, a w kwietniu zaliczył pełny miesiąc sprzedaży. Efekt? 810 dostarczonych egzemplarzy. Czy to dobry wynik? Jak na auto kosztujące aż 788 tys. RMB (ok. 418 tys. zł) – zdecydowanie tak.
ET9 – więcej niż samochód
Nio ET9 to nie tylko kolejna elektryczna limuzyna. To technologiczny pokaz siły. Auto wykorzystuje najnowsze rozwiązania chińskiej marki: autonomiczny chip Shenji NX9031, zaawansowane zawieszenie SkyRide, a jego produkcja to niemal ręczna robota.
Model zadebiutował podczas Nio Day 2024 w grudniu zeszłego roku, a pierwsze sztuki trafiły do klientów pod koniec marca. Wśród pierwszych właścicieli są nazwiska, które robią wrażenie: Robin Zeng (szef CATL), He Xiaopeng (Xpeng), Richard Liu (JD.com) czy Holger Klein (ZF Group). To nie przypadek – Nio stawia na elitę. Flagowy model ma budować prestiż marki, a nie bić rekordy sprzedaży.



Strategia premium w chińskim wydaniu
ET9 kosztuje ponad dwukrotnie więcej niż najpopularniejszy model Nio – SUV ES6, który zaczyna się od 338 tys. RMB (ok. 179 tys. zł). Mimo to Nio nie zamierza go promować masowo. William Li, założyciel i szef firmy, sam przedstawia go kluczowym liderom biznesu. To strategia znana z luksusowych marek, które zamiast reklamy, inwestują w relacje.
Kwiecień rekordowy, ale nie dla ET9
Nio dostarczyło w kwietniu łącznie 23 900 pojazdów – to drugi najlepszy wynik w historii firmy. Ale największy udział w tym wyniku miały tańsze modele:
ET9 z udziałem 3,39% (810 sztuk) nie rzuca się w oczy w ogólnym zestawieniu, ale to nie jest samochód na duże wolumeny. Porównywalnie niszowe modele – jak ES8 czy ET7 – również trzymają się poniżej 2,5% udziału w miesięcznych dostawach.
Czy ET9 ma szansę odnieść sukces?
Dla Nio sukces ET9 to nie kwestia liczby sprzedanych aut, ale budowy marki premium na rynku, który wciąż kojarzy luksus z europejskimi markami. Nio chce to zmienić. A jeśli ET9 odniesie sukces wśród najbogatszych Chińczyków – może otworzyć drogę kolejnym luksusowym modelom.
Warto zauważyć, że podobną ścieżką podąża Huawei ze swoim modelem Luxeed, współtworzonym z Chery. Chińscy giganci coraz śmielej wchodzą na terytorium zarezerwowane do tej pory dla Mercedesa, BMW czy Audi.
Co dalej z Nio?
Firma nie zwalnia tempa. Tylko w kwietniu:
- Dostawy ET5 Touring wzrosły o ponad 100% względem marca
- ES6 notuje wzrost o 110% miesiąc do miesiąca
- ET5 po spadkach wraca na ścieżkę wzrostu – 52% więcej niż w marcu
Nio wyraźnie odbudowuje dynamikę po słabszym początku roku. W maju zaplanowano premierę odświeżonych wersji czterech modeli (ES6, EC6, ET5 i ET5 Touring), co może dodatkowo napędzić sprzedaż.
Z punktu widzenia elektromobilności w Chinach, Nio to jeden z liderów jakości i technologii. Firma inwestuje nie tylko w auta, ale też w rozwój infrastruktury (baterie wymienne, stacje ładowania), co stanowi jej przewagę konkurencyjną.



Co oznacza ET9 dla rynku?
Jeśli ET9 zyska uznanie jako „chiński luksus”, może otworzyć drogę do zmian postrzegania chińskich marek na całym świecie. Bo dziś europejscy i amerykańscy producenci nadal patrzą z góry na konkurencję z Chin – skupiając się na liczbach, a nie na jakości czy marce.
Nio pokazało jednak, że chiński samochód może być równie ekskluzywny jak niemiecki, a może nawet bardziej technologiczny. Pytanie, czy klienci to kupią – nie tylko dosłownie, ale i mentalnie.
Czy Europa jest gotowa?
Nio od dawna przymierza się do ekspansji na rynki europejskie. Dotychczas skupiało się głównie na Norwegii i Niemczech. ET9 może być ich wizytówką – nie tanią alternatywą, a luksusem nowej ery.
Ale czy europejski klient zrezygnuje z logo Mercedesa na rzecz chińskiej innowacji?
Zachęcamy do dyskusji:
Czy Nio ma szansę stworzyć nową definicję luksusu w motoryzacji? Czy ET9 może zagrozić europejskim flagowcom? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
Dołącz do dyskusji