Spis treści
Xiaomi dopiero co zadebiutowało na rynku elektryków, a już rzuca rękawicę gigantom. Po sukcesie sedana SU7, przyszedł czas na coś większego – Xiaomi YU7, czyli pierwszy SUV w gamie chińskiego producenta. Ale to nie wszystko. YU7 Max, najmocniejsza wersja tego auta, właśnie została przyłapana w pełnym kamuflażu. I wygląda na to, że Xiaomi nie zamierza odpuszczać – wręcz przeciwnie, chce zawojować segment premium.
Agresywny styl, sportowe detale
Nowe zdjęcia szpiegowskie pokazują wersję Xiaomi YU7 Max niemal bez żadnych osłon. W oczy rzucają się liczne elementy z włókna węglowego – lusterka, spojlery, obudowy reflektorów, a nawet wnętrze z karbonowym wykończeniem deski rozdzielczej i kierownicy. Na ogromnych, 21-calowych kutych felgach SUV prezentuje się jak pełnoprawny sportowiec. Trudno mówić tu o subtelności – Max ma wyglądać groźnie. I wygląda.
Dane techniczne? Robią wrażenie
Xiaomi YU7 Max to nie tylko ładna sylwetka. Ten samochód naprawdę ma czym jechać. Na pokładzie znajdziemy dwa silniki elektryczne – jeden z przodu (220 kW), drugi z tyłu (285 kW), co razem daje 690 KM i aż 866 Nm momentu obrotowego. Sprint do setki? 3,23 sekundy. Prędkość maksymalna? 253 km/h.
Zasilany jest dużym, 101,7 kWh akumulatorem litowo-jonowym i działa w technologii 800 V, co pozwala na superszybkie ładowanie (do 5,2C). Zasięg? Nawet 760 km według normy CLTC – czyli teoretycznie bezproblemowy wyjazd z Warszawy do Berlina i z powrotem na jednym ładowaniu (przynajmniej w teorii).
Xiaomi YU7 Max nie zapomina też o sportowym prowadzeniu – na pokładzie znajdziemy adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne i czterotłoczkowe zaciski Brembo. Xiaomi nie ukrywa, że ten samochód to pokaz siły – zarówno technologicznej, jak i wizerunkowej.
Praktyczność i technologia dla rodziny
Xiaomi YU7 bazuje na tej samej platformie Modena co sedan SU7, ale ma zupełnie inny charakter. To SUV o długości około 4,8 metra, z większym prześwitem i bardziej pionowym tyłem. Wszystko po to, by poprawić komfort pasażerów z tyłu i zapewnić więcej przestrzeni dla rodziny. Dzięki temu Xiaomi YU7 staje się realną alternatywą dla Modelu Y Tesli – auta, które zdominowało rynek elektrycznych SUV-ów średniej wielkości.
Wnętrze? Bardzo cyfrowe. Ekran 16,1 cala, autorski system HyperOS, procesor Snapdragon 8295, a także autonomiczny system Xiaomi Pilot Pro oparty na chipie Nvidia Orin. Wspiera go lidar, kamery 360° i zestaw czujników ultradźwiękowych – wszystko to, co powinno znaleźć się dziś w nowoczesnym elektryku.
Xiaomi gra na wielu frontach
Xiaomi YU7 Max to nie jedyny wariant. W ofercie pojawią się również słabsze wersje z napędem AWD o mocy 489 KM, czyli zestaw: 145 kW przód + 220 kW tył. Dla mniej wymagających – bardziej przystępna cenowo opcja.
Oficjalna premiera YU7 zaplanowana jest na 26 czerwca 2025 roku, podczas wielkiego eventu marki. Poza samochodem Xiaomi pokaże także nowy smartfon Flip 2 i tablet Pad 7S Pro, a także nową kategorię sprzętu „dla kolejnej generacji”. Tego wieczoru firma będzie chciała pokazać, że nie jest już tylko producentem telefonów.
Jak Xiaomi planuje uniknąć problemów SU7?
W przypadku debiutu Xiaomi SU7, chociaż sprzedaż była ogromna (ponad 28 tys. sztuk w maju), klienci musieli czekać na swoje samochody nawet do 51 tygodni. Tym razem Xiaomi chce być lepiej przygotowane – produkcja YU7 już trwa, a na terenie fabryki w dzielnicy Yizhuang w Pekinie zgromadzono tysiące gotowych egzemplarzy. To sugeruje, że premiera nie będzie tylko medialną zagrywką, ale realnym startem sprzedaży.
Ile to będzie kosztować?
Według przecieków, bazowa wersja Xiaomi YU7 ma kosztować około 245 900 juanów, czyli w przeliczeniu na złotówki około 127 000 zł. To oznacza bardzo agresywną strategię cenową – zwłaszcza w porównaniu do Tesli Model Y czy nawet innych chińskich konkurentów. Dla porównania: SU7 startuje od 215 900 juanów (ok. 111 000 zł).
Choć Xiaomi nie podało jeszcze ceny wersji Max, można założyć, że będzie ona droższa o co najmniej 30–40 tysięcy juanów. Mówimy więc o poziomie około 280 000–290 000 RMB, czyli blisko 150 000 zł – nadal bardzo konkurencyjnie, jak na tak mocne auto.
Co dalej?
Xiaomi nie ukrywa, że chce być czymś więcej niż tylko producentem jednego auta. Firma właśnie kupiła nową działkę przemysłową o powierzchni niemal 50 hektarów w Pekinie, inwestując ponad 87 milionów dolarów. Powstaje też nowy oddział w Szanghaju, odpowiedzialny za sprzedaż, wynajem i obsługę EV.
To pokazuje długofalowy plan. Xiaomi nie wchodzi w motoryzację „na próbę” – to pełnoprawny gracz z ambicjami, by zostać w branży na dobre. Jeśli tempo rozwoju się utrzyma, w ciągu kilku lat może stać się jednym z najważniejszych producentów samochodów elektrycznych na świecie.
Xiaomi kontra Tesla: czy to w ogóle walka?
Na pierwszy rzut oka – nie. Tesla to gigant. Xiaomi dopiero zaczyna. Ale w Chinach Tesla coraz częściej przegrywa z lokalnymi markami. Xiaomi ma rozpoznawalność, lojalnych klientów i ogromne zaplecze technologiczne. Jeśli dołoży do tego dobrą jakość i niezawodność, może nie tylko powalczyć z Teslą, ale też z markami takimi jak NIO, Xpeng czy Zeekr.
Xiaomi YU7 (a w szczególności wersja Max) to bardzo wyraźny sygnał: „jesteśmy gotowi na więcej”.
A co Wy o tym sądzicie?
Czy Xiaomi ma szansę naprawdę zagrozić Tesli w segmencie elektrycznych SUV-ów? Czy model Max to tylko pokazówka, czy może realna alternatywa dla sportowych EV? Jakie są Wasze oczekiwania wobec marki, która jeszcze do niedawna była kojarzona głównie z telefonami?
Dajcie znać w komentarzach – chętnie poznamy Wasze opinie i przewidywania!
Dołącz do dyskusji