Spis treści
Niemiecki gigant motoryzacyjny ZF zaprezentował innowacyjny system przedłużania zasięgu aut elektrycznych, który może zrewolucjonizować podejście producentów do platform EV. Nie chodzi tylko o doładowanie baterii – ten system może też napędzać koła. Ale nie tak, jak myślisz.
ZF, znany głównie z produkcji automatycznych skrzyń biegów, przedstawia Electric Range Extender Plus (eRE+) – nową generację układów przedłużających zasięg w pojazdach elektrycznych. To nie tylko kolejny krok w rozwoju EREV-ów (Extended Range Electric Vehicles), ale całkowicie nowe podejście do integracji układów napędowych z komponentami elektrycznymi.
Jak to działa?
W klasycznym EREV silnik spalinowy nie napędza kół. Jego jedynym zadaniem jest zasilanie generatora, który dostarcza prąd do baterii lub bezpośrednio do silnika elektrycznego. Nie ma tu skrzyni biegów ani połączenia mechanicznego z osią napędową. Taki układ ma niższą masę i prostszą konstrukcję niż w typowych hybrydach typu plug-in.
ZF idzie dalej. Ich eRE+ nie tylko zasila akumulator przez generator, ale sam generator może być wykorzystywany jako drugi silnik elektryczny, napędzający koła. Co ważne – silnik spalinowy wciąż nie ma żadnego połączenia z napędem. Zmienia się za to funkcja generatora: może on pracować w dwóch trybach – jako źródło prądu albo jako aktywny silnik napędzający oś pojazdu.


Co nowego w eRE+?
Nowy system ZF jest prawdziwym kombajnem technologicznym. W jednej obudowie znajduje się:
- silnik-generator elektryczny,
- przekładnia planetarna,
- sprzęgło,
- dyferencjał,
- falownik,
- oraz kompletne oprogramowanie sterujące.
To rozwiązanie oszczędza miejsce, wagę i koszty. Dla producentów samochodów oznacza to prostszy montaż i większą elastyczność – wszystko w jednej zintegrowanej jednostce.
Moc? Od 70 do 150 kW, czyli nawet 201 KM z jednego eRE+. W połączeniu z klasycznym silnikiem elektrycznym umieszczonym z tyłu (eRE, od 70 do 110 kW), cały układ może osiągać ponad 300 KM. To więcej niż wystarczająco do dynamicznej jazdy i zachowania pełnej funkcjonalności auta.
Dlaczego to ważne?
Dla producentów, którzy zainwestowali już miliardy w rozwój platform stricte elektrycznych, takie rozwiązanie może być kluczowe. Przekształcenie takiej platformy w klasyczną hybrydę plug-in byłoby kosztowne i często technicznie niewykonalne. ZF oferuje więc rozwiązanie kompatybilne z architekturami 400 i 800 V, czyli z większością nowoczesnych EV dostępnych lub planowanych na rynku.
Jak tłumaczy dr Otmar Scharrer, wiceprezes ds. R&D w ZF: „Nowe zainteresowanie i rosnące zapotrzebowanie na systemy przedłużające zasięg pokazują, że technologia ta ma jeszcze ogromny potencjał – zwłaszcza w przypadku platform projektowanych wyłącznie pod napędy elektryczne.”
Co dalej?
Produkcja nowego eRE+ rusza już w przyszłym roku. Można się spodziewać, że kilku dużych producentów szybko włączy ten system do swoich modeli. Zwłaszcza ci, którzy potrzebują zwiększyć zasięg bez kompromisów w projektowaniu nadwozia i platformy.
Trzeba jednak zauważyć, że ZF nie jest jedynym graczem na tym rynku. Renault oraz Geely (a konkretnie ich spółka Horse Powertrain) również pracują nad rozwiązaniami, które mają łączyć zalety EV i hybryd. Różnica jest jednak w podejściu – ZF stawia na modularność i maksymalne uproszczenie integracji z istniejącymi platformami.
Czy to koniec „range anxiety”?
Choć coraz więcej aut elektrycznych oferuje realne zasięgi przekraczające 500 km, to nadal w wielu regionach brakuje odpowiedniej infrastruktury ładowania. Zwłaszcza poza miastami, w krajach rozwijających się, czy w chłodniejszych klimatach. System ZF może okazać się idealnym rozwiązaniem przejściowym – pozwala korzystać z zalet EV bez strachu o brak prądu.
Jednocześnie zachowuje czystą architekturę elektryczną pojazdu, co jest ważne w kontekście przyszłych norm emisji i przepisów.
Zachęta do refleksji
Czy systemy typu eRE+ to przyszłość elektromobilności, czy tylko rozwiązanie tymczasowe, zanim infrastruktura ładowania nadąży za rynkiem? Czy kierowcy zaakceptują obecność silnika spalinowego nawet w teoretycznie „czystym” aucie elektrycznym?
A może to właśnie ten kompromis okaże się najrozsądniejszy na najbliższe 10–15 lat?
Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tego typu rozwiązaniach. Czy chcielibyście mieć taki układ w swoim aucie? A może dla Was liczy się wyłącznie „czysty” EV bez żadnego silnika spalinowego?
Dołącz do dyskusji