Spis treści
Liczba samochodów elektrycznych na polskich drogach rośnie w imponującym tempie. Optymistyczne prognozy mówią, że z obecnych około 115 tysięcy, nasza flota aut na prąd może spuchnąć do blisko 1,9 miliona do końca tej dekady. To rewolucja, która dzieje się na naszych oczach. Jest jednak jeden, potężny problem. O ile z entuzjazmem przesiadamy się do elektryków, o tyle zapominamy o zapewnieniu im „paliwa”. Sieć publicznych ładowarek w Polsce nie nadąża za rynkiem, a najnowszy raport firmy ChargePlanner maluje obraz kraju dwóch prędkości, w którym część regionów zostaje daleko w tyle.
Optymizm na drogach, alarm w statystykach
Liczby są bezlitosne. Z raportu wynika, że obecnie w Polsce mamy zainstalowane zaledwie 15,6% mocy publicznych ładowarek, której będziemy potrzebować w ciągu najbliższych pięciu lat. Obecna moc to 318 megawatów (MW), podczas gdy zapotrzebowanie szacowane jest na 2040 MW. To gigantyczna przepaść, która stawia nas w ogonie Europy i grozi wyhamowaniem tak dobrze zapowiadającego się trendu elektromobilności.
Sytuacja nie jest beznadziejna. Nadzieję budzą regulacje unijne, takie jak Rozporządzenie o infrastrukturze paliw alternatywnych (AFIR), które narzucają na kraje członkowskie konkretne cele. Coraz aktywniej działają też samorządy, ogłaszając przetargi na budowę nowej infrastruktury. Jednak kluczowym problemem, który uwypukla raport, jest ogromne zróżnicowanie regionalne. Inwestycje koncentrują się tam, gdzie potencjał biznesowy jest największy, pogłębiając istniejące już podziały. Analiza mapy Polski pod kątem dostępności ładowarek pokazuje, że mamy do czynienia z dwiema zupełnie różnymi rzeczywistościami.
Zielone wyspy na mapie Polski. Kto jest liderem?
Na tle całego kraju wyróżniają się województwa zachodnie i południowe. To one są obecnie liderami w budowie infrastruktury, choć nawet im daleko do ideału. Na czele rankingu znajduje się województwo lubuskie, które zrealizowało już 35% swojego celu na 2030 rok. Działa tam 16 MW mocy, a do osiągnięcia celu potrzeba kolejnych 30 MW.
Na drugim miejscu plasuje się województwo opolskie z 10 MW mocy, co stanowi 28% zakładanego celu. Podium zamyka województwo zachodniopomorskie, które ma 22 MW mocy, realizując swój plan w 26%.
Choć te regiony wypadają najlepiej w skali kraju, trzeba jasno powiedzieć – nawet liderzy nie dotarli jeszcze do połowy drogi. Pokazuje to skalę wyzwania, jaka stoi przed całą Polską. Jeśli nawet w regionach o największym postępie brakuje ponad 60% docelowej infrastruktury, to sytuacja w pozostałej części kraju musi budzić poważny niepokój.
Wschodnia ściana bez prądu. Gdzie jest najgorzej?
Niestety, analiza danych potwierdza najgorsze obawy. Największe deficyty w infrastrukturze ładowania koncentrują się we wschodniej części Polski. Trzy województwa – podlaskie, lubelskie i świętokrzyskie – znajdują się w krytycznej sytuacji. Każde z nich zrealizowało zaledwie 9% swojego celu na 2030 rok.
- W Podlaskiem działa zaledwie 5 MW mocy, podczas gdy potrzeba aż 59 MW.
- W Świętokrzyskiem dostępne są 4 MW, a cel to 49 MW.
- W Lubelskiem, które ma 9 MW, brakuje aż 88 MW do osiągnięcia wymaganego poziomu 97 MW.
Ciekawym i niepokojącym przypadkiem jest województwo mazowieckie. Mimo że ma zainstalowaną największą moc w kraju (50 MW), to ze względu na ogromne zapotrzebowanie (docelowo 421 MW), zrealizowało zaledwie 12% swojego planu. To pokazuje, że nawet w najbogatszym regionie, z Warszawą jako centrum, infrastruktura nie nadąża za rosnącą liczbą aut elektrycznych.
Niewiele lepiej jest w innych częściach kraju. Województwa małopolskie i podkarpackie zrealizowały swój cel w 13%, pomorskie w 14%, a warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i dolnośląskie – w 16%. To obrazuje systemowy problem, który dotyka niemal cały kraj, ale jego epicentrum znajduje się na wschodzie.
Co dalej? Czas na strategiczne działanie
Raport ChargePlanner to nie tylko zbiór danych, ale przede wszystkim sygnał alarmowy. Bez zmasowanych i strategicznie zaplanowanych inwestycji, Polsce grozi komunikacyjny paraliż elektromobilności. Powstanie „cyfrowego wykluczenia” w wersji motoryzacyjnej, gdzie mieszkańcy zachodniej Polski będą mogli swobodnie podróżować elektrykami, a dla mieszkańców wschodnich regionów stanie się to luksusem lub będzie wymagało skomplikowanego planowania.
Rozwiązaniem nie jest przypadkowe stawianie pojedynczych ładowarek. Potrzebne jest strategiczne podejście, uwzględniające lokalne potrzeby. Należy analizować natężenie ruchu na kluczowych trasach krajowych, takich jak Via Carpatia, identyfikować popularne cele turystyczne i zapewniać pokrycie nie tylko w stolicach województw, ale także w mniejszych miejscowościach powiatowych. To zadanie dla rządu, samorządów i prywatnych operatorów, którzy muszą ze sobą współpracować.
Rewolucja elektryczna w Polsce przyspiesza. Pytanie brzmi, czy nasza infrastruktura zdąży na nią zareagować. Jeśli nie, piękny sen o milionach bezemisyjnych aut na drogach może zamienić się w koszmar kierowców, szukających wolnej i działającej ładowarki.
A jakie są Wasze doświadczenia z publiczną siecią ładowania? Czy odczuwacie różnice między regionami? Czy planując dłuższą podróż elektrykiem, musicie starannie omijać pewne części kraju? Czekamy na Wasze głosy w dyskusji.
Dołącz do dyskusji