Spis treści
Elon Musk od dawna łączy kropki między swoimi firmami, ale najnowszy patent Tesli to jeden z najwyraźniejszych sygnałów integracji SpaceX z producentem aut. Inżynierowie z Teksasu opracowali konstrukcję dachu, która zrywa z dotychczasowym standardem stosowania szkła i metalu. Cel jest jeden: stworzyć idealne środowisko dla ukrytych anten satelitarnych, prawdopodobnie systemu Starlink. Dokument patentowy o numerze US 2025/0368267 opisuje technologię, która może wyeliminować problem białych plam zasięgu w samochodach elektrycznych.
Koniec ery szkła panoramicznego?
Współczesne samochody, a Tesle w szczególności, słyną z wielkich, szklanych tafli dachowych. Wyglądają efektownie, ale dla inżynierów telekomunikacji stanowią wyzwanie. Szkło, zwłaszcza to z powłokami termicznymi i filtrami UV, a tym bardziej metalowe wzmocnienia, tłumią sygnały radiowe. Jeśli chcemy zamontować w aucie terminal satelitarny, który musi „widzieć” niebo, tradycyjny dach staje się barierą.
Tesla proponuje radykalną zmianę materiałową. Zamiast klasycznego szkła, w patencie mowa jest o wytrzymałych mieszankach polimerowych. Wymieniane są konkretne tworzywa: poliwęglan, akrylonitryl-butadien-styren (znany powszechnie jako ABS) oraz akrylonitryl-styren-akrylan (ASA).
Te nazwy mogą brzmieć egzotycznie dla przeciętnego kierowcy, ale spotykamy je na co dzień. Poliwęglan stosuje się w kloszach reflektorów czy wizjerach kasków, ABS to materiał, z którego robi się klocki LEGO, a ASA jest jego bardziej odporną na warunki atmosferyczne odmianą. Ich kluczową cechą w tym kontekście jest przezroczystość dla fal radiowych (RF transparency). Dach wykonany z takich materiałów pozwala na swobodną komunikację urządzeń ukrytych wewnątrz pojazdu z satelitami na orbicie.
Plastik, który chroni jak stal
Przejście na tworzywa sztuczne w tak newralgicznym punkcie karoserii budzi natychmiastowe pytania o bezpieczeństwo. Dach samochodu to nie tylko osłona przed deszczem. To element strukturalny, który w razie dachowania musi utrzymać ciężar pojazdu i nie zgnieść pasażerów. Tesla wydaje się być tego świadoma.
Patent opisuje strukturę złożoną z czterech warstw. Taka kanapkowa budowa ma zapewnić sztywność porównywalną z obecnymi rozwiązaniami. Dokumentacja podkreśla, że nowe dachy spełniają rygorystyczne normy bezpieczeństwa FMVSS (Federal Motor Vehicle Safety Standards), w tym te dotyczące odporności na uderzenia i zgniatanie.
Oprócz wytrzymałości mechanicznej, inżynierowie musieli rozwiązać problem akustyki. Plastik rezonuje inaczej niż szkło czy blacha. Wielowarstwowa konstrukcja ma za zadanie tłumić hałas opływającego powietrza i wibracje, zachowując komfort, do którego przyzwyczaili się użytkownicy aut klasy premium.
Robotaxi potrzebuje stałego łącza
Dlaczego Tesla w ogóle zadaje sobie tyle trudu? Przecież zasięg LTE/5G w większości krajów rozwiniętych jest przyzwoity. Odpowiedzią jest prawdopodobnie projekt Robotaxi. Autonomiczna flota nie może pozwolić sobie na utratę łączności.
Samochód pozbawiony kierowcy musi być pod stałym nadzorem centrum operacyjnego. W sytuacjach awaryjnych lub niejednoznacznych zdalny operator może potrzebować podglądu z kamer w wysokiej rozdzielczości niemal bez opóźnień. Sieci komórkowe, ze swoimi martwymi strefami poza miastami i przeciążeniami w godzinach szczytu, nie dają stuprocentowej gwarancji stabilności.
Starlink zmienia reguły gry. Konstelacja satelitów SpaceX zapewnia pokrycie niemal każdego skrawka globu. Integracja terminala bezpośrednio w poszyciu dachu uniezależnia samochód od masztów telekomunikacyjnych. Dla floty autonomicznej to być albo nie być. Dzięki temu Robotaxi będzie mogło operować równie skutecznie w centrum San Francisco, jak i na pustynnych drogach Nevady.
Korzyści dla „zwykłego” kierowcy
Nawet jeśli autonomiczna rewolucja opóźni się o kolejne lata, technologia ta przyniesie wymierne korzyści obecnym klientom marki. Właściciele Tesli często wykorzystują swoje auta do turystyki, w tym do biwakowania (tryb Camp Mode). Możliwość korzystania z szybkiego internetu w głębokim lesie czy w górach, gdzie telefon traci zasięg, jest ogromnym atutem.
Obecnie najbardziej zdeterminowani fani marki radzą sobie na własną rękę. Popularnym widokiem na amerykańskich forach są zdjęcia terminali Starlink Mini, montowanych prowizorycznie pod szklanymi dachami Modelu Y. Działa to, ale jest rozwiązaniem dalekim od ideału. Fabryczna integracja anteny, ukrytej estetycznie pod polimerową osłoną, usunęłaby konieczność „druciarstwa”.
Wyzwania eksploatacyjne
Zastosowanie polimerów zamiast szkła niesie ze sobą ryzyka, o których patent nie zawsze wspomina wprost. Głównym wrogiem tworzyw sztucznych jest promieniowanie UV oraz zarysowania. Każdy, kto widział zmatowiałe reflektory w 15-letnim aucie, wie, o czym mowa.
Poliwęglan jest miękki i łatwo go zarysować, na przykład podczas mycia czy skrobania lodu zimą. Jeśli Tesla zdecyduje się na ten ruch, kluczowe będzie zastosowanie zaawansowanych powłok utwardzających (hard-coating), które wytrzymają lata eksploatacji w słońcu i deszczu bez żółknięcia czy matowienia. Ewentualna degradacja powierzchni dachu mogłaby nie tylko wyglądać nieestetycznie, ale też paradoksalnie pogorszyć przepuszczalność sygnału w dłuższym okresie.
Kiedy zobaczymy to na ulicach?
Patent to jeszcze nie produkt. Firmy technologiczne często patentują rozwiązania „na zapas”, by zablokować konkurencję lub przygotować grunt pod przyszłe wdrożenia. Jednak w przypadku Tesli, która ma dostęp do technologii siostrzanej spółki SpaceX, droga od rysunku do prototypu bywa krótsza niż u tradycyjnych producentów.
Niewykluczone, że dach polimerowy zadebiutuje w nadchodzącym Robotaxi (Cybercab), który od początku projektowany jest jako pojazd specyficzny, pozbawiony wielu tradycyjnych elementów (jak kierownica czy pedały). Jeśli rozwiązanie sprawdzi się tam, może trafić do odświeżonych wersji Modelu Y czy Modelu 3 jako opcja „Connectivity Package”.
Dla branży telekomunikacyjnej i motoryzacyjnej to sygnał, że samochód ostatecznie przestaje być tylko środkiem transportu, a staje się kolejnym urządzeniem mobilnym – smartfonem na kołach, który nigdy nie traci zasięgu.
Czy bylibyście skłonni dopłacić za wbudowanego Starlinka w samochodzie, czy wystarcza wam hotspot z telefonu? Dajcie znać w komentarzach, jak oceniacie stabilność sieci komórkowych na polskich trasach.











Dołącz do dyskusji