Spis treści
Chiński gigant bateryjny właśnie wyłożył karty na stół. Po latach zapowiedzi, testów laboratoryjnych i ostrożnych wdrożeń pilotażowych, CATL ogłosił konkretny termin. Rok 2026 ma być momentem, w którym ogniwa sodowo-jonowe przestaną być tylko technologiczną ciekawostką, a staną się rynkowym standardem. Podczas konferencji dla dostawców w Ningde firma nakreśliła plan, który może wywrócić do góry nogami cenniki samochodów elektrycznych.
Decyzja o przyspieszeniu wdrożenia tej technologii nie bierze się z powietrza. Rynek surowców znów pokazuje swoje kapryśne oblicze. W ciągu ostatnich trzech miesięcy ceny węglanu litu w Chinach skoczyły o ponad 50 procent, przebijając pułap 110 tysięcy juanów za tonę. Producenci ogniw LFP (litowo-żelazowo-fosforanowych) wpadli w popłoch. Niektórzy, jak Hunan Yuneng, wstrzymują linie produkcyjne pod pretekstem „konserwacji”, bo klienci nie chcą akceptować podwyżek. W tej atmosferze sód wraca do gry jako stabilna cenowo alternatywa.
Sód wchodzi do gry na czterech frontach
CATL nie zamierza bawić się w półśrodki. Plan na 2026 rok zakłada jednoczesny atak na cztery segmenty rynku: stacje wymiany baterii, samochody osobowe, pojazdy użytkowe oraz magazyny energii. Firma nazywa to strategią „podwójnej gwiazdy”, gdzie technologie litowe i sodowe mają funkcjonować równolegle, uzupełniając się wzajemnie.
Najważniejszym elementem tej układanki jest marka Naxtra, którą Chińczycy pokazali światu w kwietniu 2025 roku. To pod tym szyldem na rynek trafią ogniwa, które mają szansę rozwiązać jeden z największych problemów elektromobilności – wrażliwość na temperatury.
Specyfikacja techniczna baterii CATL Naxtra
Poniżej zestawienie parametrów technicznych nowych ogniw sodowo-jonowych, które trafią do masowej produkcji.
| Parametr | Wartość / Opis |
| Gęstość energii | Do 175 Wh/kg |
| Zasięg (BEV) | Powyżej 500 km |
| Zasięg (PHEV) | Powyżej 200 km |
| Zakres temperatur pracy | Od -40°C do +70°C |
| Żywotność cykliczna | Powyżej 10 000 cykli |
| Certyfikacja | Zgodność z normą GB 38031-2025 |
| Zastosowanie | Auta osobowe, ciężarówki, magazyny energii |
Koniec strachu przed mrozem
Wszyscy znamy opowieści o elektrykach tracących połowę zasięgu zimą. Nowa technologia CATL celuje prosto w ten problem. Ogniwa Naxtra pracują w zakresie od minus 40 do plus 70 stopni Celsjusza. To drastyczna różnica w porównaniu do klasycznych ogniw litowo-jonowych, które przy silnych mrozach wymagają energochłonnego dogrzewania, by w ogóle ruszyć z miejsca lub przyjąć prąd z ładowarki.
Dla kierowców w naszej strefie klimatycznej to wiadomość dnia. Samochód stojący całą noc na mrozie nie będzie już „cegłą” o ograniczonej funkcjonalności. Producent deklaruje, że nawet w skrajnie niskich temperaturach spadek wydajności został zminimalizowany. To otwiera drogę do popularyzacji elektryków w regionach, gdzie zima trwa pół roku, a nie tylko w słonecznej Kalifornii czy południowych Chinach.
500 kilometrów zasięgu wystarczy każdemu?
Jeszcze do niedawna baterie sodowe kojarzyły się z niską gęstością energii, nadającą się co najwyżej do skuterów lub miejskich toczydełek. CATL twierdzi, że pokonał tę barierę. Gęstość na poziomie 175 Wh/kg pozwala na budowę pakietów oferujących ponad 500 kilometrów zasięgu w autach czysto elektrycznych. W przypadku hybryd mowa o 200 kilometrach jazdy na samym prądzie.
To parametry, które stawiają sód w jednej lidze z popularnymi ogniwami LFP. Jeśli dodamy do tego żywotność przekraczającą 10 tysięcy cykli ładowania, otrzymujemy obraz baterii niemal niezniszczalnej w normalnym użytkowaniu. Samochód z takim ogniwem prędzej zardzewieje, niż jego bateria straci pojemność. To dobra wiadomość dla rynku wtórnego, gdzie stan akumulatora jest głównym znakiem zapytania przy zakupie używanego elektryka.
Bezpieczeństwo potwierdzone papierami
Wrześniowe testy przyniosły przełom formalny. Ogniwa sodowe CATL jako pierwsze na świecie przeszły certyfikację według nowej chińskiej normy państwowej GB 38031-2025. Przepisy te, które wejdą w życie w połowie przyszłego roku, stawiają poprzeczkę bardzo wysoko w kwestiach stabilności termicznej i odporności na uszkodzenia mechaniczne.
Zaliczenie tych testów to sygnał dla producentów aut: technologia jest dojrzała i bezpieczna. Nie jest to eksperyment, a gotowy produkt, który można montować w podwoziach. Pierwsze wdrożenia już trwają. System start-stop 24V oparty na technologii sodowej trafił do ciężarówek FAW Jiefang. To poligon doświadczalny, po którym przyjdzie czas na osobówki.
Ekonomia skali zrobi swoje
Analitycy z Jianghai Securities przewidują, że rok 2025 będzie momentem przejścia od wczesnej industrializacji do masowej skali. Ceny ogniw sodowych wynoszą obecnie około 0,52 RMB za watogodzinę (ok. 7 centów). Prognozy mówią o spadku do poziomu 0,25 RMB (3,5 centa) do 2030 roku.
To prosta matematyka. Sód jest tani i powszechny. Lit jest drogi i jego wydobycie kontroluje wąska grupa dostawców. Przy obecnych cenach litu, koszt produkcji baterii sodowej jest już zbliżony do litowej, ale jej trwałość jest 1,5 raza większa. Oznacza to niższy koszt magazynowania każdej kilowatogodziny energii w cyklu życia produktu. Dla firm stawiających wielkie magazyny energii, gdzie liczy się każdy grosz, wybór staje się oczywisty.
Decyzja CATL o tak szerokim wejściu w sód w 2026 roku to sygnał dla całej branży. Koniec z uzależnieniem od jednego pierwiastka. Nadchodzi era dywersyfikacji, która może wreszcie przynieść to, na co wszyscy czekają – tańsze samochody elektryczne, które nie boją się zimy.
A jak Wy zapatrujecie się na tę technologię? Czy 500 km zasięgu w „sodowym” aucie to wystarczający argument, by przesiąść się z benzyny, czy wolicie poczekać na dalszy rozwój wypadków? Dajcie znać w komentarzach.













Dołącz do dyskusji