Spis treści
Parkujesz i gotowe. Samochód zaczyna się ładować, a Ty nie musisz nawet myśleć o kablach, wtyczkach i brudzeniu rąk. Brzmi jak przyszłość, prawda? Porsche właśnie ogłosiło, że ta przyszłość jest już dostępna. Przynajmniej dla właścicieli nadchodzącego, elektrycznego modelu Cayenne. Problem? Cena tej wygody może zwalić z nóg.
Niemiecki producent zaprezentował działającą, bezprzewodową ładowarkę indukcyjną o mocy 11 kW. To nie pierwszy tego typu wynalazek na świecie, ale według Porsche – pierwszy tak mocny i szeroko dostępny dla klientów. To krok w stronę prawdziwej autonomii, gdzie samochód nie tylko sam zaparkuje, ale też samodzielnie uzupełni energię. Wizja rodem z koncepcji Tesla Robocab staje się coraz bardziej realna. Ale jak to zwykle bywa z nowościami, cena jest zaporowa.
Cena, która szokuje
Przygotujcie się na konkretne liczby, bo to one robią tu największe wrażenie. Przedstawiciel Porsche w rozmowie z dziennikarzami podczas targów IAA Mobility w Monachium zdradził, że sama płyta ładująca montowana na podłodze garażu będzie kosztować w Niemczech około 5000 euro. To kwota z podatkiem VAT, ale wciąż astronomiczna.
To jednak nie koniec wydatków. Aby elektryczny Cayenne mógł w ogóle przyjąć prąd bezprzewodowo, musi być wyposażony w specjalny odbiornik. Ten element to kolejny wydatek, który winduje łączną cenę całego systemu do niemal 7000 euro. Przeliczając na złotówki po kursie 4,25 zł za euro, mówimy o kwocie blisko 30 000 zł. Za te pieniądze można dziś kupić sprawny, używany samochód.
Dla porównania, popularny i ceniony na rynku Wall Connector od Tesli kosztuje w Niemczech 535 euro. Oznacza to, że za bezprzewodowy system od Porsche zapłacimy prawie dziesięciokrotnie więcej niż za jedną z najlepszych domowych ładowarek przewodowych. To pokazuje skalę dopłaty za sam fakt, że nie musimy wpinać wtyczki do gniazda.
Czy to ma sens?
W świecie Porsche kwota 7000 euro to po prostu kolejna, dość droga opcja na liście wyposażenia dodatkowego. Klienci tej marki są przyzwyczajeni do personalizowania swoich aut za dziesiątki tysięcy euro. W tym kontekście, wygoda polegająca na całkowitym wyeliminowaniu kabli może być dla niektórych warta swojej ceny.
Zwolennicy tego rozwiązania podkreślają też inne korzyści. Brak fizycznego połączenia oznacza brak ryzyka uszkodzenia pinów w porcie ładowania, co mogłoby prowadzić do kosztownych napraw. Eliminuje też problem zapominalstwa – już nigdy nie zdarzy się sytuacja, w której rano odkrywamy, że auto nie naładowało się przez noc, bo zapomnieliśmy je podłączyć. Parkujesz, a reszta dzieje się sama.
Technologia z najwyższej półki
Nie można jednak odmówić Porsche, że od strony technicznej ich rozwiązanie jest imponujące. Płyta ładująca, ważąca około 50 kilogramów, nie wymaga żadnych dodatkowych, zewnętrznych skrzynek sterujących. Podłącza się ją bezpośrednio do domowej instalacji elektrycznej. Dostępne będą dwie wersje, obie o mocy 11 kW – jednofazowa (48 A) i trójfazowa (16 A).
Inżynierowie zadbali też o bezpieczeństwo. Płyta jest wodoodporna i wyposażona w czujniki radarowe, które natychmiast przerywają ładowanie, jeśli wykryją na niej metalowe przedmioty, zwierzęta lub człowieka. To kluczowe dla spokoju ducha użytkowników.
Co ciekawe, odbiornik w samochodzie jest chłodzony cieczą i przekazuje energię w postaci prądu stałego (DC) prosto do akumulatora, omijając pokładową ładowarkę AC. Sama płyta nadawcza jest chłodzona powietrzem. Sprawność całego systemu wynosi 90%. To nieco mniej niż w przypadku ładowarek przewodowych, gdzie sprawność sięga 94-96%, ale jak na technologię bezprzewodową, jest to znakomity wynik. Strata energii jest naprawdę niewielka.
Co dalej z ładowaniem bez kabli?
Porsche jest tu pionierem, który przeciera szlaki. Wysoka cena jest typowa dla każdej nowej technologii. Pamiętamy czasy, gdy telewizory plazmowe kosztowały fortunę, a dziś za ułamek tej kwoty kupujemy znacznie lepsze ekrany. Podobnie będzie z ładowaniem indukcyjnym.
Wejście na rynek tak prestiżowej marki jak Porsche z pewnością przyspieszy rozwój. Możemy się spodziewać, że inni producenci premium, jak BMW, Mercedes czy Audi, wkrótce zaprezentują swoje odpowiedzi. Wzrost konkurencji i skali produkcji nieuchronnie doprowadzi do spadku cen. Dziś to luksusowa fanaberia, ale za kilka lat może stać się standardem w droższych autach elektrycznych, a z czasem trafić także do bardziej popularnych modeli.
Technologia ta jest kluczowa dla w pełni autonomicznej przyszłości. Samochód, który sam jeździ, musi też sam się ładować. Bezprzewodowa indukcja jest tu jedynym logicznym rozwiązaniem. Porsche pokazuje, że technologia jest gotowa. Teraz pozostaje czekać, aż stanie się dostępna dla mas.
A co Wy sądzicie o takim rozwiązaniu? Czy kwota blisko 30 000 zł to akceptowalna cena za absolutną wygodę, czy może to przerost formy nad treścią? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
Dołącz do dyskusji