Spis treści
Tesla po raz kolejny udowadnia, że nie boi się nagłych i niespodziewanych zmian w swojej ofercie. Jak to często bywa, w nocy z czwartku na piątek polski konfigurator marki przeszedł cichą rewolucję. Efekt? Na rynku debiutuje nowy, najtańszy w historii wariant Tesli Model, a z oferty znika model, który do tej pory był postrzegany jako jeden z najciekawszych wyborów. Zmiany są fundamentalne i z pewnością wpłyną na decyzje zakupowe wielu Polaków.
Co nowego, a co zniknęło?
Zacznijmy od pożegnań. Z cennika zniknęła Tesla Model Y Napęd na Tylne Koła, która kosztowała od 204 990 złotych. Był to samochód o tyle ciekawy, że stanowił wariant Long Range z programowo ograniczonym zasięgiem. Klient otrzymywał więc niemal pełne wyposażenie wersji premium – w tym przeszklony dach, tapicerkę ze sztucznej skóry czy doskonałe, matrycowo-adaptacyjne reflektory – ale w niższej cenie.
W jej miejsce pojawia się zupełnie nowa propozycja: Tesla Model Y Standard za 184 990 złotych. To kwota, która elektryzuje, ponieważ jest identyczna z ceną podstawowej Tesli Model 3. Po raz pierwszy w historii polskiego rynku duży, rodzinny SUV Tesli jest dostępny za te same pieniądze co mniejszy sedan. To ruch, który z pewnością wywoła spore zamieszanie nie tylko w gamie producenta, ale i u konkurencji.
Przy okazji Tesla uporządkowała nazewnictwo. Od teraz gama wygląda następująco:
- Tesla Model Y Standard (nowy, bazowy model)
- Tesla Model Y Premium Napęd na Tylne Koła (dawniej LR RWD)
- Tesla Model Y Premium AWD (dawniej LR AWD)
- Tesla Model Y Performance (bez zmian)



Tesla Model Y standard, czyli cięcia widać gołym okiem
Niska cena nie wzięła się znikąd. Nowy Model Y Standard to samochód, w którym cięcia kosztów są widoczne i odczuwalne. O ile poprzedni, „zwykły” RWD był bogato wyposażoną wersją z mniejszą baterią, o tyle tutaj mamy do czynienia z realnym okrojeniem specyfikacji, które ma uzasadnić niższą o 20 000 złotych cenę.
Co konkretnie się zmieniło? Lista jest długa. Przede wszystkim, nowy model nie posiada matrycowych-adaptacyjnych reflektorów LED. Zamiast nich zamontowano standardowe światła LED. Zniknął też jeden z symboli Tesli – w pełni panoramiczny, szklany dach. Owszem, dach nadal jest szklany, ale od wewnątrz został podszyty materiałem, przez co jest całkowicie nieprzezroczysty.
W kabinie również czuć oszczędności. Tapicerka jest teraz głównie materiałowa, z elementami ze sztucznej skóry. System audio został zubożony i składa się z 7 głośników. Co więcej, zrezygnowano z podgrzewania tylnej kanapy, pozostawiając tę funkcję jedynie dla przednich foteli. Nawet regulacja kierownicy odbywa się teraz ręcznie, a nie elektrycznie. Pojawiają się też informacje, choć niepotwierdzone przez wszystkie źródła, że zawieszenie oraz poziom wyciszenia kabiny mogą pochodzić ze starszej generacji Modelu Y, co oznaczałoby krok wstecz w komforcie podróżowania.
Porównanie specyfikacji Tesla Model Y
Cecha | Standard | Premium (RWD) | Premium (AWD) | Performance (AWD) |
---|---|---|---|---|
Cena (przed opłatami) | 184 990 zł | 219 990 zł | 229 990 zł | 269 990 zł |
Zasięg (WLTP) | 534 km | 622 km | 600 km | 580 km |
Napęd | RWD | RWD | AWD | AWD |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,2 s | 5,6 s | 4,8 s | 3,5 s |
Prędkość maks. | 201 km/h | 201 km/h | 201 km/h | 249 km/h |
Moc ładowania (maks.) | 225 kW | 250 kW | 250 kW | 250 kW |
System ADAS (standard) | Autopilot | Autopilot | Autopilot | Autopilot |
Pojemność bagażnika | 2095 litrów | 2152 litry | 2152 litry | 2152 litry |



Analiza sytuacji i co to oznacza dla rynku
Decyzja Tesli jest odważna, ale z biznesowego punktu widzenia niezwykle logiczna. Po pierwsze, producent znacząco rozdziela teraz wersje „standardowe” od „premium”. Wcześniej Model Y RWD był tak dobrze wyposażony, że wielu klientom nie opłacało się dopłacać do wersji Long Range. Teraz wybór jest prosty: albo niska cena i podstawowe wyposażenie, albo znacznie wyższa kwota za komfort i technologię premium.
Po drugie, cena 184 990 złotych to potężny cios wymierzony w konkurencję. W segmencie D-SUV, gdzie królują takie modele jak Kia EV6, Hyundai Ioniq 5 czy Volkswagen ID.4, tak wyceniony Model Y staje się atrakcyjną alternatywą. Tesla stawia na wolumen sprzedaży, chcąc przyciągnąć klientów, dla których dotychczasowa bariera cenowa była zbyt wysoka.
Można się spodziewać, że nowy wariant stanie się absolutnym hitem sprzedaży w Polsce. Dla wielu rodzin możliwość zakupu przestronnego SUV-a od Tesli w cenie sedana będzie argumentem nie do podważenia. Producent z pewnością liczy na to, że klienci „przeboleją” braki w wyposażeniu w zamian za dostęp do ekosystemu marki, w tym bezkonkurencyjnej sieci Superchargerów.
Ciekawie wygląda też propozycja leasingowa. Przy wpłacie 40 000 złotych, pozwalającej na maksymalizację dopłaty z programu „Mój Elektryk”, miesięczna rata netto może wynieść około 1650 złotych. To oferta, która może skusić nie tylko klientów indywidualnych, ale również firmy poszukujące efektywnych kosztowo aut służbowych.
Ten ruch pokazuje, jak elastycznie Tesla podchodzi do swojej strategii produktowej i cenowej, reagując na bieżąco na sytuację rynkową. Zamiast czekać na lifting, firma modyfikuje ofertę tu i teraz, by utrzymać pozycję lidera.
Czy taka strategia ma sens? Czy niższa cena w pełni usprawiedliwia rezygnację z kluczowych elementów wyposażenia, które dotąd stanowiły o sile Modelu Y? A może to genialne posunięcie, które otworzy marce drogę do zupełnie nowej grupy klientów? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
Dołącz do dyskusji