Spis treści
Robotaxi Tesli miała swój pierwszy wypadek zaledwie kilka dni po rozpoczęciu pilotażowego programu. Auto autonomiczne wjechało w zaparkowaną Toyotę Camry podczas próby opuszczenia parkingu pizzerii w Teksasie. Incydent został zarejestrowany przez popularnego influencera motoryzacyjnego i może rzucić nowe światło na problemy z systemami autonomicznej jazdy amerykańskiego producenta.
Pierwszy wypadek w historii programu
Zdarzenie miało miejsce podczas długiego weekendu 4 lipca, kiedy Tesla testowała swój program Robotaxi z udziałem wybranych użytkowników. Auto próbowało opuścić parking restauracji Home Slice Pizza, ale system jazdy autonomicznej najwyraźniej miał problemy z nawigacją w ciasnej przestrzeni.
Całą sytuację udokumentował Chris, znany w internecie jako DirtyTesla – jeden z testerów programu, który regularnie dzieli się swoimi doświadczeniami z autonomiczną Teslą. Mężczyzna początkowo myślał, że operator bezpieczeństwa zdążył przejąć kontrolę nad pojazdem, ale jak się później okazało, do kolizji jednak doszło.
Na nagraniu widać, jak Tesla bez wyraźnego powodu skręca koła i jedzie prosto w kierunku zaparkowanej Toyoty Camry. Pojazd delikatnie dotknął oponą drzwi samochodu, zatrzymał się i włączył światła awaryjne. Choć szkody były minimalne, sam fakt wystąpienia takiej sytuacji budzi poważne wątpliwości.
Problemy z systemem wizyjnym
Szczególnie niepokojące jest to, że Tesla Robotaxi nie potrafiła wykryć nieruchomego, zaparkowanego samochodu. To podstawowa funkcja każdego systemu unikania kolizji, którą powinny obsłużyć nawet najprostsze czujniki. Tesla jednak w 2022 roku zdecydowała się usunąć czujniki ultradźwiękowe ze swoich aut, stawiając wyłącznie na system oparty na kamerach.
Czy Toyota znajdowała się w martwym polu kamer, czy system wizyjny po prostu zawiódł? Niezależnie od przyczyny, to błąd na poziomie podstawowym, który pokazuje, jak wiele pracy Tesla ma jeszcze przed sobą. Dla porównania, konkurencyjny system Waymo od lat radzi sobie z o wiele bardziej skomplikowanymi sytuacjami w miejskim ruchu.
Operator bezpieczeństwa jednak potrzebny
Ciekawym aspektem całej sytuacji jest obecność operatora bezpieczeństwa w pojeździe. Elon Musk pierwotnie zapowiadał, że Robotaxi będą jeździć bez żadnej osoby na pokładzie, a firma miała nawet zatrudnić zdalnych operatorów do monitorowania floty. Rzeczywistość okazała się jednak inna – w każdym tescie uczestniczy operator siedzący na miejscu pasażera.
Musk tłumaczył tę decyzję „super paranoją” dotyczącą bezpieczeństwa. Po tym incydencie widać, że obawy są jak najbardziej uzasadnione. Gdyby nie obecność człowieka w pojeździe, sytuacja mogła przybierać o wiele gorszy obrót, szczególnie w bardziej ruchliwym miejscu.
Porównanie z konkurencją
Timing tego wypadku jest szczególnie niefortunny dla Tesli. Podczas gdy firma Elona Muska ledwo zaczyna testować swoje Robotaxi z operatorem bezpieczeństwa, konkurencyjny Waymo od miesięcy oferuje w pełni autonomiczne przejazdy bez kierowcy w kilku amerykańskich miastach.
Różnica w podejściu jest uderzająca. Waymo stawia na ostrożność i stopniowe rozwijanie technologii, podczas gdy Tesla preferuje szybsze wdrażanie rozwiązań, które często okazują się niedopracowane. Ten drobny wypadek na parkingu może być symbolicznym odzwierciedleniem większego problemu z podejściem do bezpieczeństwa.
Reakcje i konsekwencje
Incydent z Robotaxi spotkał się z szerokim odzewem w mediach społecznościowych. Krytycy zwracają uwagę, że Tesla ma już problemy z federalnymi regulatorami w związku z systemem Full Self-Driving, który w ostatnich tygodniach był porównywany do jazdy nastolatka – nieprzewidywalnej i czasem niebezpiecznej.
Na szczęście ten konkretny wypadek nie był dramatyczny jak niektóre inne przypadki związane z autonomiczną Teslą na autostradach. Niemniej jednak fakt, że doszło do niego już w pierwszym tygodniu testów, nie napawa optymizmem co do gotowości technologii.
Przyszłość programu
Czy Tesla może poprawić swoje systemy? Oczywiście, firma ma ogromne doświadczenie w rozwijaniu technologii autonomicznej jazdy. Jednak jeśli tak prosty scenariusz jak opuszczenie parkingu sprawia problemy, droga do w pełni autonomicznych pojazdów może być znacznie dłuższa niż obiecuje Musk.
Prawdopodobnie Tesla będzie musiała wydłużyć fazę testów z operatorami bezpieczeństwa i dokładniej przeanalizować sytuacje, w których system zawodzi. Może to oznaczać opóźnienie planów masowego wdrożenia Robotaxi, ale z drugiej strony zwiększy szanse na bezpieczne wprowadzenie technologii.
Kluczowe będzie też podejście regulatorów federalnych, którzy już teraz bacznie obserwują działania Tesli. Każdy kolejny incydent może skutkować dodatkowymi ograniczeniami lub nawet wstrzymaniem programu.
Co sądzicie o tym wypadku? Czy Tesla powinna skupić się na bezpieczeństwie kosztem tempa rozwoju, czy może incydenty są naturalną częścią procesu uczenia się autonomicznych systemów? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.
Dołącz do dyskusji