Spis treści
Nio, jeden z czołowych graczy na rynku pojazdów elektrycznych, właśnie ogłosiło ruch, który może wstrząsnąć nie tylko chińskim, ale i światowym rynkiem aut premium. Firma poinformowała, że doroczne święto marki, Nio Day 2025, odbędzie się znacznie wcześniej niż zwykle, bo już pod koniec września. To jednak nie zmiana daty jest tu najważniejsza, a to, co Nio zamierza wtedy pokazać i w jakiej cenie.
Koniec z tradycją, czas na rynkową ofensywę
Do tej pory Nio Day organizowano pod koniec roku, co pozwalało marce z przytupem wejść w nowy okres. Tegoroczna zmiana terminu na wrzesień to strategiczna decyzja. Firma chce w pełni wykorzystać szczyt sezonu sprzedażowego w czwartym kwartale, rzucając na rynek swój najnowszy produkt tuż przed gorączką zakupową.
Co więcej, Nio zerwało z jeszcze jedną tradycją. Miasto-gospodarz wydarzenia nie zostało wybrane, jak dotychczas, w głosowaniu społeczności użytkowników. Tym razem zarząd postawił na Hangzhou, stolicę prowincji Zhejiang. Wybór ten jest niezwykle symboliczny. To właśnie w Hangzhou swoje siedziby mają tacy giganci jak Geely Auto czy Leapmotor. Decyzja Nio jest więc odczytywana jako rzucenie rękawicy konkurencji na jej własnym podwórku. To pokaz siły i pewności siebie.
Gwoździem programu jest cena
Główną gwiazdą Nio Day 2025 będzie oficjalna premiera trzeciej generacji flagowego SUV-a, modelu ES8. Samochód został już częściowo zaprezentowany 21 sierpnia, a firma ruszyła z jego przedsprzedażą. I to właśnie tutaj kryje się prawdziwa bomba.
Nowy Nio ES8, wyposażony w akumulator o pojemności 100 kWh, został wyceniony w przedsprzedaży na 416 800 juanów (około 213 000 złotych). To kwota, która może nie robić wrażenia w oderwaniu od kontekstu. Jeśli jednak porównamy ją z ceną poprzednika w tej samej wersji, zobaczymy skalę obniżki. Poprzedni ES8 ze 100 kWh baterią startował od poziomu 556 000 juanów. Oznacza to redukcję ceny aż o 139 200 juanów, czyli o ponad 25 procent.



To nie wszystko. Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja w przypadku popularnej opcji BaaS (Battery as a Service), czyli wynajmu baterii. Tutaj cena startowa nowego ES8 wynosi 308 800 juanów (158 000 zł), podczas gdy za poprzedni model trzeba było zapłacić 428 000 juanów. Różnica jest więc kolosalna i z pewnością przyciągnie uwagę klientów, którzy do tej pory uważali Nio za markę zbyt drogą.
Co najważniejsze, William Li, założyciel i prezes Nio, zapewnił, że obecna cena przedsprzedażowa, mimo tak dużej obniżki, wciąż gwarantuje firmie marżę zysku. A to nie koniec dobrych wiadomości dla klientów. Na chińskim rynku motoryzacyjnym ostateczna cena modelu przy oficjalnej premierze jest zazwyczaj jeszcze niższa niż w przedsprzedaży.
Co jeszcze zobaczymy w Hangzhou?
Choć nowy ES8 będzie w centrum uwagi, Nio może mieć w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę. Z doniesień medialnych wynika, że podczas Nio Day 2025 może zadebiutować specjalna edycja modelu Firefly. To submarka Nio, która ma oferować mniejsze, bardziej kompaktowe pojazdy elektryczne. Pierwszy model Firefly zadebiutował w Chinach w kwietniu, a 14 sierpnia marka oficjalnie weszła na rynek europejski, rozpoczynając dostawy w Norwegii i Holandii. Prezentacja specjalnej wersji podczas tak ważnego wydarzenia mogłaby znacząco wzmocnić pozycję nowej submarki.
Prawdopodobny rozwój sytuacji
Decyzje Nio to czytelny sygnał, że firma zaostrza kurs i wchodzi w otwartą walkę o klienta, także za pomocą ceny. Radykalna obniżka flagowego SUV-a, przy jednoczesnym zapewnieniu o rentowności, to ruch, który może zapoczątkować nową falę wojny cenowej w segmencie premium. Konkurenci, zarówno chińscy, jak i europejscy, nie będą mogli zignorować tak agresywnej strategii. Możemy spodziewać się odpowiedzi ze strony takich marek jak Xpeng, Li Auto, a być może także Audi, BMW czy Mercedes-Benz, które będą musiały dostosować swoją politykę cenową na kluczowym, chińskim rynku.
Zmiana terminu Nio Day oraz rezygnacja z głosowania społeczności sugerują również, że firma staje się bardziej scentralizowana i zdeterminowana w realizacji celów biznesowych. To może oznaczać nieco mniej „festiwalowego” charakteru marki, a więcej skupienia na twardych danych sprzedażowych.
Dla nas, w Europie, najważniejsze jest to, że agresywna polityka cenowa w Chinach może z czasem przełożyć się na bardziej konkurencyjne oferty na Starym Kontynencie. Nio, wraz ze swoimi submarkami Onvo i Firefly, ma ambitne plany globalnej ekspansji, a niższe ceny z pewnością byłyby kluczem do zdobycia serc i portfeli europejskich kierowców.
A co Wy sądzicie o nowej strategii Nio? Czy tak drastyczna obniżka ceny flagowego modelu to strzał w dziesiątkę, czy ryzykowna gra? Czy wojna cenowa w segmencie premium dotrze także do Polski? Zapraszamy do ożywionej dyskusji w komentarzach!
Dołącz do dyskusji