Spis treści
To nie jest zwykła kurtuazja między prezesami. He Xiaopeng, szef chińskiego Xpenga, po raz kolejny odwiedził Kalifornię, by na własnej skórze sprawdzić, jak radzi sobie konkurencja. I wrócił pod wrażeniem. Po testach najnowszej wersji oprogramowania Tesli, FSD w wersji V14.2, chiński wizjoner nie szczędził pochwał. Jego zdaniem amerykański system wykonał gigantyczny skok jakościowy, zbliżając się do poziomu, o którym branża marzy od lat. Ale to nie wszystko – ta wizyta stała się pretekstem do rzucenia rękawicy własnemu zespołowi, z dość nietypową stawką w tle.
Od asystenta do niemal autonomii
Jeszcze w połowie 2024 roku, podczas swojej poprzedniej wizyty w USA, He Xiaopeng testował wersję FSD V12.3.6. Wówczas jego ocena była wyważona: Tesla świetnie radziła sobie na autostradach i w samej Dolinie Krzemowej, ale w gęstym ruchu miejskim San Francisco ustępowała autonomicznym taksówkom Waymo. Minęło kilkanaście miesięcy i narracja zmieniła się diametralnie.
Tym razem CEO Xpenga spędził za kierownicą Tesli wyposażonej w FSD V14.2 oraz na pokładzie Tesla Robotaxi łącznie około pięciu godzin. Trasa wiodła przez różnorodne środowiska drogowe Doliny Krzemowej i San Francisco. Wniosek? To, co jeszcze rok temu było „tylko” bardzo zaawansowanym systemem wspomagania kierowcy (poziom 2), dziś w odczuciu He Xiaopenga ewoluowało do doświadczenia „bliskiego poziomowi 4”. Oznacza to moment, w którym auto w określonych warunkach radzi sobie w pełni samodzielnie, nie wymagając ciągłej uwagi kierowcy.
He podkreślił, że choć system wciąż nie jest perfekcyjny i zdarzają mu się potknięcia, progres jest niezaprzeczalny. Płynność jazdy, przewidywalność manewrów i pewność, z jaką Tesla porusza się w skomplikowanym otoczeniu, dają poczucie bezpieczeństwa, którego brakowało wcześniejszym iteracjom.
Jedna architektura, by rządzić wszystkimi
Wizyta w USA utwierdziła He Xiaopenga w przekonaniu co do słuszności strategii obranej przez Elona Muska. Chodzi o unifikację. Tesla wykorzystuje ten sam stos technologiczny (hardware i software) zarówno w samochodach sprzedawanych klientom indywidualnym, jak i w dedykowanych Robotaxi.
W branży wciąż toczy się spór: czy budować autonomię „od dołu”, rozwijając systemy asystujące (jak Tesla), czy „od góry”, tworząc geofencowane, naszpikowane czujnikami robotaksówki (jak Waymo). Szef Xpenga stawia sprawę jasno: podejście Tesli jest właściwą drogą długoterminową. Pozwala ono na ominięcie pośrednich etapów i płynne przejście do funkcjonalności poziomu 4 na masową skalę, wykorzystując dane zbierane przez miliony aut na drogach. To woda na młyn dla zwolenników wizji, w której to sieci neuronowe i kamery, a nie drogie lidary i mapy HD, są kluczem do sukcesu.
Ambitny pościg Xpenga i system VLA
Pochwały dla konkurenta to jednak tylko wstęp do tego, co dzieje się na chińskim podwórku. Xpeng nie zamierza być tylko obserwatorem. Wizyta w USA posłużyła jako ustanowienie punktu odniesienia (benchmarku) dla własnych inżynierów.
Firma intensywnie pracuje nad swoim systemem autonomicznej jazdy, określanym mianem VLA (Vision Learning Architecture – przypuszczalnie, choć nazwa może ewoluować). He Xiaopeng postawił przed swoim zespołem jasny i niezwykle ambitny cel: Xpeng ma dorównać możliwościom Tesli FSD V14.2 na terenie Chin do 30 sierpnia 2026 roku.
Już w przyszłym kwartale na rynek ma trafić oprogramowanie VLA w wersji 2.0. Prezes Xpenga uczciwie jednak uprzedza: ta początkowa wersja nie będzie jeszcze w stanie konkurować z „czternastką” Tesli. To proces, który wymaga czasu, danych i tysięcy godzin trenowania algorytmów. Ale zegar tyka, a data graniczna została wyznaczona sztywno.
Naga prawda o motywacji
Tu dochodzimy do najciekawszego fragmentu tej historii. He Xiaopeng znany jest z nieszablonowego podejścia do zarządzania, ale tym razem przeszedł samego siebie. Aby zmotywować swój zespół do nadludzkiego wysiłku i dowiezienia technologii na czas, zawarł publiczny zakład ze swoimi pracownikami.
Zasady są proste, choć stawka dość… specyficzna. Jeśli inżynierowie Xpenga zdołają zrealizować cel i do końca sierpnia 2026 roku ich system dorówna FSD V14.2, prezes sfinansuje budowę stołówki w prawdziwie chińskim stylu dla zespołu pracującego w Dolinie Krzemowej. Ktoś mógłby powiedzieć, że to mała nagroda, ale dla ekspatów tęskniących za domową kuchnią to sprawa wagi państwowej.
Co jednak, jeśli się nie uda? Tutaj robi się zabawnie. Liu Xianming, szef działu jazdy autonomicznej w Xpengu, zobowiązał się, że w przypadku porażki… przebiegnie nago przez most Golden Gate. Trudno o bardziej jaskrawy przykład „skin in the game” (osobistego zaangażowania) w projekt. Czy to tylko żartobliwy element korporacyjnego PR-u, czy desperacka próba wykrzesania z zespołu ostatnich rezerw energii? Czas pokaże.
Co to oznacza dla rynku?
Deklaracje He Xiaopenga są ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, to rzadki przypadek, gdy szef wielkiego chińskiego koncernu tak otwarcie i publicznie chwali amerykańskiego konkurenta. Zamiast deprecjonować osiągnięcia Tesli, Xpeng traktuje je jako „złoty standard”, do którego należy dążyć. To pokazuje dojrzałość, ale i pewność siebie – „wiemy, że są lepsi, ale wiemy też, jak ich dogonić”.
Po drugie, wyścig zbrojeń w dziedzinie AI wchodzi w nową fazę. Terminologia „blisko poziomu 4” przestaje być marketingową mrzonką, a staje się realnym celem inżynieryjnym na najbliższe 12-18 miesięcy. Jeśli Xpeng rzeczywiście zrealizuje swoje obietnice, rok 2026 może być przełomowy dla autonomii nie tylko w USA, ale i na gigantycznym rynku chińskim.
Jestem ciekaw, co sądzicie o takich metodach motywowania pracowników. Czy wizja szefa biegnącego nago przez most to dobry bodziec do pracy nad sztuczną inteligencją, czy może znak, że w Dolinie Krzemowej wszystkim już trochę „odjechało”? Dajcie znać w komentarzach!













Dołącz do dyskusji