Spis treści
Tesla po latach oczekiwań wreszcie dołącza do świata ładowania dwukierunkowego. Potwierdzono, że nowa Tesla Model Y w wersji Performance będzie mógł oddawać energię z powrotem do sieci domowej lub zasilać urządzenia zewnętrzne. To funkcja, którą konkurencja oferuje od dawna, a jej brak był jedną z częściej wytykanych wad w ekosystemie Elona Muska. Teraz to się zmienia, choć nie bez kilku warunków.
Zasilacz na kółkach, ale na razie przez adapter
Na ten moment nowa funkcjonalność jest mocno ograniczona. Tesla potwierdziła, że Model Y Performance obsługuje technologię Vehicle-to-Load (V2L). W praktyce oznacza to, że samochód może działać jak gigantyczny powerbank. Za pomocą specjalnego adaptera podłączanego do portu ładowania, będziemy mogli zasilać praktycznie dowolne urządzenia elektryczne – od laptopa i ekspresu do kawy na kempingu, po elektronarzędzia na budowie.
Moc, jaką zaoferuje nowa Tesla Model Y, jest imponująca. Mówi się o maksymalnej mocy eksportu na poziomie nawet 11.5kW. W praktyce, przy zasilaniu urządzeń przez standardowe gniazdka, realna ciągła moc wyniesie od 3 do 5kW. To w zupełności wystarczy, aby poradzić sobie z większością domowych i warsztatowych sprzętów. Aktywacja funkcji ma nastąpić poprzez aktualizację oprogramowania (OTA) do wersji 2025.20 lub nowszej, która spodziewana jest w czwartym kwartale 2025 roku.
Należy jednak pamiętać, że do skorzystania z V2L potrzebny będzie odpowiedni adapter. Tesla oferuje swoje rozwiązanie, ale na rynku dostępne są też produkty firm trzecich, których koszt waha się w granicach 200–400 dolarów.
Prawdziwa rewolucja dopiero nadejdzie
Funkcja V2L to jednak tylko przedsmak tego, co najważniejsze. Prawdziwą zmianą jest zapowiedź wsparcia dla technologii Vehicle-to-Home (V2H), która pozwoli na zasilanie całego domu energią zgromadzoną w akumulatorze samochodu. To rozwiązanie, które może zrewolucjonizować sposób, w jaki myślimy o bezpieczeństwie energetycznym. W przypadku awarii sieci energetycznej, Tesla Model Y z baterią o pojemności około 82kWh będzie w stanie podtrzymać działanie kluczowych domowych urządzeń przez kilka dni.
Wprowadzenie V2H nie będzie jednak tak proste jak w przypadku V2L. Oprócz samochodu z odpowiednim oprogramowaniem, konieczna będzie instalacja dodatkowego sprzętu w domu. Tesla wskazuje tu na kompatybilność z systemem Powerwall 3 lub innym, zewnętrznym falownikiem dwukierunkowym. Koszty takiej instalacji, wraz z niezbędnym osprzętem, mogą wynieść od 1000 do 2500 dolarów, nie licząc ceny samego magazynu energii, jeśli nie zdecydujemy się na rozwiązanie zintegrowane.


Dlaczego teraz i dlaczego tylko w najdroższej wersji?
Informacje o tym, że pokładowe ładowarki w Teslach od lat posiadają techniczną zdolność do pracy dwukierunkowej, krążyły w branży od dawna. Dlaczego więc producent zdecydował się na odblokowanie tej funkcji dopiero teraz i to wyłącznie w topowej wersji Tesla Model Y Performance? Odpowiedź wydaje się prosta: to przemyślana strategia marketingowa.
Tesla, wprowadzając tę wyczekiwaną nowość jako ekskluzywną dla najdroższego wariantu, chce dodatkowo zachęcić klientów do jego wyboru. To klasyczne budowanie przewagi produktu, nawet jeśli jest ona oparta wyłącznie na oprogramowaniu. Jest jednak więcej niż prawdopodobne, że to tylko pierwszy krok. W miarę upływu czasu funkcja ładowania dwukierunkowego niemal na pewno zostanie odblokowana również w tańszych wersjach Modelu Y, a być może także w starszych pojazdach, które są technicznie do tego przygotowane.
Dla Tesli jest to również ruch konieczny, aby dogonić konkurencję. Marki takie jak Hyundai, Kia czy Ford oferują ładowanie dwukierunkowe w swoich popularnych modelach od lat. Dalsze ignorowanie tego trendu byłoby dla amerykańskiego giganta strategicznym błędem.



Co to oznacza dla rynku i dla nas?
Uruchomienie ładowania dwukierunkowego w najpopularniejszym samochodzie elektrycznym na świecie to ważny sygnał dla całej branży. Popularyzacja technologii V2H może w przyszłości zmienić nasze domy w małe, samowystarczalne elektrownie. W połączeniu z instalacją fotowoltaiczną, samochód elektryczny przestaje być tylko środkiem transportu, a staje się kluczowym elementem domowego ekosystemu energetycznego. Pozwoli magazynować nadwyżki energii ze słońca w ciągu dnia i wykorzystywać je do zasilania domu wieczorem, zmniejszając rachunki za prąd i zwiększając niezależność od sieci.
Pojawienie się tej funkcji w Tesli z pewnością przyspieszy jej adaptację na szerszą skalę. Pozostaje jednak pytanie, jak szybko i na jakich warunkach zostanie ona udostępniona posiadaczom innych modeli i wersji.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy ładowanie dwukierunkowe to funkcja, na którą czekaliście i która może wpłynąć na Waszą decyzję o zakupie samochodu elektrycznego? A może to tylko ciekawy, ale wciąż niszowy dodatek? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji