Chiny wprowadzają nowe, restrykcyjne przepisy dotyczące tego, jak producenci samochodów mogą reklamować funkcje wspomagania kierowcy. Regulacje te obejmują również Teslę i jej kontrowersyjną nazwę „Full Self-Driving” (FSD, Pełna Samodzielna Jazda).
Koniec mylących terminów i testów beta na drogach publicznych
Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych Chin (MIIT) ogłosiło 16 kwietnia nowe wytyczne, które fundamentalnie zmieniają sposób, w jaki producenci samochodów mogą promować zaawansowane systemy wspomagania kierowcy. Przepisy zakazują używania określeń takich jak „autonomiczna jazda”, „samodzielna jazda” czy „inteligentna jazda”, które mogą wprowadzać konsumentów w błąd co do rzeczywistych możliwości tych systemów.
Firmy nie będą już mogły oznaczać swoich systemów jako „beta” – praktyka, którą Tesla stosowała przez lata, a którą nadal wykorzystuje Xiaomi. Chińskie władze stoją na stanowisku, że społeczeństwo nie powinno pełnić roli testerów oprogramowania, a wszelkie testy muszą odbywać się za pośrednictwem odpowiednich kanałów rządowych.
Producenci zostali również zobowiązani do używania terminu „wspomaganie jazdy” zamiast określeń sugerujących pełną autonomię pojazdów. To bezpośrednie uderzenie w marketingowe praktyki wielu firm, które przesadnie reklamowały możliwości swoich systemów.
Tesla zmuszona do zmiany nazwy
Jednym z najbardziej dotkniętych producentów jest Tesla, która w lutym tego roku wprowadzała na chiński rynek swój pakiet „Full Self-Driving”. Firma Elona Muska musiała już zmienić nazwę swojego flagowego systemu na „Inteligentne Wspomaganie Jazdy” po interwencji chińskich regulatorów.
Krótko po wprowadzeniu systemu FSD w Chinach, Tesla musiała wstrzymać jego wdrażanie ze względu na zaktualizowane wymagania chińskiego Ministerstwa. Nie jest to pierwszy raz, gdy nazwa „Full Self-Driving” spotyka się z krytyką – wielu ekspertów od bezpieczeństwa ruchu drogowego na całym świecie twierdzi, że sugeruje ona możliwości, których samochody Tesli po prostu nie posiadają.
Tragiczne wypadki przyspieszają zmiany przepisów
Zmiany w przepisach następują w kontekście kilku głośnych wypadków związanych z systemami wspomagania kierowcy. Kilka tygodni temu Xiaomi SU7 wjechał z prędkością około 100-110 km/h w strefę budowy, uderzył w betonową barierę i stanął w płomieniach, zabijając trzech studentów znajdujących się w pojeździe.
Dane z czarnej skrzynki samochodu wykazały, że kierowca korzystał z systemów wspomagania przed wypadkiem, ale wyłączył je ręcznie i nie zdołał zachować kontroli nad pojazdem. System zarejestrował kilka ostrzeżeń o rozproszeniu uwagi kierowcy przed tragicznym zdarzeniem.
Ponadto, niektórzy właściciele Tesli korzystający z FSD w Chinach otrzymali mandaty na tysiące dolarów z powodu błędów popełnianych przez system podczas jazdy.
Ograniczenie aktualizacji oprogramowania
Ministerstwo wprowadza również ograniczenia dotyczące częstotliwości i łatwości, z jaką producenci mogą przeprowadzać aktualizacje oprogramowania drogą bezprzewodową. Wszelkie awaryjne aktualizacje będą musiały przejść taki sam proces, jak w przypadku akcji przywoławczych.
Regulatorzy wyraźnie chcą, aby firmy zmniejszyły częstotliwość nowych aktualizacji oprogramowania i zamiast tego skupiły się na rozszerzonych testach przed ich wydaniem. Ma to zapewnić wyższy poziom bezpieczeństwa produktów i zapobiec sytuacjom, w których niedopracowane funkcje trafiają do konsumentów.
Szerszy kontekst konkurencji na rynku chińskim
Ostatnie miesiące były dość chaotyczne dla systemów ADAS (Advanced Driver Assistance Systems) w Chinach. Wraz z wprowadzeniem FSD przez Teslę, kilka chińskich firm, w tym BYD, Xiaomi i Huawei, również wypuściło swoje systemy wspomagania kierowcy.
Chiny są obecnie światowym liderem w produkcji i innowacjach w dziedzinie pojazdów elektrycznych, a lokalne firmy szybko adaptują i rozwijają nowe technologie. Jeszcze kilka lat temu funkcje wspomagania jazdy na autostradach były zarezerwowane tylko dla luksusowych pojazdów, obecnie można je znaleźć nawet w najtańszych modelach BYD kosztujących około 40 000 zł.
Co to oznacza dla przyszłości systemów wspomagania kierowcy?
Nowe przepisy chińskie mogą stanowić wzór dla regulatorów na całym świecie. Zaawansowane systemy wspomagania kierowcy są niewątpliwie przydatne i pomagają zmniejszyć zmęczenie podczas jazdy, jednak wielu konsumentów nie rozumie w pełni ich rzeczywistych możliwości i ograniczeń.
Mylące nazewnictwo może prowadzić do niebezpiecznego przekonania, że pojazdy są w stanie jeździć całkowicie samodzielnie, co nie jest prawdą dla żadnego samochodu dostępnego obecnie na rynku konsumenckim. Rządy na całym świecie zaczynają dostrzegać, jak niebezpieczne może być takie przekonanie.
Jak myślicie, czy podobne regulacje powinny zostać wprowadzone również w Europie i USA? Czy producenci samochodów powinni ponosić odpowiedzialność za mylące określenia swoich systemów? Zachęcamy do dzielenia się swoimi opiniami w komentarzach!
Dołącz do dyskusji