Spis treści
Mercedes-Benz pokazał światu coś, co na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły dostawczak. Jednak pod znajomą karoserią kryje się ELF – Eksperymentalny Pojazd Ładujący. To nie jest zapowiedź nowego modelu, który za chwilę trafi do salonów. To mobilne laboratorium, w którym Niemcy testują i redefiniują absolutnie wszystko, co wiemy o ładowaniu samochodów elektrycznych. I robią to w sposób, który może wywrócić rynek do góry nogami.
Ładowanie szybsze niż tankowanie
Zapomnijmy na chwilę o wszystkim innym i skupmy się na liczbach, bo te robią największe wrażenie. Mercedes wziął standardowe, dobrze nam znane złącze CCS, z którego korzysta większość aut w Europie, i wycisnął z niego moc do 900 kW. Co to oznacza w praktyce? Akumulator o pojemności 100 kWh można naładować w zaledwie dziesięć minut. To wynik, który dziś jest poza zasięgiem jakiegokolwiek seryjnego samochodu.
Najważniejsza informacja jest jednak taka, że to nie jest odległa fantastyka naukowa. Inżynierowie Mercedesa twierdzą, że komponenty użyte do tego eksperymentu – bateria, sterowniki ładowania i samo gniazdo CCS – są już bardzo bliskie wersji produkcyjnej. Oznacza to, że superszybkie ładowanie może trafić do przyszłych modeli marki znacznie szybciej, niż się spodziewamy.
Jak to osiągnięto? We współpracy z firmą Alpitronic, znanym producentem stacji ładowania, wykorzystano ładowarkę przeznaczoną dla systemu MCS (Megawatt Charging System dla ciężarówek) i podłączono do niej kabel CCS z ulepszonym chłodzeniem. Efekt? Przesył prądu o natężeniu 1000 amperów, czyli dwukrotnie więcej niż pozwalają obecne standardy. To właśnie ta technologia pozwoliła prototypowemu modelowi Concept AMG GT XX podczas rekordowego przejazdu naładować się na 400 km zasięgu w zaledwie pięć minut. System MCS również jest na pokładzie vana ELF, ale służy głównie do testowania wytrzymałości komponentów w ekstremalnych warunkach. Mercedes na razie nie planuje montować tego potężnego złącza w autach osobowych.







Samochód jako powerbank dla domu i sieci
ELF to nie tylko prędkość. To także inteligencja. Drugim filarem rewolucji, którą bada Mercedes, jest ładowanie dwukierunkowe. Chodzi o to, by samochód nie tylko pobierał energię, ale także mógł ją oddawać z powrotem do domowej sieci (Vehicle-to-Home, V2H) lub nawet do publicznej sieci energetycznej (Vehicle-to-Grid, V2G).
Eksperymentalny van potrafi to robić na dwa sposoby: prądem przemiennym (AC), co jest idealne dla domowych wallboxów, oraz prądem stałym (DC), który lepiej sprawdza się przy współpracy z siecią publiczną. Potencjał jest gigantyczny. Bateria o pojemności 70-100 kWh może zasilać przeciętny dom jednorodzinny przez dwa do czterech dni, stanowiąc idealne zabezpieczenie na wypadek awarii prądu. To także sposób na realne oszczędności – można ładować auto w nocy, gdy prąd jest tani, a w dzień zasilać dom darmową energią z samochodu.
Mercedes podchodzi do tematu bardzo poważnie. Nowe, w pełni elektryczne modele CLA i GLC są już technicznie przygotowane do ładowania dwukierunkowego, a pierwsze komercyjne usługi w tym zakresie mają ruszyć w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii w 2026 roku. W dłuższej perspektywie firma rozważa nawet koncepcję „wirtualnego konta energetycznego”, gdzie nadwyżki energii z domowej fotowoltaiki moglibyśmy „wpłacić” na konto i wykorzystać później na publicznych stacjach ładowania.




Koniec z kablami? Mercedes testuje przyszłość
Trzeci obszar badań to wygoda. Mercedes w pojeździe ELF testuje dwa rozwiązania, które mają nas uwolnić od konieczności podłączania kabli.
Pierwszym jest ładowanie indukcyjne, działające na zasadzie rezonansu magnetycznego. Podjeżdżamy na specjalne miejsce parkingowe, a energia przekazywana jest bezprzewodowo z płyty w podłożu do odbiornika w podwoziu auta. Obecnie system działa z mocą 11 kW, czyli jak standardowy wallbox. To idealne rozwiązanie do domu, dla flot firmowych czy przyszłych autonomicznych taksówek.
Drugą opcją jest zautomatyzowane ładowanie kondukcyjne. Tutaj również mamy do czynienia z płytą w podłodze, ale transfer energii odbywa się przez fizyczne połączenie. Specjalny konektor w podwoziu pojazdu automatycznie łączy się z portem w płycie. Jest to rozwiązanie nieco bardziej wydajne niż indukcja, a równie wygodne dla użytkownika.


Co to wszystko oznacza dla nas?
Eksperymentalny van Mercedesa to nie jest tylko pokaz technologicznych muskułów. To mapa drogowa, która pokazuje kierunek rozwoju całej branży. Superszybkie ładowanie CCS na poziomie 900 kW może ostatecznie wyeliminować największą barierę dla kierowców – lęk przed długim postojem na ładowarce. To sprawi, że podróżowanie elektrykiem nie będzie różniło się od jazdy autem spalinowym.
Z kolei ładowanie dwukierunkowe ma potencjał, by zmienić nasz sposób myślenia o energii. Samochód przestaje być tylko środkiem transportu, a staje się aktywnym elementem domowego i krajowego ekosystemu energetycznego. To klucz do stabilizacji sieci opartej na odnawialnych źródłach energii. Technologie bezprzewodowe to z kolei ukłon w stronę segmentu premium i przyszłości, w której pojazdy będą ładować się same, bez udziału człowieka.
Mercedes pokazuje, że przyszłość elektromobilności to nie tylko lepsze baterie. To cały, inteligentnie połączony ekosystem, w którym ładowanie jest szybkie, wygodne i zintegrowane z naszym życiem. Granice tego, co możliwe, właśnie zostały przesunięte.
A jakie jest Wasze zdanie? Która z tych technologii najbardziej do Was przemawia i ma szansę na najszybsze wdrożenie? Czekamy na Wasze komentarze!
Dołącz do dyskusji