Spis treści
Rynek infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych wchodzi w nową fazę. Jeszcze kilka lat temu kierowcy martwili się głównie o to, czy proces ładowania w ogóle się rozpocznie. Dziś ten etap mamy już za sobą. Technologia dojrzała, a punkt ciężkości przeniósł się w stronę precyzji rozliczeń i cyberbezpieczeństwa. Niemiecki automobilklub ADAC wziął pod lupę dwanaście wallboxów spełniających rygorystyczne normy pomiarowe. Wnioski są budujące, choć w beczce miodu znalazła się spora łyżka dziegciu związana z ochroną danych użytkownika.
Wybór odpowiedniego urządzenia do garażu przestaje być prostą decyzją zakupową. Coraz częściej stacja ładowania staje się elementem firmowego systemu rozliczeń. Kierowcy ładujący służbowe auta w domu potrzebują dowodów na zużytą energię, by pracodawca lub fiskus nie mieli wątpliwości co do kosztów. Podobnie wygląda sytuacja we wspólnotach mieszkaniowych, gdzie kilku sąsiadów dzieli jedno gniazdko. Tutaj nie ma miejsca na szacunki – liczy się każdy kilowatogodzina potwierdzona certyfikatem.
Niezawodność to już standard
Najważniejsza wiadomość z Centrum Technicznego ADAC w Landsbergu brzmi: te urządzenia po prostu działają. Inżynierowie przeprowadzili ponad 900 sesji ładowania na pięciu różnych modelach samochodów elektrycznych. Wynik tego maratonu jest imponujący. Nie odnotowano ani jednego przerwania procesu ładowania z winy urządzenia.
Dla użytkownika końcowego to sygnał, że producenci odrobili lekcje z podstaw elektrotechniki. Kupując certyfikowany wallbox, nie musimy się już zastanawiać, czy rano zastaniemy auto z pełną baterią. Walka o klienta przenosi się więc na inne pola: ergonomię, oprogramowanie i zużycie energii w stanie spoczynku.
Austriacka precyzja i szwedzki minimalizm
Zwycięzcą testu okazał się model KEBA KeContact P40. Co ciekawe, nie jest to urządzenie najdroższe w zestawieniu (kosztuje około 1300 euro), a mimo to pokonało konkurencję funkcjonalnością. ADAC docenił ten sprzęt za przemyślane zarządzanie kablem oraz aplikację, która nie wymaga doktoratu z informatyki do obsługi. To dowód na to, że w codziennym użytkowaniu wygrywają rozwiązania proste i intuicyjne.
Tuż za liderem uplasowały się dwa urządzenia o zupełnie innej filozofii: ABB Terra AC oraz Charge Amps Dawn Professional DE. Rywalizacja tych modeli dobrze obrazuje dwa podejścia do interfejsu użytkownika:
- ABB stawia na klasyczne rozwiązanie z wyświetlaczem na obudowie. Użytkownik podchodzi do ściany i widzi wszystkie parametry.
- Charge Amps rezygnuje z ekranu na rzecz rozbudowanej aplikacji mobilnej.
To drugie podejście ma wymierną korzyść: oszczędność energii. Wallbox od ABB w trybie czuwania pobiera 5,7 wata, podczas gdy szwedzka konstrukcja zadowala się wynikiem 3,6 wata. W skali roku, przy rosnących cenach prądu, te „drobne” różnice zaczynają mieć znaczenie dla portfela, zwłaszcza że urządzenie czuwa przez większość doby.
Poważna wpadka z bezpieczeństwem
Sielankowy obraz testu zburzyły wyniki modelu DaheimLader Business od firmy New Inergy. Urządzenie to, mimo poprawnego działania w kwestii ładowania, okazało się cyfrowym sitem. Eksperci ADAC wykryli w nim krytyczne luki bezpieczeństwa.
Problem nie był błahy. Nie chodziło o skomplikowany atak hakerski, ale o błędy, które pozwalały na odczytanie haseł administratora oraz – co gorsza – danych dostępowych do domowej sieci Wi-Fi klienta. Dalsza analiza wykazała, że przez luki w oprogramowaniu można było dostać się nawet do systemów producenta (back-endu). W epoce, gdy domowa sieć łączy komputery, telefony i systemy alarmowe, takie urządzenie staje się koniem trojańskim w garażu.
Werdykt mógł być tylko jeden. Mimo dobrej jakości wykonania mechanicznego, ADAC wystawił ocenę niedostateczną (5,0 w niemieckiej skali). To jasny sygnał dla branży: bezpieczeństwo IT w urządzeniach IoT (Internetu Rzeczy) jest tak samo ważne, jak bezpieczeństwo elektryczne.
Reakcja producenta
Warto odnotować, że firma New Inergy zareagowała na doniesienia w sposób profesjonalny. Sprzedaż wadliwego modelu została wstrzymana, a klienci otrzymali informację o zagrożeniu. Producent opracował i udostępnił aktualizację oprogramowania, która łata wykryte dziury.
Sytuacja została opanowana, ale niesmak pozostaje. Ten przypadek pokazuje, jak ryzykowne może być podłączanie do sieci urządzeń, które nie przeszły niezależnych audytów bezpieczeństwa cyfrowego.
Na co patrzeć przy wyborze?
Analiza wyników niemieckiego testu pozwala wyciągnąć wnioski przydatne także dla polskich kierowców. Szukając wallboxa do celów rozliczeniowych, nie warto kierować się wyłącznie ceną czy wyglądem obudowy.
Kluczowa jest łączność. Urządzenie musi stabilnie komunikować się ze światem – czy to przez LAN, Wi-Fi czy sieć komórkową. Bez tego eksport danych do Excela czy pliku PDF (niezbędnego dla księgowości) stanie się koszmarem. Wygodny eksport historii ładowania to funkcja, którą docenia się zazwyczaj dopiero pod koniec miesiąca, gdy trzeba rozliczyć koszty z pracodawcą.
Drugim aspektem jest proza życia, czyli zarządzanie kablem. Długi, gruby przewód leżący na podłodze garażu to gwarancja brudnych rąk i spodni. Wallboxy oferujące sensowne uchwyty lub wnęki na wtyczkę (jak zwycięska KEBA) zyskują w codziennym użytkowaniu znacznie więcej, niż modele z bajeranckim podświetleniem LED.
Przyszłość domowego ładowania
Rynek wallboxów będzie ewoluował w stronę coraz większej integracji z domową energetyką. Same funkcje ładowania są już opanowane. Teraz walka toczy się o to, kto lepiej zintegruje się z fotowoltaiką, pompą ciepła i dynamicznymi taryfami za energię.
Wpadka z DaheimLader wymusi na producentach większy nacisk na cyberbezpieczeństwo. Możemy spodziewać się, że w kolejnych testach i certyfikacjach ten aspekt będzie punktowany znacznie surowiej. Dla konsumentów to dobra wiadomość – nasze domowe sieci będą bezpieczniejsze.
Pozostaje pytanie, czy polscy użytkownicy są gotowi dopłacać za certyfikowane liczniki i zaawansowane zabezpieczenia, czy wciąż głównym kryterium pozostanie najniższa cena na popularnym portalu aukcyjnym.
A jak wygląda Wasze podejście do domowego ładowania? Czy rozliczacie prąd z pracodawcą i potrzebujecie certyfikowanych pomiarów, czy wystarcza Wam zwykłe gniazdko „siłowe”? Dajcie znać w komentarzach, czy bezpieczeństwo cyfrowe ładowarki ma dla Was jakiekolwiek znaczenie.












Dołącz do dyskusji