Spis treści
W Niemczech powstaje właśnie coś, co może zmienić rynek elektromobilności na lata. Na autostradzie A6 w Bawarii, w okolicy Amberg, budowana jest testowa trasa, która pozwoli ładować samochody elektryczne podczas jazdy. To nie jest futurystyczna wizja, tylko realny projekt, w który zaangażowane są uczelnie, firmy technologiczne oraz niemieckie ministerstwa.
Nowatorska technologia wbudowana w drogę
W ramach przebudowy 5,7-kilometrowego odcinka autostrady A6, niedaleko parkingu Oberpfälzer Alb Nord, na około jednym kilometrze pojawią się specjalne wbudowane w asfalt cewki. To one mają umożliwić przekazywanie energii do jadących samochodów. System działa bardzo podobnie do bezprzewodowego ładowania smartfonów, tylko w zdecydowanie większej skali. Cewki pod nawierzchnią drogi generują pole magnetyczne, a specjalna cewka zamontowana pod autem „łapie” energię i przekształca ją w prąd.
Cała technologia pozwala na przekazywanie energii przez kilka centymetrów asfaltu i powietrza, bez żadnego kabla. Kierowca nie musi się zatrzymywać – energia trafia do silnika lub prosto do akumulatorów podczas jazdy z autostradową prędkością.
Nie dla każdego auta – przynajmniej na razie
Ważne jednak, żeby wiedzieć jedno: ta technologia nie jest jeszcze dostępna dla wszystkich. Przynajmniej na początku tylko specjalnie przygotowane auta testowe będą mogły korzystać z nowego odcinka. Muszą być wyposażone w odbiornik, który odbierze energię z jezdni. Takich rozwiązań nie ma jeszcze w seryjnie produkowanych autach. Na trasie pojawią się więc pojazdy naukowe i prototypy, które zbiorą dane o efektywności systemu i kosztach instalacji.
Testy ruszą latem
Budowa testowej trasy rozpoczęła się w maju. Pierwsze testowe przejazdy mają wystartować już na przełomie lipca i sierpnia tego roku. Nad projektem pracuje konsorcjum, w skład którego wchodzą m.in. Instytut FAPS przy Uniwersytecie Erlangen-Norymberga oraz firmy z branży elektromobilności, jak izraelska ElectReon, która już prowadzi podobne projekty na świecie. Całość jest finansowana z funduszy niemieckiego Ministerstwa Gospodarki i Technologii oraz spółki Deutsche Autobahn GmbH. Budżet testu to aż 8 milionów euro.
Czy to zmieni elektromobilność w Europie?
Projekt wpisuje się w szerszy trend: coraz więcej regionów i firm pracuje nad bezprzewodowym ładowaniem aut elektrycznych – nie tylko na parkingach, ale i w ruchu. W Bawarii nie ukrywają, że chcą być pionierem tej technologii. Powstało już specjalne centrum badawcze Fraunhofer IISB, które ma się zająć rozwijaniem rozwiązań dla indukcyjnego ładowania. Bawarskie władze sfinansowały to centrum kwotą 7,5 miliona euro, a placówka ma działać przynajmniej do końca 2027 roku.
Dlaczego to takie ważne? Kluczowy problem dla rozwoju rynku aut elektrycznych to infrastruktura ładowania. W wielu regionach Niemiec – podobnie jak w Polsce – liczba ładowarek wciąż jest niewystarczająca. Każde rozwiązanie, które ogranicza konieczność planowania postojów czy walki o dostęp do ładowarki, to prawdziwa rewolucja. Jeśli systemy takie jak na A6 okażą się efektywne, mogą z czasem trafić na kolejne autostrady, a potem – kto wie – także do miast.
Co można zyskać, a co stracić?
Oczywiście, nowa technologia to nie tylko zalety. Instalacja indukcyjnych cewek w drogach jest kosztowna i wymaga zaawansowanych prac budowlanych. Pojawia się też pytanie o wytrzymałość takiego systemu na warunki pogodowe i intensywny ruch ciężarówek. Nie ma także pewności, czy odbiorniki będą na tyle tanie i uniwersalne, by producenci masowo montowali je w samochodach.
Z drugiej strony, jeśli Bawaria udowodni, że na dłuższą metę jest to rozwiązanie efektywne i tańsze od stawiania tysięcy nowych ładowarek, cały rynek może się przeorganizować. Wyobraźmy sobie, że już za kilka lat samochód elektryczny na autostradzie nie tylko nie będzie musiał zjeżdżać na ładowanie, ale wręcz będzie zyskiwał zasięg w trasie. Zmienia się wtedy także podejście producentów: akumulatory mogą być mniejsze, tańsze i lżejsze.
Polska – czy możemy na tym zyskać?
Chociaż Polska na razie nie ogłosiła podobnych projektów, obserwowanie niemieckich testów jest dla nas bardzo ważne. Jeśli system się sprawdzi, niewykluczone, że w ciągu dekady podobne technologie pojawią się i na naszych drogach – na początek może w miastach lub na najważniejszych trasach krajowych.
Warto zadać sobie pytanie: czy takie rozwiązanie to przyszłość elektromobilności, czy tylko technologiczna ciekawostka? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach – co Wy sądzicie o takim podejściu? Czy indukcyjne ładowanie „w trasie” to klucz do rozwoju rynku aut elektrycznych, czy może ślepa uliczka?
Dołącz do dyskusji