Spis treści
W świecie motoryzacji doszło do kolejnego, symbolicznego trzęsienia ziemi. Mercedes-Benz, ikona niemieckiej inżynierii, oficjalnie ogłosił strategiczne partnerstwo z chińskim startupem technologicznym Momenta. Cel? Wspólne stworzenie zaawansowanego systemu wspomagania kierowcy, który trafi do najnowszych modeli marki. To wiadomość o tyle istotna, że Mercedes jest ostatnim z wielkiej niemieckiej trójki, który zdecydował się na taki krok. Audi i BMW zrobiły to już wcześniej.
Niemiecka trójca w rękach jednego gracza
To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się niemożliwe, dziś staje się faktem. Trzech największych niemieckich producentów aut luksusowych – BMW, Mercedes-Benz i Audi – w kwestii kluczowej dla przyszłości motoryzacji technologii, zaufało tej samej firmie z Państwa Środka. Momenta, bo o niej mowa, staje się cichym zwycięzcą wyścigu o dostarczanie „mózgu” do samochodów, które będą jeździć po chińskich drogach.
Współpraca Mercedesa z Momentą nie jest zaskoczeniem dla wnikliwych obserwatorów rynku. Pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się już w zeszłym roku. Teraz mamy oficjalne potwierdzenie. Nowy, w pełni elektryczny model CLA, produkowany na rynek chiński, jeszcze tej jesieni zostanie wyposażony w system opracowany wspólnie z chińskimi inżynierami. System ma wspierać kierowcę na autostradach, w ruchu miejskim oraz podczas manewrów parkingowych.
Tym samym Mercedes dołącza do swoich odwiecznych rywali. BMW ogłosiło partnerstwo z Momentą w lipcu, zapowiadając implementację ich rozwiązań w nowej generacji pojazdów produkowanych lokalnie. Z kolei nowa marka AUDI, stworzona we współpracy z chińskim koncernem SAIC, zaledwie kilkanaście dni temu zaprezentowała swój pierwszy model, E5 Sportback, który również korzysta z technologii Momenta. W ten sposób wszyscy trzej giganci z Niemiec, przynajmniej na rynku chińskim, będą korzystać z rozwiązań tego samego dostawcy.
Czym dokładnie jest system od Momenta?
Momenta, założona w 2016 roku, to nie jest przypadkowa firma. Od początku była wspierana przez największych graczy, w tym koncerny SAIC, General Motors, Toyotę, Boscha, a także… samego Daimlera, czyli ówczesną spółkę-matkę Mercedesa. Niemcy zainwestowali w chiński startup już w 2017 roku, na bardzo wczesnym etapie jego rozwoju. Dzisiejsza decyzja jest więc owocem długofalowej strategii i obserwacji.
Kluczem do sukcesu Momenty jest jej autorska technologia oparta na sztucznej inteligencji i modelach językowych, nazwana „Flywheel”. Co najważniejsze z perspektywy praktycznej, system ten nie polega na mapach wysokiej rozdzielczości (HD maps). To ogromna przewaga, ponieważ uniezależnia go od konieczności stałego i kosztownego aktualizowania ultra-dokładnych map każdej drogi. Zamiast tego, system uczy się i adaptuje do otoczenia w czasie rzeczywistym, co jest kluczowe na dynamicznie zmieniających się chińskich drogach.
Dlaczego Chiny? I dlaczego teraz?
Decyzja europejskich marek premium o implementacji chińskiej technologii w swoich samochodach przeznaczonych na tamtejszy rynek ma głębokie uzasadnienie. Po pierwsze, chiński rynek motoryzacyjny jest najbardziej konkurencyjnym i zaawansowanym technologicznie rynkiem na świecie, zwłaszcza w segmencie pojazdów elektrycznych i inteligentnych. Lokalne marki, takie jak NIO, XPeng czy nawet technologiczni giganci wchodzący do branży, jak Xiaomi, oferują niezwykle zaawansowane systemy asystujące, które stały się jednym z głównych czynników przyciągających klientów.
Europejscy producenci, aby nawiązać równorzędną walkę, muszą oferować rozwiązania co najmniej tak dobre, a najlepiej lepsze. Opracowanie takiego systemu od zera, idealnie dopasowanego do specyfiki chińskich miast, przepisów i zachowań kierowców, zajęłoby lata i pochłonęło miliardy euro. Partnerstwo z lokalnym liderem, takim jak Momenta, jest po prostu drogą na skróty – szybszą, tańszą i potencjalnie bardziej efektywną. Systemy rozwijane w Europie i testowane na niemieckich autostradach nie zawsze radzą sobie w chaotycznym ruchu ulicznym Szanghaju czy Pekinu.
Co to oznacza na przyszłość?
Obserwujemy fascynujący zwrot w globalnej motoryzacji. Zachodnie koncerny, przez dekady będące synonimem innowacji, w obszarze oprogramowania i sztucznej inteligencji zaczynają pełnić rolę integratorów. Przyznają, że w pewnych dziedzinach, na kluczowych rynkach, lokalni gracze są po prostu lepsi i szybsi.
Czy to oznacza, że Mercedes, BMW i Audi rezygnują z własnych ambicji? Nie do końca. Prawdopodobnie będziemy świadkami rozwoju dwutorowego. Na rynek chiński będą trafiać samochody z oprogramowaniem od lokalnych partnerów, podczas gdy modele sprzedawane w Europie i USA nadal będą bazować na autorskich rozwiązaniach, rozwijanych w Niemczech.
Jednak doświadczenia i dane zebrane w Chinach bez wątpienia wpłyną na globalne strategie tych firm. To cicha rewolucja, w której tradycyjna inżynieria mechaniczna musi ustąpić miejsca potędze oprogramowania i sztucznej inteligencji. Mercedes nie oddaje sterów, ale pragmatycznie wybiera najlepszego pilota na najtrudniejszą trasę na świecie.
A co Wy sądzicie o tej strategii? Czy to oznaka siły i biznesowego pragmatyzmu, a może dowód na to, że Europa zaczyna tracić technologiczną przewagę w kluczowych obszarach? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji